- Przepraszam. Nie spodziewałem się, że przesuną daty do przodu - zmarszczył brwi, jego palce opuściły mój podbródek, żebym na niego spojrzał, jego jasnozielone tęczówki sprawiały, że się w nich zatracałem. - Tydzień. Wyjadę tylko na jeden tydzień. To nic w porównaniu z twoim czasem w Hogwarcie - rzeczywiście miał rację. Jego dłoń powędrowała teraz do mojego policzka, ponownie delikatnie go gładząc, po czym przesunęła się jeszcze wyżej, zaczesując część moich włosów za ucho. Nie mogłem powstrzymać się od zawstydzenia tą zmianą uczuć.
List informujący go o zmianie daty leżał teraz na podłodze przed nami, gdy oboje leżeliśmy na sofie, z jego głową opartą na moim ramieniu. To już stało się w pewnym sensie naszą codziennością, spędzanie czasu w swoich ramionach.
- Wiem, ale wciąż to będzie mój pierwszy raz, kiedy będę tu sam na tak długo... - Zmarszczyłem brwi, przyciskając policzek do czubka jego głowy, jego rozczochrane włosy łaskotały moją szyję bardzo delikatnie.
- Nadal masz zamiar odwiedzić matkę we wtorek, prawda? To, że mnie tu nie ma, nie oznacza, że nie możesz iść i spędzić z nią trochę czasu - podniósł się w górę, ponownie na mnie patrząc, a poważny wyraz pochłonął całą jego twarz.
- Oczywiście, że tak - posłałem mu uspokajający uśmiech, po czym pochyliłem się i złożyłem szybki pocałunek w kąciku jego ust, czego, odkąd byliśmy dla siebie czuli, odkryłem, że nienawidził. Syknął na nasz krótki kontakt, chwycił moją twarz obiema dłońmi i pociągnął z powrotem w dół, witając mnie z lekko rozchylonymi ustami. Znów zaczęliśmy się całować, ale tym razem było to o wiele bardziej głodne, prawie namiętne, nawet jego język zdołał przedostać się do środka moich ust, badając je bardzo dokładnie.
Nie mogłem się powstrzymać, żeby go ugryźć, przez co Harry westchnął nagle, co sprawiło, że zrobiło mi się gorąco. Delikatny, choć nieoczekiwany ton jego głosu wystarczył, aby mnie podniecić, ale walczyłem z tym, nie chcąc jeszcze bardziej pośpieszać wszystkiego, więc po prostu zwolniłem nasze pocałunki, biorąc głębokie, potrzebne oddechy.
Sposób, w jaki na mnie patrzył, był tak intensywny, w jaki jeszcze nikt na mnie nie patrzył. Jego oczy wypełnione były pożądaniem jak płomienie, gotowe się uwolnić i pochłonąć mnie w całości, nawet jeśli były ukryte za tymi okrągłymi okularami.
- Powinniśmy trochę zwolnić... - Powiedziałem szczerze, przerywając nasz kontakt wzrokowy, patrząc w dół. Wiem, że rozczarowałem go, robiąc to.
- Rozumiem, że nie jesteś jeszcze gotowy. Nie martw się, mogę poczekać. Poczekam lata, jeśli będę musiał - jego wyraz twarzy zmienił się na łagodniejszy, niemal zmartwiony. Jego głos był delikatny i uspokajający, przez co niemal rozpłakałem się z powodu tego, jak miły i wspierający był.
- Dziękuję - po prostu go przytuliłem, kładąc głowę na jego klatce piersiowej, wtulając nos w jego szyję, kładąc jedną dłoń na jego brzuchu i zamykając oczy. Bicie jego serca było takie relaksujące, powtarzało ten sam nudny rytm, ale podobało mi się to. To był rytm Harry'ego.
Było tak przyjemnie, że po prostu zasnąłem, trzymając go do ostatnich chwil, wiedząc, że odchodzi ze słońcem.
°°°°°°
Moje palce przebiegły po ciemnych drewnianych drzwiach, a serce biło mi lekko, gdy czekałem, aż ktoś mi otworzy. Nie trwało długo, zanim drzwi głośno zaskrzypiały, a blada twarz mojej matki była pierwszą, którą zauważyłem, zaglądając w ciemność domu.
- Draco! - Zawołała delikatnie, obejmując mnie ramionami i lekko ciągnąc w dół. Nie zawahałem się odwzajemnić uścisku i powitałem ją krótkim „tęskniłem za tobą”. Zaprosiła mnie do środka i od razu zapytała, czy chcę coś do picia, ale odmówiłem.
CZYTASZ
Na ratunek potępionym
FanfictionCokolwiek się z nim stało, był zupełnie inny. Jego oczy straciły iskrę, jego dumna została unicestwiona, wszystko co reprezentował zostało mu odebrane, pozostawiając jedynie skorupę, która samotnie kroczy po tej ziemii, a ja nie mogę tego zmienić...