07

102 9 9
                                    

*

Trening, mecz,  a w nim od trzech do pięciu setów, wizyta u fizjoterapeuty, analiza rozegranego spotkania, krótka rozmowa z trenerką i tak w kółko odkąd wyleciała do Azji. Wpadła w swego rodzaju monotonię, jednak ta jej nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie- umożliwiała jej odcięcie się od zdrady Oscara oraz szumu medialnego, w którym część brukowców oskarżało ją o niewierność, a część udawała, iż ją broni. 

Tydzień, który dzielił mecze w Hong Kongu od tych w Korei Południowej spędziła w Seulu, który był około trzydzieści kilometrów od Suwonu, gdzie czekała ją kolejna walka o punkty z innymi reprezentacjami. 

Zjawiając się w Suwonie, czuła nowy napływ sił i dodatkową motywację. Widziała komentarze w sieci od chociażby kibiców Micka, którzy opowiadali się po jej stronie. Wyłapała również te, które pisała Evans, przez co w myślach odliczała do końca walki o awans do finału. Wówczas śmiało mogłaby pojawić się na wyścigach, tym bardziej, że obiecała Mickowi zjawić się najszybciej jak będzie w stanie.

Odbiła piłkę, którą przebiła przez siatkę Louise. Przekierowała ją na Chloe, następnie obserwując jak kula leci do Victorii, aby skończyć po przeciwnej stronie boiska. Całą trójką wyskoczyły do bloku, zgodnie z rozkazem trenerki. Annika wszystko wykonywała machinalnie, niemalże automatycznie, nie zastanawiając się nad tym czy jej ruch będzie mieć sens.

- Woffinden lżej!- krzyknął asystent trenerki, widząc jak, stojąca po przeciwnej stronie siatki Louise przewraca się pod wpływem uderzenia piłki. Brunetka pokiwała głową w geście zrozumienia. 

Czekał je ostatni mecz. Z Serbkami, z którymi grały pierwsze spotkanie w Korei Południowej, wygrały, podobnie jak z reprezentantkami Dominikany oraz kraju, gdzie miały miejsce mecze. Musiały teraz tylko wyjść na parkiet i zmierzyć się z reprezentacją USA, w którym rozgrywać się będą finały. 

- Zbiórka!- krzyknęła starsza kobieta, którą cała drużyna darzyła ogromnym szacunkiem.- Mamy parę pewnych punktów, jeśli mowa o naszym składzie. Martwi mnie jedna kwestia, związana z dwójką naszych zawodniczek. Annika oraz Maren... Wszystko w porządku?- spytała Margot. 

Woffinden zamyśliła się. Nie chciała dzielić się na forum całej drużyny tym, iż została zdradzona. Uważała to za swoją prywatną sprawę, przez co starała się, aby nie odbiło się to na jej dyspozycji. Właśnie przez to ograniczyła korzystanie z social mediów, wstawiając tylko proste posty i wyłączając powiadomienia z portali społecznościowych. 

- Mój chłopak ma teraz trudny czas na uczelni, bo nie zaliczył jakiegoś egzaminu i czeka na decyzję dziekana, czy coś takiego- powiedziała Maren.- Jakoś tak, nie do końca orientuję się w całym tym świecie studentów- dopowiedziała.

- Nika, a ty?- rzekła trenerka.

- Chłopak mnie zdradził- rzuciła spokojnym tonem głosu.- Ale nie chcę o tym rozmawiać. Z tego co zauważyłam nie wpływa to negatywnie na moją grę, więc...- dodała, a Margot pokiwała głową w geście zrozumienia.

- W takim razie. Jutro czeka nas trudny mecz. Amerykanki są zawzięte, ale my jesteśmy bardziej zgrane. Jesteśmy liderami tabeli, one są dopiero na piątym miejscu. Dałyście radę z włoską reprezentacją, a co za tym idzie, z nimi tym bardziej dacie- powiedziała kobieta.- Widzę was jutro rano na śniadaniu wypoczęte i z bojowym nastawieniem, a tymczasem idźcie do szatni po swoje rzeczy i wracamy do hotelu.

**

Zaklęła pod nosem, czując jak gorąca woda parzy jej skórę. Siatkarka przekręciła kurek na drugą stronę, po czym mogła poczuć na swoich ramionach lodowatą wodę. Pluła sobie w brodę za porażkę z Amerykankami. Nie tak miał wyglądać cały mecz, jednak Margot zdecydowała się, aby w wychodzącej szóstce wystawić drugą rozgrywającą, powodując, że kapitan reprezentacji stała w kwadracie dla rezerwowych. 

Wchodziła zadaniowo. Żadna z zawodniczek nie lubiła tego typu wejść na boisko. Nie było się w stanie wbić w typowy dla siebie rytm, a tym bardziej rozgryźć przeciwnika. Była wściekła na selekcjonerkę. Jeśli pozwoliłaby jej dłużej zostać pod siatką to wraz z Louise oraz Victorią, byłyby w stanie więcej zdziałać. Niestety, ale Maren nie stanęła na wysokości zadania, zawalając jako rozgrywająca. 

