10

76 13 4
                                    

*

Obracała w rękach telefon, czekając aż jej rozmówca wróci na swoje miejsce. Wiedziała, że niewiele dzieliło ją od uderzenia pięścią Australijczyka prosto w twarz. Odłożyła urządzenie na blat stołu, po czym poprawiła kaptur na głowie. Od rana ulice Le Cannet zalewał deszcz, całkowicie nie pasujący do tego co mówiła prezenterka w prognozie pogody. 

Piastri wrócił, a Woffinden kopnęła materiałową torbę w jego stronę, nie mówiąc nic. Szatyn spojrzał na brunetkę, spuszczając głowę. Kierowca McLarena nie był w stanie wytrzymać wzroku Brytyjki. 

- Czyli tak to wygląda, gdy zdradzi się swojego partnera...- mruknął pod nosem Oscar, a Nika prychnęła pod nosem.

- A czego się spodziewałeś? Powitania z otwartymi rękami, jakbyś był dawno nie widzianym przyjacielem? Proszę cię, nie ośmieszaj się- zaśmiała się. 

- Ja naprawdę nie chciałem, aby tak wyszło. Po prostu... 

- Po prostu jesteś skończonym chujem bez kręgosłupa moralnego, który próbował ciągnąć podwójne życie, ale się nie udało. Mogłeś przyjść i porozmawiać, że chcesz to skończyć, ale nie, bo po chuj? Lepiej próbować wodzić za nos dwie dziewczyny na raz, co nie? Zrozum Oscar jedną rzecz. Nienawidzę cię, ale nie za to, iż mnie zdradziłeś, a za to, że kurwa jesteś miękką fają, bojącą się konsekwencji- rzekła stanowczym głosem, chowając telefon do kieszeni.- Odkąd skończyliśmy ten cyrk, zwany związkiem, prosiłam cię o spotkanie, aby oddać ci resztę twoich rzeczy. To nie ja się wymigiwałam, tylko ty- dodała, po czym wstała z zajmowanego miejsca.

- Nika...

- Dla ciebie Annika. Szczęścia czy coś- rzuciła, kierując się do wyjścia z kawiarni. Nic tam nie zamawiała, jeśli miała być szczera, nie przepadała za tym miejscem- kawę mieli do dupy, smakowała jakby ktoś rozcieńczył ją płynem do naczyń i odkąd pierwszy raz poszła tam z Oscarem, zastanawiała się jakim cudem ten mógł to pić. 

Przeszła przez parking, wyciągając z kieszeni krótkich spodenek kluczyki od samochodu. Szafirowy mercedes stał po drugiej stronie placu, a kiedy podeszła do niego, otwierając go pilotem. Wsiadła do pojazdu, następnie wycofując z miejsca parkingowego, aby potem włączyć się do ruchu drogowego. 

**

Pod wieczór ponownie zjawiła się w Maranello. Jeśli miała być szczera, zaczynała znać trasę z Cannes do włoskiego miasteczka na pamięć. Nawet nie zerkała na nawigację, chyba, że był poprowadzony objazd spowodowany robotami drogowymi. 

Wysiadła z auta, następnie wchodząc jak do siebie. Mick wiedział, iż ma przyjechać, a sądząc po tym, że w kuchni paliło się światło, Niemiec musiał być na nogach. Trzasnęła drzwiami, tym samym sygnalizując, wejście do budynku. 

- O to ty- rzekł Illot, który siedział w pozycji półleżącej na fotelu, trzymając w rękach kontroler od konsoli.- Mick! Twoja dziewczyna przyszła!- krzyknął Callum.

- Ale my nie jesteśmy razem- powiedziała w tym samym momencie wraz z blondynem, który znalazł się za jej plecami. 

- Wy już nawet mówicie razem. Teraz tylko zaczekać aż staniecie się jedną osobą- mruknął chłopak, strzelając gola w grze. 

Woffinden przytuliła przyjaciela na powitanie. Niemiec szczelnie oplótł jej talię swoimi rękami, chowając twarz w zagłębienie jej szyi. Brytyjka nic nie powiedziała, była świadoma, że niekiedy Schumacher potrzebował bliskości drugiej osoby. 

Szkoda, iż nie wiedzieli o sobie całej prawdy, mimo stu procentowego zaangażowania w relację. Choć może tylko wydawało jej się, że są stuprocentowo skupieni na tym...

