#13 Ostatnie trzy słowa.

949 27 48
                                    

Pov. Lucas

Te słowa wpędziły mnie w jeszcze większy płacz. Nie mogłem się uspokoić.

- Ej no nie płacz będzie dobrze - uspokajał mnie Dylan

Próbowali ale nic im nie wychodziło. Ja w tej chwili Poprostu potrzebowałem usłyszeć Willa lub chociaż że jest z nim wszystko dobrze.

Po chwili z sali Willa wyszedł lekarz. Zdjął maseczkę i powiedział

- Można go już odwiedzić. Tylko proszę go nie męczyć. - powiedział i zniknął za skrętem korytarza.

- Leć Lucas. - rzucił do mnie Vincet z uśmiechem wyrywając mnie z moich myśli.

Wszedłem do pokoju w którym leżał a właściwie to już wiedział Will. Był podpięty pod jakieś piszczące maszyny. Był ubrany w biały strój szpitalny który teraz pięknie komponował się z jego lekko długimi blond włosami i niebieskimi jak niebo czy strumyk w górach oczami. Wyglądał poprostu jak anioł. Przepiękny Anioł.

- Willy Boże światy tak bardzo cię przepraszam to wszystko moja wina! - podbiegłem do niego i mocno przytuliłem.

- Nie to nie twoja wina Luki - powiedział słabym głosem.

- Przepraszam Will ja tak bardzo nie mogę cię stracić. - Zacząłem płakać

- Luki nie stracisz mnie jestem tu. Spokojnie - powiedział chłopak

- Ale ten ten twój ten guz - zacząłem się krztusić powietrzem

- Spokojnie Luki musisz się uspokoić. - odsunął mnie lekko od siebie. Patrzyłem się w jego przepiękne oczy. Poprostu w nich utknąłem. Zacząłem zagłębiać się w nich. Poznałem chyba całą historię życia chłopaka w kilka sekund przez jedno spojrzenie. Gdy się uspokoiłem usiadłem na łóżku i zaczęliśmy gadać. Aż do pokoju weszli bracia Willa.

- Stary nastraszyłes nas - powiedział Tony

- No martwiliśmy się - dodał Shane

- Postanowiłem że zapiszę cię do psychologa Will. Zrozum nie mogę cię stracić my wszyscy nie możemy. - powiedział Vincent

- Gdzie Hailie? - spytał olewając braci.

- Miała próbę. - powiedział Dylan który do tej pory siedział cicho.

Will postanowił to chyba przemilczeć. Usiadłem bliżej chłopaka i go obciąłem a on położył głowę na moim ramieniu.

- Zostawimy was - rozkazał Vince i wszedł a za nim całą "Święta trójca" bo tak nazywa ich Hailie

- Kocham cię Will - to były jedyne słowa jakich teraz potrzebowaliśmy oboje.

- Też cię Kocham Lucas - powiedział i mnie pocałował.

W tym pocałunku z tego świata odeszła duszą Williama Monet'a ciągnąc za sobą duszę jego młodszej siostry Hailie Monet. Bez żadnych fajerwerków czy efektów specjalnych Poprostu te dwie istoty odeszły. Zostawiając na ziemi rodzinę i osoby które je kochały. Ale czy można je o to winić? No nie.

Trzy dni później odbył się pogrzeb tej dwójki na którym płakali nawet ludzie którzy Poprostu byli blisko ceremonii.

Z nieznanych mi źródeł wiem też że dokładnie tydzień później Lucas popełnił samobójstwo. Wycinając sobie na rękach słowo "Willy".

Skończyła Mama zamykając książkę.

- Dobranoc Will - powiedziała całując mnie w czoło i wyszła z pokoju gasząc światło. A ja zasnąłem. Czyż ta historia nie była ciekawa?

__ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __

To już koniec moi mili! Niedługo zacznę nową książkę. Będzie to historia Shane. Jak się podobało? Jest to moja pierwsza książka którą skończyłam. Oczywiście z pomocą NetiiL1 ! Kocham was misie moje!

Miłego dzionka!

530 słów.
__ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __

RODZINA MONET Smutna Historia Willa  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz