Przeleżałem prawię cały wieczór. Bałem się spać. O jakieś 2 wstałem i poszedłem do kuchni zrobić sobie kawę wiedząc że już nie zasnę.
Gdy byłem już w kuchni usłyszałem że ktoś schodzi po schodach.
- Will? Co tu robisz? - spytała Hailie
- Hej malutka mam.. Dużo papierów i.. Muszę zarwać noc aby je ogarnąć wiec robię sobie kawę. - skłamałem
( Te kropki ".." to on tak chwilę przerwał aby wymyślić co powiedzieć)
Dlaczego ja im wszystkim kłamie? Może by mi pomogli. Nie, wyśmiali by mnie.
- Dobrze. To powodzenia.
- Dzięki, dobranoc malutka.
Wypiłem kawę i poszedłem do pokoju. Jednak niestety po drodze wpadł na mnie Vince.
- Will? Co tu robisz czemu nie śpisz? - mu nie mogłem skłamać o dokumentach.
- Nie ważne. - wymieniałem go i chciałem pójść dalej jednak mnie zatrzymał.
- William kurwa powiedz co się dzieje! - warknał (gardłowo)
- Nie będę z tobą rozmawiać. - wyrwałem mu się i poszedłem do pokoju, który zamknąłem na klucz.
Gdy tylko zamknąłem drzwi usiadłem na podłodze i zacząłem płakać. Waliłem nogami o drzwi a ręką w ścianę. Wpadłem w histerię. Wyłem i niby cicho ale krzyczałem. Gdy jak kolwiek się uspokoiłem zacząłem szeptać. Wiem że jak byłem bardzo mały też umiałem wpaść w taką histerię. Jednak wtedy była ze mną mama. Hej tu nie ma
- Mamo, mamo - szeptałem w kółko. Chciałem aby ktoś tu był a jednak nie chciałem aby ktoś mnie widział w takim stanie.
Usłyszałem coś był to jakiś głos.
"Przestań się mazać jeszcze cię ktoś usłyszy i pomyśli że jesteś nienormalny."
No właśnie nie mogę się tak rozklejać. Taki Vincent czy Tony oni nigdy nie płaczą. A ja? A mnie ciągle przejmują emocje.
Znowu coś usłyszałem tym razem było to pukanie.
- Kto tam? - starałem się powiedzieć to jak najbardziej normalnie.
- To ja Vince. Otwórz mi drzwi.
Powoli się podniosłem. Przetarłem twarz rękoma aby nie było widać że płacze i otworzyłem bratu drzwi.
- Czego chcesz? - Powiedziałem bardzo chamsko.
Nie chciałem aby ktoś tu teraz był. Nikt nie może mnie widzieć w takim stanie. Tym bardziej Vincent który nigdy nie płakał.
- Grzecznej. - powiedział swoim lodowatym głosem ale ja to olałem.
- Chcesz coś czy przyszedłeś mi powiedzieć że mam być grzeczny.
- Czemu się tak zachowujesz? - spytał lodowatym głosem i z tą swoją kamienną twarzą.
- Tak czyli jak? Co ci znowu nie pasuje!
- Wow. Will przechodzi okres buntu - zaśmiał się Tony który nie wiadomo skąd się tam wziął.
- Dajcie mi spokoju. Wszyscy. - powiedziałem i położyłem się na łóżku.
- Dobra, dobra - powiedział Tony i sobie poszedł. Słyszałem po jak śmieje się po drodze.
- Ty też! - krzyknąłem na Vincenta który dalej stał w moim pokoju.
- Do póki nie pójdziesz spać ja tu zostaję.
- Won! - krzyknąłem na niego
- Słownictwo. Idź spać!
Poczułem łzy spływające po mojej twarzy. Nie nie teraz!
- Vincent wyjdź! - powiedziałem
- Zaśniesz to pójdę.
- Vince proszę
- Zaśniesz to pójdę.
- Błagam - łzy leciały mi co raz bardziej.
- Zaśniesz to pójdę.
Musiałem się uspokoić.
- Pójdę się przebrać.
- Wporządku.
Udałem się do łazienki. Przebrałem się a do tego trochę uspokoiłem.
Wróciłem do pokoju. Vincent dalej stał w drzwiach i na mnie czekał.
- Nadal tu stoisz? - zapytałem obojętnie
- Zaśniesz to pójdę. - a ten swoje
Położyłem się na łóżku.
- Co to do cholery jest! - krzyknął Vincent.
- Nie drzyj się.
- William skąd masz tę bandaże!?
- Nie ważne! - krzyknąłem. Zakryłem nadgarstki. Wybiegłem z pokoju a Vincent za mną. Byliśmy na korytarzu pomiędzy kuchnią, salonem, przedpokojem a schodami na górę.
- Will! - powiedział gdy mnie złapał. Oczy wszystkich siedzących w salonie (Święta trójca i Hailie) były skierowane na nas ale miałem to gdzieś.
- William! - powtórzył
- Tak tnę! Zadowolony!? A teraz daj mi spokój! - krzyknąłem odpychając Vincenta i wyszedłem z domu.
Pov Tony.
Siedzieliśmy w salonie Shane i Dylan grali a ja z Haile śmialiśmy się z ich błędów w tak banalnej grze.
- Will! - usłyszeliśmy krzyk Vincenta który złapał uciekającego Willa. Wszyscy patrzyliśmy na tą dwójkę.
- William! - powtórzył Vince
- Tak tnę! Zadowolony!? A teraz dał mi spokój! - krzyknął odpychając Vincenta i wyszedł z domu.
Hailie szybko pobiegła w stronę drzwi wejściowych a ja za nią.
- Co się stało? - spytałem
- Nie ważne. Wracać do pokoi. Pójdę go poszukać.
Hailie wybiegła z domu. A my wszyscy za nią.
__ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __
Heja moi mili dziś przyszedłem was nawiedzić z kolejnym rozdziałem. Mam jeszcze 3 napisane więc te wylecą regularnie. Przez tą wspaniałą aktywność dziś będą 2 rozdziały a reszta już w drodze ~Haniek
Miłego dzionka
738 słów.
__ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __
CZYTASZ
RODZINA MONET Smutna Historia Willa
FanfikcePewnego dnia jak byłem chory to mi się nudziło więc no napisałem to. ‼️‼️‼️ PAMIĘTAJCIE ABY NIE POWTARZAĆ NICZEGO CO JEST PRZEDSTAWIONE W KSIĄŻCE. JEST TO TYLKO KSIĄŻKA NIE PRAWDZIWE ŻYCIE. TO TYLKO MOJA WYOBRAŹNIA‼️‼️‼️