- Nika? Telefon ci dzwoni.- Usłyszała Brytyjka zza drzwi. Zakręciła wodę i ubrała piżamę, uprzednio wycierając ciało. Otworzyła drewnianą powłokę, napotykając smutny wzrok Lou. Szatynka podała jej urządzenie, po czym wyminęły się w drzwiach, przez co to atakująca zniknęła w łazience. 

Woffinden odblokowała telefon, odszukując nieodebrane połączenie. Wybrała numer Niemca, następnie przykładając urządzenie do ucha. Czekała aż kierowca Mercedesa odbierze, w międzyczasie wychodząc na balkon. 

- Hej.- Usłyszała głos blondyna.- Jak się czujesz?

- Średnio. Jestem wściekła na Margot, ale jednocześnie zawiedziona postawą Maren. Było widać, że sobie nie radzi podczas akcji, jednak uparła się, by zostać, a Margot jej zaufała. Kosztowało nas to trzy zero- powiedziała, wlepiając swoje spojrzenie w nocne niebo.

- Kiedy wracasz?

- Jutro rano mam lot. Nie wracam z całą kadrą. Chcę jak najszybciej wylecieć z Suwonu- przyznała.- Tęsknię- mruknęła niewiele myśląc. Potrzebowała przytulić się do kogoś, kto rozumiał całą jej sytuację. 

- Ja też, ale pomyśl w ten sposób, że za niedługo będziesz w domu. Jak chcesz to mogę przyjechać- powiedział Schumacher.

Jeśli wtedy wiedziałaby, że jest okłamywana, możliwe, iż inaczej zrobiłaby pewne rzeczy...

***

Uśmiechnął się, obejmując przyjaciółkę. Siatkarka oplotła rękami jego brzuch, układając głowę na jego ramieniu. Skłamałby mówiąc, iż nie tęsknił za nią, gdyż dopiero kiedy Brytyjki nie było w Europie, po której swobodnie przemieszczała się, gdy czuła taką potrzebę, odczuł to. Odkąd się poznali w pewien sposób Woffinden zawsze była blisko niego, nawet jeżeli przebywała w swoim mieszkaniu w Le Cannet. 

 Zaciągnął się zapachem perfum brunetki, który skutecznie uderzał mu do głowy ilekroć go czuł. Nie rozumiał tego, jednak nie przeszkadzało mu to, choć momentami nie potrafił przez to racjonalnie myśleć. 

- Finały lepiej wam pójdą, zobaczysz- powiedział cicho, wypuszczając brunetkę z uścisku. 

- O ile mnie powołają. To, że teraz wybroniłyśmy pozycję lidera nic nie znaczy. Walka zacznie się w Teksasie- rzekła Woffinden, siadając na kanapie. Schumacher usiadł obok Brytyjki, przerzucając ramię przez jej barki. Czuł się swobodnie przy ciemnookiej. 

- Tym się raczej martwić nie musisz. Skoro Maren zawiodła, to moim pierwszym wyborem byłabyś ty- powiedział Niemiec, uśmiechając się do przyjaciółki. 

**

Szedł ramię w ramię z Woffinden przez ulice Cannes. Liczył, że Brytyjka w jakiś sposób całkowicie odetnie się od wyzwisk skierowanych w jej stronę przez kibiców Oscara. W ciągu ostatniej godziny zdążyli przeczytać, że Annika miała być "puszczalską kurwą, która leci tylko na pieniądze" albo "zdradziecką szmatą, interesującą się tylko sławą". Było to kłamstwo. Jej brat był trzykrotnym mistrzem świata na żużlu, a ona wraz z reprezentacją sięgała po parę tytułów w różnych kategoriach. Nie zależało jej na rozgłosie, o czym Schumacher wiedział.

Brunetka poprawiła włosy, które przylepiły się do jej twarzy. Mick zlustrował wzrokiem siatkarkę. Ewidentnie nie była mu obojętna, jednak nie potrafił określić w jakim stopniu i, w którą stronę. 

- Więc... Będziesz na następnym wyścigu?- spytał, gdy wraz z ciemnooką zatrzymał się przy schodkach prowadzących na plażę.

- Chyba tak. Obiecałam zarówno tobie, jak i Lando. Nie pozwolę Oscarowi czuć satysfakcji, że mnie złamał- rzekła. 

Jeśli wtedy znałby wszystkie fakty z jej życia, później inaczej zareagowałby...

*

Mamy kolejny.

Pytanie: Lando, Pierre czy Esteban? [ z czasem dowiecie się czemu pytam]

Co sądzicie?

Immer hundert Prozent| M.SchumacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz