- Oddaj mi to! - Zmrużyłem oczy i wyciągnąłem rękę.
- Albo co? Przeklniesz mnie, mam rację? - Zaśmiał się ze mnie, rozdzierając kopertę i wyciągając kartkę. - Drogi, śmierciożerczy łajdaku. Musiałeś słyszeć o moim wypadku podczas pracy… - Zaczął czytać list, zamieniając moje imię na słowa, których używa do opisania mnie na co dzień.
- Daj mi to! - Powiedziałem jeszcze raz, tym razem dużo głośniej, żądając. Jeśli już, zawsze mogę go przekląć za to, że jest takim palantem.
Wkrótce dobiegł mnie obrzydliwy śmiech, po którym nastąpił dźwięk rozdzieranego papieru. Przed moimi oczami list podarł się na pół, rozdzierając również moje serce. Warknąłem, skacząc na niższego mężczyznę bez wahania. Moja pięść leciała prosto w jego twarz bez żadnego zastanowienia. Nie obchodzi mnie, czy będę miał przez to kłopoty. Potrzebowałem tego listu! To było dla mnie... od Harry'ego.
- Ty pieprzony psychopato! Co jest z tobą nie tak! - Krzyczał głośno, upuszczając części listu na ziemię, gdy szedł, trzymając się za nos, który już dość mocno krwawił. W tym momencie moim głównym priorytetem było pozbieranie połówek papieru, które znalazły się na podłodze.
Postanowiłem po prostu oddalić się od tej całej sytuacji, machnąłem różdżką w moje książki, układając je wszystkie w stos, abym mógł je wszystkie pozbierać i wyjść z Wielkiej Sali. Nie zawracałem sobie głowy pójściem do pokoju wspólnego Slytherinu, aby przeczytać list, więc postanowiłem pójść prosto do biblioteki, gdzie wiedziałem, że byli nauczyciele, którzy przerwaliby bójkę, gdyby coś się naprawdę wydarzyło. Nie obchodziło mnie nawet, czy w tym momencie spóźnię się na zajęcia z transmutacji. Odłożyłem książki na pierwszy stolik i usiadłem na jednym z krzeseł, składając list w całość.
Kochany Draconie. Na pewno słyszałeś o moim wypadku w pracy. Naprawdę przepraszam, że tak bardzo musiałeś się martwić. Mam nadzieję, że ten incydent nie był zbyt uciążliwy dla twojej pracy w szkole. Czytanie listów, które wysłałeś, ̶b̶a̶r̶d̶z̶o̶ ̶m̶n̶i̶e̶ ̶u̶s̶z̶c̶z̶ę̶ś̶l̶i̶w̶i̶ł̶o̶ ̶i̶ udowodniło mi, że jestem twoim przyjacielem.
̶I̶m̶ ̶d̶ł̶u̶ż̶e̶j̶ ̶o̶ ̶t̶y̶m̶ ̶m̶y̶ś̶l̶ę̶,̶ ̶t̶y̶m̶ ̶b̶a̶r̶d̶z̶i̶e̶j̶ ̶w̶i̶e̶m̶,̶ ̶ż̶e̶ ̶t̶o̶,̶ ̶c̶o̶ ̶z̶r̶o̶b̶i̶ł̶e̶m̶ ̶n̶a̶ ̶t̶a̶m̶t̶e̶j̶ ̶a̶u̶k̶c̶j̶i̶,̶ ̶b̶y̶ł̶o̶ ̶n̶a̶j̶l̶e̶p̶s̶z̶ą̶ ̶r̶z̶e̶c̶z̶ą̶,̶ ̶j̶a̶k̶a̶ ̶m̶i̶ ̶s̶i̶ę̶ ̶p̶r̶z̶y̶t̶r̶a̶f̶i̶ł̶a̶.̶ Cieszę się, że mogłem pomóc Ci, tak jak Ty pomagasz mi, nie tylko w gotowaniu i obowiązkach domowych, ale uczyniłeś mnie szczęśliwszym człowiekiem. Możesz tego nie wiedzieć, ale przy tobie czuję ulgę. Utrzymujesz mnie spokojnym i opanowanym. Dziękuję!
Moje serce zaczęło bić szybciej, kiedy czytałem nabazgrane fragmenty, ale tym razem mogłem je przeczytać dość dobrze, ponieważ linie były dość słabe w stosunku do zapisanych słów, jakby nie miał zbyt wiele czasu, aby faktycznie pomyśleć o liście. To by również wyjaśniało duży, zaciemniony znak na papierze, zwykle po prostu wypisuje słowa lub krótkie zdania, a nie cały akapit.
Cieszę się, słysząc, że tak bardzo starasz się zostać uzdrowicielem, ale ̶p̶r̶o̶s̶z̶ę̶, nie mów mi, że robisz to ̶t̶y̶l̶k̶o̶ ̶z̶ ̶p̶o̶w̶o̶d̶u̶ ̶m̶o̶j̶e̶j̶ ̶n̶i̶e̶o̶s̶t̶r̶o̶ż̶n̶o̶ś̶c̶i̶ z powodu mojego incydentu. Nie chcę cię zmuszać do wybrania zawodu, którego możesz nawet nie lubić. Mam nadzieję, że zdasz wszystkie testy i nie przepracujesz się.
W ciągu kilku najbliższych dni powinienem opuścić szpital, jakby nic się nie stało i chciałbym, abyś dokładnie tak samo spojrzał na tę sytuację. Nie chcę, żebyś się martwił zwykłymi obrażeniami, dobrze? ̶T̶w̶ó̶j̶ ̶ Harry.
CZYTASZ
Na ratunek potępionym
FanficCokolwiek się z nim stało, był zupełnie inny. Jego oczy straciły iskrę, jego dumna została unicestwiona, wszystko co reprezentował zostało mu odebrane, pozostawiając jedynie skorupę, która samotnie kroczy po tej ziemii, a ja nie mogę tego zmienić...