Blair
Po raz kolejny w przeciągu godziny wypada mi ten cholerny śrubokręt z dłoni. Wysłałam Mavis na drzemkę ponieważ nie czuję się dziś najlepiej, a sama zabrałam się za skręcanie łóżeczka. Jest tylko jeden problem. Przez ciągle pojawiające się łzy obraz totalnie mi się zamazuje, a dłonie zaczynają drżeć, przez co cała praca się przeciąga.
Setny raz już dmucham nos, po czym wyrzucam zużytą chusteczkę do kosza stojącego obok. Gdy tu przyszłam był pusty. A teraz jest wypełniony zużytymi chusteczkami po brzegi.
Cholerny Shane i cholerna miłość. To wszystko jest do dupy. Mówią, że zakochanie jest takie cudowne. Same motyle w brzuchu i serduszka w oczach, a to gówno prawda. Czemu nikt nigdy nie mówi o tym co złe w miłości? Ta cholerna bezradność, problemowość i zbyt wielkie przykuwanie uwagi do najmniejszych pierdół. Chciałabym mieć go gdzieś i po prostu odejść, ale nie potrafię. Wciąż go chce, z całym zapleczem jakie niesie.
Wzdycham głośno i przecieram oczy chusteczką, która w sekundę staje się wilgotna. Patrzę na instrukcję leżącą przede mną, ale totalnie nie wiem za co się zabrać teraz. W mojej głowie ciągle siedzi brunet i nie potrafię się skupić na niczym innym jak na tym, żeby wymyślić jak mu pomóc.
Opieram się o ścianę, mieląc w dłoni chusteczkę. Próbuje skupić myśli, ale nie potrafię, co jeszcze bardziej mnie wkurza. Zdecydowanie za dużo rzeczy na raz zwaliło się nam na głowę.
- Mamo? Dlaczego płaczesz?- wyrywa mnie z zamyślenia dziecięcy głosik. Przenoszę wzrok na stojącego niedaleko Logana. Przygląda mi się z przenikliwością w oczach, dokładnie taką samą jak u jego taty.
- To nic skarbie. Nie musisz się...
- Pokłóciłaś się z tatą, tak?- zapytał czym totalnie mnie zaskoczył.- To dlatego nie przyjechał mimo, że jesteśmy tu dwa dni?- spoglądam na niego totalnie zaskoczona. Weź się w garść Blair. To ich nie dotyczy, nie muszą się martwić.
- Skarbie, to troszkę skomplikowane.- odpowiedziałam, wyciągając do niego dłoń. Momentalnie podaje mi swoją i stawia kilka kroków zatrzymując się tuż na przeciw mnie.- Dorośli...
- Dorośli czasem się kłócą. Wiem.- wtrącił na co pomimo łez lekko się uśmiechnęłam.- Ale nigdy nie musieliśmy wyjechać z domu.
- Jesteśmy tu ponieważ ciocia Mavis potrzebuje pomocy. A tata miałby za mało czasu, aby się wami zająć.- odpowiadam ponownie wykręcając się od prawdziwej w stu procentach odpowiedzi.
- Jasne.- parska co mnie rozbawia.- Pamiętaj, że masz nas mamo. My cię nie zostawimy.- dodaje po czym układa swoje drobne dłonie na moich policzkach i przykłada usta do mojego czoła, składając na nim czułego buziaka. Jest to na tyle urocze, że rozczula mnie to do końca.
- Dobrze mój bohaterze.- odpowiadam łapiąc za jego drobne rączki, na co uracza mnie swoim pięknym uśmiechem.- A teraz leć do brata. Ja tutaj dokończę i do was dołączę.
Chłopiec krzyknął tylko dobrze i wybiegł z pokoju zostawiając mnie ponownie samą. Moi synowie są przecudni. Ten drobny gest na prawdę podniósł mnie na duchu.
Wyrzucam trzymaną chusteczkę i na poważnie biorę się za skręcenie łóżeczka. Chwytam drewniane elementy i skręcam zgodnie z instrukcją. Niektóre śrubki gubią mi się w całym tym bałaganie, co wszystko przedłuża, a niektóre są połączone z jakimiś specjalnymi zatrzaskami, co również dodatkowo wszystko przedłuża. Muszę pogłówkować, żeby zrozumieć jak to dokładnie działa. Gdy my składaliśmy łóżeczko dla Logana nie było to tak skomplikowane. Pieprzony dwudziesty pierwszy wiek i jego wynalazki. A może to ja jestem za głupia aby to zrobić?
CZYTASZ
Necessary sacrifice
RomanceŻycie to nie bajka usłana różami. To pasmo nieszczęść, porażek, zawodów i niekończącego się bólu. Nie każdy zamknięty rozdział pozostanie zamknięty na zawsze. A tam gdzie każdy boi się zajrzeć czeka wróg. Czas tylko wie kiedy uderzy. Nie da się na...