#5 Co To Do Cholery Jest!

1K 34 37
                                    

Przeleżałem prawię cały wieczór. Bałem się spać. O jakieś 2 wstałem i poszedłem do kuchni zrobić sobie kawę wiedząc że już nie zasnę.

Gdy byłem już w kuchni usłyszałem że ktoś schodzi po schodach. 

- Will? Co tu robisz? - spytała Hailie

- Hej malutka mam.. Dużo papierów i.. Muszę zarwać noc aby je ogarnąć wiec robię sobie kawę. - skłamałem

( Te kropki ".." to on tak chwilę przerwał aby wymyślić co powiedzieć)

Dlaczego ja im wszystkim kłamie? Może by mi pomogli. Nie, wyśmiali by mnie.

- Dobrze. To powodzenia.

- Dzięki, dobranoc malutka.

Wypiłem kawę i poszedłem do pokoju. Jednak niestety po drodze wpadł na mnie Vince.

- Will? Co tu robisz czemu nie śpisz? - mu nie mogłem skłamać o dokumentach.

- Nie ważne. - wymieniałem go i chciałem pójść dalej jednak mnie zatrzymał.

- William kurwa powiedz co się dzieje! - warknał (gardłowo)

- Nie będę z tobą rozmawiać. - wyrwałem mu się i poszedłem do pokoju, który zamknąłem na klucz.

Gdy tylko zamknąłem drzwi usiadłem na podłodze i zacząłem płakać. Waliłem nogami o drzwi a ręką w ścianę. Wpadłem w histerię. Wyłem i niby cicho ale krzyczałem. Gdy jak kolwiek się uspokoiłem zacząłem szeptać. Wiem że jak byłem bardzo mały też umiałem wpaść w taką histerię. Jednak wtedy była ze mną mama. Hej tu nie ma

- Mamo, mamo - szeptałem w kółko. Chciałem aby ktoś tu był a jednak nie chciałem aby ktoś mnie widział w takim stanie.

Usłyszałem coś był to jakiś głos.

"Przestań się mazać jeszcze cię ktoś usłyszy i pomyśli że jesteś nienormalny."

No właśnie nie mogę się tak rozklejać. Taki Vincent czy Tony oni nigdy nie płaczą. A ja? A mnie ciągle przejmują emocje.

Znowu coś usłyszałem tym razem było to pukanie.

- Kto tam? - starałem się powiedzieć to jak najbardziej normalnie.

- To ja Vince. Otwórz mi drzwi.

Powoli się podniosłem. Przetarłem twarz rękoma aby nie było widać że płacze i otworzyłem bratu drzwi.

- Czego chcesz? - Powiedziałem bardzo chamsko.

Nie chciałem aby ktoś tu teraz był. Nikt nie może mnie widzieć w takim stanie. Tym bardziej Vincent który nigdy nie płakał.

- Grzecznej. - powiedział swoim lodowatym głosem ale ja to olałem.

- Chcesz coś czy przyszedłeś mi powiedzieć że mam być grzeczny.

- Czemu się tak zachowujesz? - spytał lodowatym głosem i z  tą swoją kamienną twarzą.

- Tak czyli jak? Co ci znowu nie pasuje!

- Wow. Will przechodzi okres buntu - zaśmiał się Tony który nie wiadomo skąd się tam wziął.

- Dajcie mi spokoju. Wszyscy. - powiedziałem i położyłem się na łóżku. 

- Dobra, dobra - powiedział Tony i sobie poszedł. Słyszałem po jak śmieje się po drodze.

- Ty też! - krzyknąłem na Vincenta który dalej stał w moim pokoju.

- Do póki nie pójdziesz spać ja tu zostaję.

- Won! - krzyknąłem na niego

- Słownictwo. Idź spać!

Poczułem łzy spływające po mojej twarzy. Nie nie teraz!

- Vincent wyjdź! - powiedziałem

- Zaśniesz to pójdę.

- Vince proszę

- Zaśniesz to pójdę.

- Błagam - łzy leciały mi co raz bardziej.

- Zaśniesz to pójdę.

Musiałem się uspokoić.

- Pójdę się przebrać.

- Wporządku.

Udałem się do łazienki. Przebrałem się a do tego trochę uspokoiłem.

Wróciłem do pokoju. Vincent dalej stał w drzwiach i na mnie czekał.

- Nadal tu stoisz? - zapytałem obojętnie

- Zaśniesz to pójdę. - a ten swoje

Położyłem się na łóżku.

- Co to do cholery jest! - krzyknął Vincent.

- Nie drzyj się.

- William skąd masz tę bandaże!?

- Nie ważne! - krzyknąłem. Zakryłem nadgarstki. Wybiegłem z pokoju a Vincent za mną. Byliśmy na korytarzu pomiędzy kuchnią, salonem, przedpokojem a schodami na górę.

- Will! - powiedział gdy mnie złapał. Oczy wszystkich siedzących w salonie (Święta trójca i Hailie) były skierowane na nas ale miałem to gdzieś.

- William! - powtórzył

- Tak tnę! Zadowolony!? A teraz daj mi spokój! - krzyknąłem odpychając Vincenta i wyszedłem z domu.

Pov Tony.

Siedzieliśmy w salonie Shane i Dylan grali a ja z Haile śmialiśmy się z ich błędów w tak banalnej grze.

- Will! - usłyszeliśmy krzyk Vincenta który złapał uciekającego Willa. Wszyscy patrzyliśmy na tą dwójkę.

- William! - powtórzył Vince

- Tak tnę! Zadowolony!? A teraz dał mi spokój! - krzyknął odpychając Vincenta i wyszedł z domu.

Hailie szybko pobiegła w stronę drzwi wejściowych a ja za nią.

- Co się stało? - spytałem

- Nie ważne. Wracać do pokoi. Pójdę go poszukać.

Hailie wybiegła z domu. A my wszyscy za nią. 

__ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __

Heja moi mili dziś przyszedłem was nawiedzić z kolejnym rozdziałem. Mam jeszcze 3 napisane więc te wylecą regularnie. Przez tą wspaniałą aktywność dziś będą 2 rozdziały a reszta już w drodze ~Haniek

Miłego dzionka

738 słów.

__ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __



RODZINA MONET Smutna Historia Willa  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz