XV. Hádka

123 14 0
                                    

Hellllooooo!!

Ej boze, byłam na koncercie w piątek w Stodolce i było tak super ( zrozumiałam, że sama też potrafię się bawić) !!!

Ale dziś rozdzialik 😻

Czy ja mówiłam, że ta książka będzie inna niż wszystkie?



Na następny dzień mimo wypitego alkoholu Karol czuł się dobrze i ja tez. Dlatego korzystając, że jest ładna pogoda od razu po śniadaniu wyciągnęłam go na rower.

- Daleko to?

- Koło 20 minut, a co? Wymiękasz? - zaśmiałam się wsiadając na rower cioci

- Ja? Nigdy - fuknal pod nosem sam wskakując na siodełko i ruszył za mną - Prowadź zatem.

Po 25 minutach byliśmy na miejscu, po prostu zle wyliczyłam czas.

Albo kiedyś miałam lepszą kondycję.

- Tam tata zabierał mnie zawsze na lody - wskazałam palcem budkę z lodami

- Dobre mają?

- Najlepsze, chodź spróbujesz - powiedziałam z usmiechem podjeżdżając do budki - Jakie chcesz?

- A jakie zawsze jadasz?

- Umm.. te - wskazałam palcem

Wybrał w końcu inne, bo te nie wyglądały dla niego zbyt dobrze.

Gdy usiedliśmy na ławce siedzieliśmy w dosyć długiej ciszy.

- Babcia chce żebym wystąpiła do sądu o prawa nad Martinem - powiedziałam w końcu patrząc na fontannę

- A Ty? Chcesz? - zerknął na mnie

- Boje się. Nie wiem czy dam sobie radę, musiałabym pogodzić studia z pracą, a dodatkowo opieką nad nim. W ogóle tego nie widzę..

- Nie rób nic wbrew sobie, ale wiem, że chcesz dla niego dobrze. Rozmawiałaś z nim o tym? Co on by wolał? - spytał wyrzucając papierek do kosza

- Nie, mówił tylko, że chciałby być ze mną albo w Czechach.

- Porozmawiaj z nim dziś i zdecyduj co uważasz za słuszne.

- Nie pomagasz - mruknęłam kładąc głowę na jego ramieniu

- To musi być Twoja decyzja Ini, jakąkolwiek podejmiesz będę przy Tobie. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy z Martinem to będę. - cmoknął moją głowę

- Bardzo się boje tego wszystkiego - westchnęłam wtulajac się w niego mocniej, gdy mnie przytulił

W domu mojej babci byliśmy trzy godziny później, bo wyciagnelam chłopaka na przejażdżkę po prawie całym mieście plus na cmentarz do taty.

Nogi nam z dupy wychodziły, ale chcieliśmy jeść.

- Karol.. - mruknęłam odstawiając rower

- Co tam? - spytał odwracając się w moją stronę

- Bedziesz mi towarzyszył przy rozmowie z Martinem? Nie wiem, jesteś starszy masz pojęcia więcej i wiesz pomo..

- Będę - cmoknął mój nos po czym trzymając mnie za rękę ruszyliśmy do domu, gdzie babcia czekała na nas z obiadem.

- Martin jak zjesz chce pogadać - powiedziałam patrząc na brata na co jedynie przytaknął głową

- Maminka volala ( mama dzwoniła) - powiedziała babcia lekko przerażona wchodząc do kuchni

Věk je jen číslo, že? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz