~6~

16 2 2
                                    

- Wstajemy gołąbeczki - uśmiechnęła się Max. - Spokojnie, Jonathan wam zrobił zdjęcie - powiedziała, na co obydwoje się głęboko zarumienili. - Zaraz widzimy się na śniadaniu - dokończyła i poszła do innego pokoju.

- Nie chcę wstawać, wygodnie mi tak - jęczała brunetka.

- Ja też nie chce, ale cóż, Nastko, musimy wstać - powiedział chłopak i zaczął wyciągać z śpiwora dziewczynę. Ona ze śmiechem stawiała opór. Po chwili chłopak również zaczął się śmiać. W końcu, Jane usiadła.

- Mam pytanie - zaczęła. - Skąd miałeś klucz do balkonu?

- Och, klucz - przypomniał sobie. - Lubię w nocy przychodzić na świeże powietrze. Uspokaja mnie to - wytłumaczył. - Moi rodzice nie są za wychodzeniem w nocy, a korzystając z tego, że mamy młodszą siostrę, postanowili zrobić klucz. Dostała go tylko Nancy. Nie mogłem tak żyć, więc jak była na imprezie, ukradłem go, pojechałem na rowerze do mojego, hmm, przyjaciela, gdzie pomógł mi zrobić identyczny dla mnie. Po wszystkim, oddałem klucz. Proste. - Chłopak wzruszył ramionami.

- Nigdy bym o tym nie pomyślała... - przyznała dziewczyna, a czarnowłosy się zarumienił.

- Chodźmy już na śniadanie - zaproponował, na co obydwoje zeszli na dół.

Joyce rozmawiała z Hopper'em przez telefon, Nancy, Steve, Robin i Jonathan przyrządzali śniadanie, a Dustin siedział na kanapie. Para do niego dołączyła.

- Reszta jeszcze nie zeszła? - spytał Mike.

- Jeszcze nie - uzyskał odpowiedź.

Szczęśliwa Joyce odłożyła słuchawkę.

- Nastko, mam dla ciebie cudowne wieści - uśmiechnęła się do dziewczyny. - Możesz tutaj zostać do końca weekendu - poinformowała. Jedenastka kiwnęła głową - była sobota. Cieszyła się, że może spędzić jeszcze trochę czasu z przyjaciółmi.

- Co dzisiaj na śniadanie? - zagadnął Dustin.

- Dzisiaj, specjalnie dla was, naleśniki! - zachwyciła się Robin.

Po tych słowach, Will zszedł ze schodów.

- Will, dzień dobry! - przywitała się Nastka.

- Cześć - uśmiechnął się. - A gdzie Lucas i Max? - spytał.

- Dobre pytanie - mruknął Dustin.

****

- Lucas przestań! - mówiła Max; na próżno.

- Czy naprawdę Pani Mająca Wszystko Gdzieś przejmuje się śniadaniem? - droczył się.

- Zaraz to ja wezmę więcej amunicji oraz cię wykończę, gwarantuję!

- O nie, nie. Nie zrobisz tego.

- A czemu niby? - Dziewczyna uwielbiała się przekomarzać ze swoim chłopakiem.

- Bo.. Bo... - myślał Lucas. Nie zauważył, gdy ruda wyrwała mu z rąk poduszkę i zaczęła nią bić chłopaka.

- I kto tu teraz rządzi, hm? - uśmiechnęła się.

- Ja, a kto inny!

- Och, Lucas nienawidzę cię!

- Też cię kocham, też cię kocham. - Po tych słowach, obydwoje się roześmiali i zeszli na dół.

- Nareszcie, ile to się chciało spać! - Robin przewróciła oczami.

- Mówi to ta, która nie mogła się wygramolić z łóżka - mruknął Steve, za co chwilę później pożałował; sposób uciszenia przyjął formę kopniaka w nogę.

- Przynajmniej nie musicie czekać na śniadanie - zauważyła Nancy. - Chodźcie wszyscy do stołu - zarządziła oraz po kolei zaczęła rozdawać dla każdego po dwóch naleśnikach z owocami.

- Przepyszne - zachwycił się Lucas.

- Cieszę się - uśmiechnęła się Nancy.

Zapanowała cisza. Ale nie niezręczna. Była ona przyjemna; każdy napawał się chwilą, swoją obecnością, której przez dłużący się niemiłosiernie czas im brakowało. Nareszcie mogli zjeść na spokojnie, bez potworów. "Dobrze, że tu nie ma demogorgonów" - pomyślała Jedenastka i od razu tego pożałowała. Głowa zaczęła ją nietypowo boleć. Jakby dostawała sygnały. Dziwne, niezrozumiałe sygnały. Gdy dziewczyna złapała się za głowę, Mike już wiedział, o co chodzi. Siedzieli obok siebie, więc zaplótł ich dłonie w uścisk. Brunetka się do niego uśmiechnęła. Odrzuciła złe myśli, próbując cieszyć się chwilą. Wzięła głęboki wdech i wydech, po czym zabrała się za ponowne atakowanie naleśnika.

******

- Jak idzie? Są postępy?

- Tak i to duże. Jesteśmy od krok od celu.

- To dobrze. A teraz idź. Nie zawracaj mi głowy. - Mężczyzna wziął kubek z gorącą kawą oraz upił z niej ogromnego łyka.

Coraz bliżej.

Już prawie.

Nie będzie się niczego spodziewać.

Pozbędziemy się jej raz na zawsze.

***

Heeej!!

Przepraszam, że rozdziały (szczególnie na początku) są krótkie. Wolałam jednak usunąć zupełnie niepotrzebne słowa i sceny, które nie będą się później zgadzały z fabułą.

Błędy?

Uwagi?

Komentarz?

Pomysły?

Autoreczka<33

~★~The Black Abyss~★~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz