Pov Draco
Czas płynął szybko, teraz kiedy wróciłem do domu Harry'ego. Wszystko mijało tak szybko, że były już jego urodziny. Cały miesiąc mignął mi przed oczami. W ciągu tego miesiąca otrzymałem wyniki z Hogwartu, znalazłem pracę w Świętym Mungo jako dozorca, leczący małe rany i upewniający się, że wszyscy pacjenci zażyli swoje mikstury i mieszanki ziół.
Wziąłem głęboki oddech, moje płuca natychmiast wypełniły się słodkim, bardzo słodkim zapachem owoców, pokrytych kremem, przygotowywanych na tarte z melasą. Ulubionego deseru Harry'ego, a ponieważ są jego urodziny, powinien jeść swoje ulubione rzeczy na śniadanie i inne posiłki. Otworzyłem łokciem drzwi jego sypialni, ostrożnie, żeby nie rozlać herbaty dołączonej do posiłku na stos listów, które otrzymał od przyjaciół.
Nadal spał. Jego twarz wyglądała tak spokojnie, a zdobił ją mały uśmiech. To było urocze, gdy chrząkał po każdym oddechu, jakby to był jego pomysł na chrapanie. Wszedłem w głąb pokoju, kładąc tacę z jedzeniem na szafce nocnej, lekko przesuwając nią jego okulary, żeby było wystarczająco dużo miejsca na tacę. Zerknąłem na niego jeszcze raz, moje oczy znów przebiegły po jego rysach, a potem po jego zabałaganionej głowie. Pragnę móc budzić się obok niego i widzieć tę twarz każdego ranka, ale wiem, że to się nigdy nie wydarzy, więc będę cieszyć się tą chwilą, póki mogę.
Nagle jego usta rozchyliły się i wyszeptał przez sen. Jedno ze słów brzmiało strasznie podobnie do mojego imienia. Szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy na myśl o nim śniącym o mnie. Nie ma mowy, żeby to zrobił. Dlaczego miałby? Myślę, że to tylko moja głowa zmyśla, żebym się tak czuł.
Pozwoliłem swoim palcom odgarnąć włosy, które próbowały wspiąć się na jego oczy. Jego skóra była zaskakująco miękka, bardziej niż się spodziewałem, aż do blizny, która wydawała się tylko małą skazą na jego twarzy. Położyłem dłoń na jego policzku, niewinnie pieszcząc go kciukiem, po czym przeniosłem ją na kącik jego ust, które natychmiast uniosły się pod moim dotykiem, jakby próbował pocałować moje palce.
Moje serce oszalało, gdy to zrobił, natychmiast docierając do moich uszu i twarzy, jak gdyby rozgrzało się w ciągu sekundy. Tyle rzeczy kłębiło się w mojej głowie, że nie mogłem myśleć. Jedną z głośniejszych myśli było pocałowanie go, ponieważ już wielokrotnie dominowało nad wszystkim innym.
Powoli zniżyłem się do jego poziomu, a moje serce gwałtownie przyspieszyło. Byłem zaledwie kilka centymetrów od jego ust, całe moje ciało zaczęło się trząść, gdy pochyliłem się jeszcze bardziej. Byłem tak zdenerwowany, że czułem się, jakby serce podchodzi mi do gardła. Jeszcze trochę… Zatrzymałem się jak wryty, gdy zdałem sobie sprawę, że chrząkanie, które wciąż wydawał Harry, zniknęło. Czy już się obudził i tylko udawał, że śpi?
Nie chciałem ryzykować naszej przyjaźni przez jeden cholerny pocałunek, więc błyskawicznie się cofnąłem. Rzuciłem mu ostatnie spojrzenie, zanim całkowicie opuściłem pokój. Wsunąłem rękę we włosy, jednocześnie trzymając się za głowę, gdy oparłem się o drzwi, które właśnie zamknąłem. Nienawidzę rozczarowania, które przytłoczyło mnie do granic bólu. Nienawidziłem tego cholernego uczucia, które rozdzierało mnie z tyłu głowy, jakby ta ściana była zrobiona z papieru. Wszystko, o czym Severus i mój ojciec myśleli, WSZYSTKO poszło na marne. Wszystkie te lata budowania siebie właśnie rozpadły się przez jedną osobę. Osobę, której nie lubiłem aż do granic nienawiści. Najgorsze było to, że... Nawet nie wiem, co to za uczucia. Nigdy wcześniej się tak nie czułem.
Wziąłem głęboki oddech i zszedłem po schodach powolnym, niemal ospałym krokiem, jakbym w tym momencie zrezygnował ze wszystkiego, co się we mnie gotowało. Szczerze mówiąc, nie wiem, ile jeszcze mogę znieść, zanim się złamię.
![](https://img.wattpad.com/cover/335570063-288-k505345.jpg)
CZYTASZ
Na ratunek potępionym
FanfictionCokolwiek się z nim stało, był zupełnie inny. Jego oczy straciły iskrę, jego dumna została unicestwiona, wszystko co reprezentował zostało mu odebrane, pozostawiając jedynie skorupę, która samotnie kroczy po tej ziemii, a ja nie mogę tego zmienić...