Shane
Studiuje tekst przesłany przez rudą raz za razem pilnując aby nic mi nie umknęło. Każdy szczegół może być ważny. Jak na razie dostałem informacje o kobiecie, ale samego miejsca pobytu jeszcze nie mamy. Jedno wiem na pewno. Blondynka nie wyjdzie z tego cało. Będę się nad nią pastwił aż zniknie cały ból, który czuje w sercu, a jak wszyscy dobrze wiemy, on nie zniknie dopóki nie odzyskam rodziny, dlatego jej męczarnie będą trwać bardzo bardzo długo.
Zaczęte czynności przerywa mi pojawienie się przyjaciela, którego mina zdradza, że jest bardzo zamyślony. Zamyka za sobą drzwi i siada na fotelu naprzeciw mnie. Odsuwam lekko laptop aby mieć go na oku w razie nowej wiadomości od rudej.
- Co tu jeszcze robisz?- atakuje go nagłym pytaniem czym jest totalnie zaskoczony.
- A co to za pytanie?- odpowiada jakby odpowiedź była najoczywistsza na świecie.- Odwiozłem Mavis, przypilnowałem aby odpoczęła i wróciłem.
- Również powinieneś odpocząć.- wtrącam przerywając mu wypowiedź.
- Znając ciebie gdy tylko dostaniesz wiadomość od Isabelli polecisz po Darci. Nie mogę puścić cię samego.- uśmiecham się lekko na to jak łatwo mnie przejrzał.- Znajdziemy ich.- dopowiada na co rzednie mi mina, a uśmiech zastępuje grymas.
- To na pewno. Pytanie tylko w jakim będą stanie.- odpowiadam przecierając zmęczoną twarz. Ponownie zakuło mnie w sercu na brak informacji o bliskich.
- Shane...
- Nie, Daniel. Doskonale wiesz co im grozi. Zrobię wszystko aby byli bezpieczni rozumiesz? Wszystko. Poruszę pieprzone niebo i piekło, ale jeśli będą martwi...
- Nie będą.- przerywa mi uderzając pięścią w drewniany blat.- Rozumiem, że się martwisz, ale nie z takiego gówna wychodziliśmy. Oszczędź siły, potrzebujesz ich do innych rzeczy niż to pierdolenie, którym aktualnie się zajmujesz.
Miałem mu odpowiedzieć, ale dokładnie w tym momencie laptop dał o sobie znać przychodzącą wiadomością. Sprawdzam dokładnie dostrzegając ciąg liczb na głównym ekranie. Klikam w nie, a przede mną pojawia się położenie geograficzne. Minneapolis w stanie Minnesota, a na środku zdjęcie blondynki wśród koleżanek. Z tego co tu jest napisane wybrała się na małe wakacje z koleżankami. Niestety nie będzie dane jej doczekać ich końca.
Bez zastanowienia wybieram numer Naomi, która odbiera niemal od razu. Wszyscy postawieni są w stan gotowości. Nie mamy czasu na guzdranie i dezorganizację.
- Tak szefie?- odpowiada machinalnie, dokładnie w ten sam sposób, jak zawsze.
- Potrzebny jest samolot z twoją załogą i to na wczoraj. Na dodatek duży.
- Rozumiem. Dłuższa podróż?
- Nic z tych rzeczy. Potrzebujemy aut, na dodatek będziemy mieć dodatkowych pasażerów.
- Za pół godziny na lotnisku.- odpowiada po czym kończy połączenie. Wszystkie kobiety są konkretne i doskonale wiedzą co mają robić. Są bezbłędne i niezastąpione. Każda odgrywa ważną rolę.
Nim zdążę wstać i wyjść zatrzymuje mnie głos przyjaciela.
- Co zamierzasz? Jaki masz plan?- zapytał spoglądając na mnie wyczekująco.
CZYTASZ
Necessary sacrifice
RomanceŻycie to nie bajka usłana różami. To pasmo nieszczęść, porażek, zawodów i niekończącego się bólu. Nie każdy zamknięty rozdział pozostanie zamknięty na zawsze. A tam gdzie każdy boi się zajrzeć czeka wróg. Czas tylko wie kiedy uderzy. Nie da się na...