Pov Harry
Patrzyłem, jak wypija kolejną szklankę Ognistej Whisky. To już jego piąta w ciągu ostatniej godziny, ale nie winię go. Rozumiem, że jest pod ogromną presją ze strony rodziny Weasleyów, zwłaszcza Rona, George'a i Billa. Starałem się jak najlepiej wytłumaczyć, że Draco jest już zupełnie innym człowiekiem, ale nie traktowali mnie poważnie. Na szczęście Hermiona pomogła mi zapanować nad Ronem, podczas gdy Molly zajęła się pozostałą dwójką.
Właściwie byłem zaskoczony, że Molly była tak wyrozumiała, jeśli chodzi o Draco. Przyznała nawet, że gdyby nie znała jego imienia, nigdy nie zgadłaby, że Draco był częścią rodziny Malfoyów.
- W porządku, to był ostatni kieliszek. Nie chcę cię ciągnąć do domu - wziąłem ponownie napełniony kieliszek z delikatnych palców blondyna.
- Harry, nie jestem aż tak pijany - odpowiedział niemal natychmiast, jego głos miał wolniejszy ton, a jego słowa zlewały się w jedną całość. Z drugiej strony jego refleks był wciąż dość ostry, gdy jego ręka sięgała po skradzioną szklankę, stukając knyciami w jej dno, sprawiając, że wyślizgnęła mi się z palców i upadła na ziemię, nie tylko rozlewając zawartość, ale i rozbijając się. Sam wypiłem kilka szklanek, więc byłem dość odurzony, dlatego nie mogłem utrzymać małego pojemnika.
- Cholera… - zaklął pod nosem, upadając na kolana, by podnieść odłamki, ale złapałem go za ręce, nie pozwalając mu na to.
- Nie rób tego. Ja to zrobię. Po prostu usiądź znowu, dobrze? - Powiedziałem spokojniejszym głosem, kładąc jego ręce na jego nogach, nadal je trzymając i ściskając delikatnie. On po prostu wpatrywał się we mnie, jego srebrne oczy natychmiast połączyły się z moimi, a jego twarz miała różowy odcień, który był wyraźnie widoczny na jego bladej skórze. Sposób, w jaki na mnie patrzył, jego oczy wyrażały tyle emocji. Były takie żywe. Nie widziałem go w takim stanie, przynajmniej po wojnie.
Słyszałem, jak bicie mojego serca wznosi się aż do moich uszu, odcinając wszystkie inne dźwięki wokół mnie. Byłem całkowicie oszołomiony. Nie potrafię odwrócić wzroku. Nagle poruszył się i wyciągnął swoje dłonie spod moich. Całkowicie zapomniałem, że wciąż go trzymam.
Jego palec ani na chwilę nie opuścił mojej skóry, gdy powoli przesuwał się po moim ramieniu, kiedy unosił się nade mną, prawie opierając się o mnie. Był tak blisko, że czułem jego oddech na twarzy, zapach alkoholu był w nim dość przytłaczający. Przysunął się jeszcze bliżej, nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Czy naprawdę był tak pijany, że nie rozumiał, co się dzieje? Musiałem to powstrzymać, zanim któryś z nas popełni błąd, ale nie mogłem się ruszyć. Jego dłoń powędrowała do mojego policzka, obejmując go delikatnie, a jego twarz rozkwitła najsłabszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałem, ale te jego oczy wciąż trzymały swój urok.
Pochylił się jeszcze bardziej, oczy miał zamknięte, czułem jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie. On naprawdę zamierzał to zrobić. On naprawdę zamierza mnie pocałować. Co do cholery?! Najdziwniejsze było to, że... Nawet nie próbowałem go powstrzymać. Po prostu czekałem na jego ruch, obserwując go.
Wtedy to poczułem, jego usta delikatnie musnęły moje, ledwie ledwo. O ile mogłem stwierdzić, wydawały się miękkie, gładkie, lekko wilgotne. Dotyk spowodował lekkie mrowienie, mówiąc mi, że płyn, który wciąż jest na nim, to Ognista Whisky. Dało się poczuć jego oddech na mojej skórze, zanim pochylił się jeszcze raz, tym razem pewniej, całkowicie przyciskając swoje usta do moich. Mogłem wyczuć w nim głód, gdy dalej na mnie naciskał.
Zajęło mi kilka sekund, aby przywrócić ruch moich ust. Po prostu rozpłynąłem się w nim, w jego dotyku, jego ustach, jego zapachu, we wszystkim. Moje ręce automatycznie owinęły się wokół jego smukłej sylwetki, przyciągając go do siebie, sprawiając, że przewróciłem się na plecy, a jego ciało po prostu runęło na mnie, ale, co zaskakujące, nasz pocałunek nie przerwał się podczas tego ruchu.
CZYTASZ
Na ratunek potępionym
Fiksi PenggemarCokolwiek się z nim stało, był zupełnie inny. Jego oczy straciły iskrę, jego dumna została unicestwiona, wszystko co reprezentował zostało mu odebrane, pozostawiając jedynie skorupę, która samotnie kroczy po tej ziemii, a ja nie mogę tego zmienić...