03

89 12 4
                                    

*

Czuła na sobie wzrok Australijczyka, który wszedł do kuchni w momencie, gdy ona skończyła rozmawiać przez telefon z Tai'em. Wstępnie zaplanowała, że pojawi się na meczu, który drużyna dla jakiej jeździ jej brat, będzie miała na swoim domowym torze przeciwko zespołowi z Grudziądza. Nie zamierzała pytać Oscara czy ten z nią poleci, głównie przez fakt, iż powszechnie było wiadomo o tym, że Piastri nie był mile widziany w domu Tai'a, a jego córki wręcz uciekały widząc dwudziestodwulatka. Dziewiąty czerwca należał do niej i planowała poświęcić go na kibicowanie bratu, tak jak robił on, gdy nie miał sezonu. 

- Proszę nie gniewaj się na mnie- rzekł z udawaną skruchą Piastri, przez co Annika nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem.- Tak to ma teraz wyglądać? Będziesz mnie ignorować?

- A jak poczułbyś się, kurwa mać, na moim miejscu? Chcesz to też mogę zacząć cię posądzać o zdradę, zobaczymy czy fajnie będzie, co?- warknęła, zauważając jak szatyn nerwowo przełyka ślinę. Czuła, iż coś ukrywał.- Poza tym, nie mówisz mi całej prawdy, Oscar- rzuciła, a następnie wyszła z pomieszczenia.

- Dokąd idziesz?

- Zdradzać cię z kochankiem!- wrzasnęła, zabierając z sypialni swój mały skórzany plecak, w którym miała schowane wszystkie potrzebne jej rzeczy.- Nie wiem kiedy wrócę- dopowiedziała, mijając Australijczyka w przedpokoju. Kiedy miała nacisnąć klamkę, poczuła uścisk na swoim ramieniu.- Czego?

- Wybacz mi, proszę. Nie zachowuj się tak- rzekł ciemnooki. 

- Oscar... Myślę, że lepiej będzie jak na jakiś czas wrócisz do siebie. Oboje nabierzemy dystansu do całej sytuacji- rzuciła.- Klucze wrzuć do skrzynki na listy- dodała.

- Gdzie idziesz?- ponowił pytanie. 

- Sądzę, że to nie twój interes. Nie mam obowiązku ci się zwierzać, skoro nie wierzysz mi w cokolwiek mówię i posądzasz mnie o coś tak absurdalnego jak zdrada. Wiesz o tym, iż się nią brzydzę- powiedziała, po czym otworzyła drzwi, którymi trzasnęła.

Wyszła z kamienicy, następnie kierując się do swojego samochodu. Szafirowy mercedes stał w cieniu, a Brytyjka wsiadła do niego. Nim odpaliła silnik, napisała Susan, iż wyjeżdża po nią oraz wysłała wiadomość do Carmen, że za niedługo u niej będą. Nie zamierzała wraz z Włoszką zostawić Montero samej, tym bardziej w sytuacji, kiedy nic nie było wiadome w sprawie stanu zdrowia George'a. 

**

Uśmiechnęła się do kelnera, który przyniósł zamówienie kobiet. Widziała przygaszoną Carmen, co chwilę zerkającą na wyświetlacz swojego telefonu. Woffinden wiedziała, że Brytyjka martwiła się o Russella. 

- Okej, czyli krótko mówiąc, zdaniem Niki oraz Micka, George'a ktoś zepchnął ze schodów, dobrze zrozumiałam?- rzekła Arratore, biorąc łyk mojito. 

- Dokładnie- odpowiedziała Montero, chwytając w dłoń kieliszek z czerwonym winem.- I jak tak popatrzeć na to, że ponoć został pobity przed upadkiem, zaczyna mieć to sens- dopowiedziała.

Zafarbowana na bordowo dziewczyna zerknęła na Włoszkę po swojej lewej. Susan pokiwała porozumiewawczo głową, a Annika westchnęła.

- Carmen, proszę musisz się skupić- zaczęła.- Wiem, że już cię o to pytałam, ale wtedy byłaś pod wpływem silnych emocji, mogłaś coś pominąć. Czy George miał wrogów?- spytała Woffinden, następnie biorąc łyk bezalkoholowego piwa, ponieważ robiła za kierowcę. 

Montero zamyśliła się, kręcąc kieliszkiem z winem. Wlepiła swój wzrok w nocną panoramę Monako, a także w pływające w oddali jachty. Ciemnooka miała świadomość, iż Carmen może o czymś nie wiedzieć, ale zdążyła już wypytać  Charlesa, Lando oraz Alexandra i żaden z nich nie miał pojęcia o konfliktach Russella. Ostatnią opcją, którą wykorzystać mogła Annika była partnerka szatyna. 

Immer hundert Prozent| M.SchumacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz