Rano Nastka wróciła do domu, Lucas, Will i Dustin podobnie. Gdy Hopper spytał dziewczynę, jak było, ona odpowiedziała:
- Jest gorzej, niż myśleliśmy.
Opowiedziała Jim'owi całą historię o nocy z Max, oczywiście pomijając ich poważną rozmowę o uczuciach rudowłosej. Wyjaśniła również, co ją łączy z Jedynką.
- Jezu Chryste... - wydusił z siebie. - Chyba to jest idealny czas, aby ci powiedzieć, że w Rosji mieli całe laboratorium z demogorgonami. Więźniom kazali z nimi walczyć; najpierw ich wyżywiali, potem pozwalali demogorgonowi ich zabić. Chcieli w ten sposób dostarczyć im wartości odżywcze.
Nastka nie wiedziała co powiedzieć - po co Rosjanom demogorgony? W końcu, przytuliła go i szepnęła:
- Dobrze, że ty nie zostałeś posiłkiem.
Nagle zadzwonił do niej Mike, czy może się później spotkać. Ona się zgodziła. Miała nadzieję, że spotkanie z jej chłopakiem poprawi jej humor.
********
Will położył się na swoim łóżku. Powiedział Mike'owi. Ta tajemnica, która obciążała jego serce od miesięcy, nareszcie ustąpiła. Kamień się rozkruszył. Nie powiedział mu wszystkiego - po prostu jej mógł - ale czuł ogromną ulgę. Był dumny z nie używania żyletki przez ostatnie dwie doby. Chociaż wiedział, że raczej dłużej nie uda mu się tego utrzymać, był z siebie dumny.
Nagle poczuł się jak po Drugiej Stronie. "C-czy znowu usłyszę głos?" - pomyślał. Nie musiał długo czekać na odpowiedź:
- William Byers. Cieszę się, że tu jesteś ponownie. Ze mną. Kiedyś byliśmy bliżej, czyż nie? Byliśmy w stałym kontakcie, o tak. Nie tęskniłeś za mną?
Bo ja za tobą bardzo. - Will przełknął ślinę. Niski głos. Ten, którego cały czas słyszał po Drugiej Stronie.- Will? Will? Wszystko w porządku? - wołała Joyce. Brunet jej nie odpowiedział. Kobieta postanowiła pójść do jego pokoju.
Will zamrugał, a wtedy ponownie znajdował się w normalnym świecie. Jego mama właśnie otwierała drzwi od jego pokoju.
- Synku, wszystko okej? - spytała.
- T-tak. Coś się stało?
- Nie, tylko chciałam ci powiedzieć, że masz do podgrzania obiad i kolację, nie będzie mnie do późna. Idę do pracy - wytłumaczyła. - Jonathan gdzieś tam jedzie, więc będziesz sam. Możesz sobie kogoś zaprosić - zaproponowała. - Idę - powiedziała, pocałowała syna w czoło i poszła.
"Możesz sobie kogoś zaprosić".
"Możesz".
"Sobie".
"Kogoś".
"Zaprosić".
Nie wiadomo, dlaczego, te słowa cały czas tkwiły w głowie chłopaka. W końcu postanowił wyciągnąć walkie-talkie i powiedzieć:
- Chce ktoś do mnie przyjść? Nikogo nie ma, odbiór.
Po chwili Mike odpowiedział:
- Zaraz Nastka do mnie przychodzi, więc my niestety odpadamy.
- Za pięć minut jadę z Dustin'em, moimi rodzicami i Ericą do dziadków - odezwał się Lucas.
Will już miał odłożyć Walkie-talkie, gdy usłyszał głos:
- Ja mogę.
To była Max.
- Dobra, to przyjdź za niedługo.
- Już wychodzę, bez odbioru.
Chłopak położył się na łóżku. Chyba nigdy nie odbył spotkania sam na sam z Max. Nie mieli za bardzo okazji porozmawiać o tym, co się stało w Starcourt i później. Po chwili usłyszał dzwonek do drzwi.
- Już idę! - krzyknął.