***

Skrzywił się, widząc swoją byłą, która usiadła naprzeciwko niego. Nie chciał rozmawiać z dziewczyną, ale niestety to dotyczyło również jego i był świadom, iż nie uniknie tego. Po cichu liczył, że ostatecznie to nie on zostanie wpisany do papierów, jednak nim tego się dowie musiał stwarzać pozory. 

- Więc...- zaczął, wbijając wzrok w swoje dłonie.

- Ostatnio byłam na zakupach i kupiłam taką śliczną bluzkę- powiedziała Tamara- Ma dość duży dekolt, ale ładnie wygląda to w moim obecnym stanie, więc...

- Posłuchaj naprawdę nie interesuje mnie to co kupiłaś na zakupach i jak to na tobie wygląda- rzekł chłodnym tonem Niemiec. O wiele bardziej wolałby być w swoim domu, gdzie nadal spała Brytyjka starsza od niego o rok. 

- Mick... Przecież było nam razem tak dobrze. Doskonale wiesz, iż jeśli to ty jesteś ojcem mojego dziecka, to nie spocznę póki nie weźmiesz ze mną ślubu, ponieważ dziecko musi mieć pełną rodzinę- rzuciła szatynka. 

- Póki co jedyne czego się dowiedziałaś to tego, iż na dziewięćdziesiąt procent będziesz mieć córkę. Nadal nie wiesz kto jest ojcem, a ja nie wezmę odpowiedzialności za nie swoje dziecko, bo dobrze wiesz, że to ty jesteś winna, że to z twojego powodu rozstaliśmy się- oznajmił stanowczo.- Nie będę frajerem, któremu doprawiłaś rogi.

- Mickey...

- Nie mów tak do mnie, Tamara. To co było między nami jest martwe, niczym szanse Ferrari na mistrzostwo w dwa tysiące dwudziestym, kiedy byli na szóstym miejscu. 

Włoszka nic nie powiedziała, zaciskając dłonie w pięści. Niemiec doskonale wiedział, iż dziewczyna nigdy nie rozumiała tego, czym się zajmował, a tym bardziej odnośników do danych sezonów. 

Kiedy rozstawali się w kwietniu, nie wiedzieli o ciąży. Mick od razu zaczął wątpić czy to on jest ojcem, ponieważ ich związek zakończył się z powodu zdrady dziewczyny. Jeśli jednak okaże się, iż dziecko jest jego, będzie starał się uczestniczyć w jego życiu, nawet jeżeli Tamara będzie to utrudniać. Zakładając jego ojcostwo, zamierzał wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.

**

Pogładził ręką plecy Brytyjki, która zasnęła obok niego, gdy oglądali film. Najwidoczniej dziewczyny nie wciągnęła fabuła, albo męczył ją jet lag. Schumacher miał świadomość, że następnego dnia wieczorem musiał polecieć na Węgry, aby wziąć udział w kolejnym wyścigu w imieniu George'a, który nadal przebywał w śpiączce. Wszyscy liczyli, iż brytyjski kierowca szybko się wybudzi, ale to było zależne od tego jak silny miał organizm. 

Nie przeszkadzała mu bliskość Woffinden. Wręcz przeciwnie. Nieświadomie napawał się każdym ułamkiem sekundy przy niej, wiedząc, że brunetka nie należała do przesadnie wylewnych osób i raczej stroniła od okazywania uczuć. Z tego co zauważył, było to charakterystyczne dla niej oraz jej brata. Odpowiednio na boisku oraz torze, rodzeństwo uchodziło za tych myślących trzeźwo i podchodzących do wszystkiego na chłodno. 

Poczuł jak Annika przerzuca przez jego brzuch rękę, mocniej wtulając się w jego bok. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, jednocześnie czując jak uchodzą z niego negatywne emocje po spotkaniu z Tamarą. Bał się tego, iż może zostać ojcem, a także tego jak mogą zareagować jego bliscy. 

Najbardziej obawiał się, że straci brunetkę. Była dla niego istotna, a świadomość, iż z nikim się nie spotykała pozostawiała mu otwartą furtkę, by spróbować czegoś więcej. 

Szkoda, że nie był świadom, iż oboje świetnie się okłamują...

*

Mamy kolejny.

Co sądzicie?

Immer hundert Prozent| M.SchumacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz