01

170 14 2
                                    

*

Promienie słońca padły na jej twarz, nieprzyjemnie rażąc w oczy. Wyklinała się w myślach za niezasłonienie okna roletami, choć poprzedniego wieczora partner brytyjskiej siatkarki mówił, iż to zrobi. Jak się okazało, oboje zapomnieli.

Usiadła na łóżku, przecierając twarz dłońmi i zerkając na zegarek. Do pierwszego w tym dniu treningu miała jeszcze trzy godziny. Wsunęła telefon do kieszeni dresów, w których zasnęła, po czym wyszła z sypialni. Słyszała jak z kuchni dobiega dźwięk łyżeczki uderzanej o ścianki szklanki.

Weszła do pomieszczenia, ziewając przeciągle. Przytuliła się do pleców szatyna, który zaśmiał się nieco ochryple, następnie ściągając jej ręce ze swojego brzucha i obracając się w stronę Brytyjki, ponownie wtulającej się w niego.

- Ile masz do treningu?- spytał Australijczyk, gładząc plecy brązowookiej.

- Za jakieś trzy godziny muszę być na hali- mruknęła, przymykając na moment oczy.- Dziś przynajmniej bez siłowni- dodała, odsuwając się od kierowcy.

Annika definitywnie nie była rannym ptaszkiem. Lepiej funkcjonowało jej się późnym wieczorem albo w nocy, jednak przez prowadzony tryb życia, musiała zmuszać się do wczesnych pobudek. W przeciwieństwie do swojego partnera- szatyn z rana szedł pobiegać i przepełniała go energia.

-Nie stresujesz się, że kibice cię nie przyjmą?- spytała, odkręcając butelkę z wodą, nalewając ją następnie do szklanki.

- Pewnie trochę tak, ale... Tyle lat ścigam się, że chyba przywykłem. Co prawda nadal jest to mały staż, szczególnie, gdy popatrzysz na Alonso czy Hamiltona, jednak... Chyba dam radę- powiedział, przygryzając od środka policzek.

**

Odbiła piłkę dołem, posyłając ją w stronę Włoszki, grającej z numerem dziewiętnaście. Susan przyjęła niebiesko-żółtą Mikasę, następnie kierując ją do Chloe. Podstawowy skład stał w okręgu wykonując proste zagrania oraz ćwicząc refleks.  Ostatecznie Woffinden ścięła kulę, która wylądowała na podłodze zaraz przy nogach Danielle, grającej na pozycji libero. 

Na hali było duszno, pomimo włączonej klimatyzacji. Majowe słońce wdzierało się do środka przez duże okna, dodatkowo wykańczając siatkarki. Mimo, że był dopiero początek miesiąca, temperatura często wahała się między dwadzieścia a dwadzieścia pięć stopni Celsjusza.

Oparła dłonie o kolana, gnąc się do tyłu. Wciągnęła nosem powietrze, czując jak to wypełnia jej płuca, gdy próbowała uspokoić oddech. Nienawidziła gry w kole. Miała wówczas wrażenie jakby zamknięto ją w klatce, uniemożliwiając wykonanie większości ruchów. 

- Długo jeszcze?- Usłyszała po swojej prawej stronie. Odwróciła w tamtym kierunku głowę, zerkając na rezerwową libero. Blondynka patrzyła z nadzieją na zafarbowaną na bordowo dziewczynę.

- Tyle, aż płuc nie wyplujemy- mruknęła Andrews.

- Komar, daj spokój. To świeżak- rzuciła Woffinden, turlając piłkę w stronę przyjmującej, z którą rotowała się ze względu na pozycje na jakich obie mogły grywać. W podstawowym składzie Annika pełniła funkcję rozgrywającej, a Amalie odpowiadała za przyjmowanie piłki.

- Dlaczego Komar?- spytała Mia, od tego sezonu będąca zastępcą Danielle.

- Po pijaku wytatuowała sobie komara na dupie- krzyknęła Arratore.- Wracamy do treningu. Zostało trzydzieści minut, damy radę.

**

Ścisnęła mocniej dłoń swojego partnera, idąc z nim przez ulice Le Cannet. Im bliżej parkingu, na którym zaparkował szatyn. Brytyjka wyklinała go w myślach, bo nie dość, że była piekielnie zmęczona, to z nieba niemalże lał się żar. Mimo, że z Ligi Mistrzyń odpadły w fazie play-off po porażce z rzeszowskim zespołem, tym więcej trenowały, aby nie powtórzyć tego w następnym sezonie. Chciały mieć wszystko perfekcyjnie opanowane za nim udadzą się na przerwę letnią, którą niektóre z nich spędzały na wyjazdach kadrowych, co powodowało, iż nie towarzyszyła swojemu chłopakowi w Miami, a także Azerbejdżanie, uprzednio będąc tylko w Australii, gdyż wcześniej jego wyścigi nakładały się z jej meczami.

Immer hundert Prozent| M.SchumacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz