Shane
Każdy cios jest jak oczyszczająca kąpiel, której ciągle mi mało. Niedawno zacząłem, ale przebywanie w jednym pomieszczeniu z moim bratem źle wpływa na samopoczucie. Przez całą noc nie mogłem zmrużyć oka, czuwałem nad chłopcami lecz moje myśli uciekały wciąż do tego samego. Widok Blair na skraju życia, wycieńczeni chłopcy, to zostanie ze mną na zawsze.
Z samego rana chłopcami zajęły się dziewczyny, a ja przyszedłem tutaj. Miała to być tylko chwila, ale gdy tylko otworzył usta... można się domyśleć, że obijam mu gębę bez przerwy. Połowy nawet nie pamiętam. Wpadłem w szał gdy tylko otworzył usta, teraz próbuje uspokoić szalony oddech, a Ryan... cóż, można powiedzieć, że zaspokoiłem jego pragnienie pojąc go jego własną krwią. Ledwo oddycha, a skórę zabarwiła czerwona ciecz. Przypatruje mu się napawając tą chwilą w nieskończoność.
- Będziesz się tak gapił?- zapytał plując krwią na posadzkę w piwnicy.
- Owszem. Cudownie jest patrzeć na twój upadek bracie.- odpowiedziałem kpiąco odwracając się w stronę zamordowanej blondynki.- Jak wasza pierwsza noc? Zdaje się, że Darci nie jest zbyt rozmowna.- gdy skończyłem mówić pomieszczenie wypełnił jego śmiech. Zatrzymałem się przy martwym ciele blondynki i zwróciłem z powrotem w jego stronę.
- Nigdy nie była zbyt wylewna.- odpowiedział z uśmiechem co było dziwne lecz jego mina w sekundzie uległa zmianie.- To była dobra dziewczyna. Zapłacisz za jej śmierć.- zagroził nagle poważnie co mnie rozbawiło.
- Nie sądzę. Widzisz, jej ciało zostanie wysłane do rodziny z malutkim dopiskiem.- rzekłem biorąc do ręki zalaminowany papier, w taki sposób nie pobrudzę go jego krwią.- Znalazłem to w jednej z szuflad, które trzymałeś pod kluczem lecz nawet przenośny sejf nie stanowił dla mnie przeszkody.
- Ty sukinsynu!
- Ukochana! Wiele razy próbowałem, ale nie miałem dość odwagi aby wysłać choć jeden durny list.- czytałem, naśladując rozemocjonowany głos mojego brata.- Wiedz, że cię śledziłem, tyle razy próbowałem się ujawnić. Chciałem... chciałem tylko poczuć jeszcze raz twój delikatny dotyk na skórze, usłyszeć twój kojący głos, móc jeszcze raz pocałować te słodkie usta, ale wtedy to zobaczyłem. Obściskiwałaś się z jakimś facetem obiecując mi wierność i miłość po wieki. To tylko kwestia czasu gdy karma cię dopadnie. Byłaś moją pierwszą miłością lecz teraz żegnaj. Twój Ryan.- przeczytałem odkładając kartkę na stolik.- Jak myślisz co rodzina pomyśli po przeczytaniu takiej notki przy zwłokach swojej jedynej córki?
- To córka jebanego senatora!
- Wiem.- wtrąciłem czując piekielną satysfakcję.- Najpierw kochanek, a później zabójca.- dodałem przechylając głowę.- Tak bardzo chciałeś ją nienawidzić, tak bardzo chciałeś by cierpiała tak jak ty lecz miłość to zdradliwa suka. Nie potrafisz jej nie kochać, co było widać na pozostałych, nigdy nie wysłanych listach. Mimo tego co zrobiła, wciąż trzymała cię w garści, a ty wylewałeś żale na papier.
- Tylko tak mogłem wyrazić emocje. Nikt inny nie chciał mnie słuchać.
- Byłem tam Ryan. Całe życie byłem obok, tylko ty tego nie dostrzegałeś pieprzony dupku!- krzyknąłem.
- Ojciec twierdził, że jesteś zbyt idealny. - odpowiedział spokojnie na co odpowiedziałem ciche co?- Mówił, że jestem zarazą i, że jeśli będę zbyt blisko ciebie zostaniesz zepsuty i upadniesz razem ze mną.
- Nie wierzę w to. Sam przyczynił się do stworzenia tego kim jestem.- odpowiedziałem zaskoczony.
- Nie rozumiesz? To byłem ja.- odpowiedział na co zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc totalnie o czym mówi. Moje zakłopotanie ponownie wywołało uśmiech na jego twarzy.- Przecież wiesz, że matka nigdy by go nie zdradziła. Był chory i doskonale to wiedziała, ale cóż, musiała zginąć.
CZYTASZ
Necessary sacrifice
RomantiekŻycie to nie bajka usłana różami. To pasmo nieszczęść, porażek, zawodów i niekończącego się bólu. Nie każdy zamknięty rozdział pozostanie zamknięty na zawsze. A tam gdzie każdy boi się zajrzeć czeka wróg. Czas tylko wie kiedy uderzy. Nie da się na...