Gdy otworzył drzwi, zobaczył w nich rudowłosą dziewczynę.
- Cześć - przywitała się.
- Hej - rzucił. - Wejdź.
Przyjaciele poszli do pokoju chłopaka i usiedli na łóżku. Chwilkę siedzieli w ciszy, lecz nagle Max spytała:
- Jak się mieszkało z Nastką?
- Dobrze - odpowiedział.
- Cieszysz się, że jesteś w Hawkins?
- Raczej tak, wszyscy jesteście teraz przy mnie. Trudno było bez was wszystkich.
Ponownie zapanowała cisza.
- Możemy poważnie porozmawiać? - powiedzieli jednocześnie.
- Ale wyczucie czasu - mruknęła Max.
- Zaczynając... Przykro mi z powodu Billy'ego.
- D-dzięki - powiedziała dziewczyna drżącym tonem. - Dalej mnie dręczy głos sumienia.
- Jaki głos? - spytał.
- Niski, przerażający. Nazywam go właśnie "głos sumienia". Zawsze mi mówi, że mogłam ratować brata. A ja za to zawsze myślę, że ma rację.
- To nie jest zwyczajny głos - powiedział cicho Will.
- To do kogo on należy, w takim razie?
- Do istoty z nie tego świata. Z Drugiej Strony.
***********
Mike znowu pocałował Jedenastkę. Gdy się od siebie odkleili, powiedział:
- Nareszcie wszystko wraca do normy. My się spotykamy, tak jak wcześniej. A nawet Will i Max się spotkali.
- Moim zdaniem, pogawędka dobrze im zrobi.
- Dlaczego tak sądzisz moja mądra pani?
- Max przeżywa śmierć Billy'ego, Will'a też dalej potwory dręczą. Może nawzajem sobie pomogą, chociaż trochę. A jak było?
- Gdzie? - zdziwił się Mike.
- Nie udawaj niewiniątka. Nie jesteśmy głupie. Po opuszczeniu domu Max gdzieś poszliście. Słucham. Ze szczegółami.
- Dobra, byliśmy u mnie w domu na noc. Chcieliśmy sobie zrobić nockę we czwórkę, jak za dawnych czasów. Nawet zagraliśmy w D&D. A jak było u Max?
- Ciekawie, że tak powiem - powiedziała Nastka żartobliwie.
- A tak naprawdę to źle. Odkryłyśmy, straszne rzeczy, ale do tego trzeba specjalne spotkanie grupowe. Chcę wam to wytłumaczyć razem, a nie opowiadać jedną historię pięć razy.
- Zaczyna się robić trochę strasznie - zauważył Mike. - Myślisz... Myślisz, że to przez wasz przyjazd? Nie chcę nic mówić, ale... Obydwoje jesteście w jakiś sposób z tym połączeni.
- Tak sądzisz? - posmutniała.
- Nie dam ci nigdzie odejść - obiecał Mike i przytulił swoją dziewczynę.
********
- Czyli słyszałeś ten głos po Drugiej Stronie? - upewniała się Max.
- Tak, na sto procent.
- Czyli nie dręczy mnie sumienie, tylko...
- ...Jakieś zło, które wykorzystuje twoje smutki i koszmary - dokończył.
- Jasny Gwint. Jakie to jest głupie. Dlaczego akurat my?
- Chciałbym wiedzieć - szepnął Will. - Nawet bardzo...
********
Hejjj!!!
Dajcie znać, czy na tym etapie cringe was obejmuje, bo jeśli tak, to zastanowię się czy nie cofnę publikacji XD
Uwagi?
Błędy?
Komentarz?
Autorka<33

CZYTASZ
~★~The Black Abyss~★~
FanficGdy Jedenastka wraz z Byers'ami jest zmuszona przeprowadzić się z Californi do Hawkins przez pewną katastrofę nie jest szczególnie szczęśliwa. Fakt zobaczenia jej przyjaciół i chłopaka ją cieszy, ale nie wie, czy będzie w stanie tam wrócić ze względ...