~11~

11 2 1
                                    

Rano Nastka wróciła do domu, Lucas, Will i Dustin podobnie. Gdy Hopper spytał dziewczynę, jak było, ona odpowiedziała:

- Jest gorzej, niż myśleliśmy.

Opowiedziała Jim'owi całą historię o nocy z Max, oczywiście pomijając ich poważną rozmowę o uczuciach rudowłosej. Wyjaśniła również, co ją łączy z Jedynką.

- Jezu Chryste... - wydusił z siebie. - Chyba to jest idealny czas, aby ci powiedzieć, że w Rosji mieli całe laboratorium z demogorgonami. Więźniom kazali z nimi walczyć; najpierw ich wyżywiali, potem pozwalali demogorgonowi ich zabić. Chcieli w ten sposób dostarczyć im wartości odżywcze.

Nastka nie wiedziała co powiedzieć - po co Rosjanom demogorgony? W końcu, przytuliła go i szepnęła:

- Dobrze, że ty nie zostałeś posiłkiem.

Nagle zadzwonił do niej Mike, czy może się później spotkać. Ona się zgodziła. Miała nadzieję, że spotkanie z jej chłopakiem poprawi jej humor.

********

Will położył się na swoim łóżku. Powiedział Mike'owi. Ta tajemnica, która obciążała jego serce od miesięcy, nareszcie ustąpiła. Kamień się rozkruszył. Nie powiedział mu wszystkiego - po prostu jej mógł - ale czuł ogromną ulgę. Był dumny z nie używania żyletki przez ostatnie dwie doby. Chociaż wiedział, że raczej dłużej nie uda mu się tego utrzymać, był z siebie dumny.

Nagle poczuł się jak po Drugiej Stronie. "C-czy znowu usłyszę głos?" - pomyślał. Nie musiał długo czekać na odpowiedź:

- William Byers. Cieszę się, że tu jesteś ponownie. Ze mną. Kiedyś byliśmy bliżej, czyż nie? Byliśmy w stałym kontakcie, o tak. Nie tęskniłeś za mną?
Bo ja za tobą bardzo. - Will przełknął ślinę. Niski głos. Ten, którego cały czas słyszał po Drugiej Stronie.

- Will? Will? Wszystko w porządku? - wołała Joyce. Brunet jej nie odpowiedział. Kobieta postanowiła pójść do jego pokoju.

Will zamrugał, a wtedy ponownie znajdował się w normalnym świecie. Jego mama właśnie otwierała drzwi od jego pokoju.

- Synku, wszystko okej? - spytała.

- T-tak. Coś się stało?

- Nie, tylko chciałam ci powiedzieć, że masz do podgrzania obiad i kolację, nie będzie mnie do późna. Idę do pracy - wytłumaczyła. - Jonathan gdzieś tam jedzie, więc będziesz sam. Możesz sobie kogoś zaprosić - zaproponowała. - Idę - powiedziała, pocałowała syna w czoło i poszła.

"Możesz sobie kogoś zaprosić".

"Możesz".

"Sobie".

"Kogoś".

"Zaprosić".

Nie wiadomo, dlaczego, te słowa cały czas tkwiły w głowie chłopaka. W końcu postanowił wyciągnąć walkie-talkie i powiedzieć:

- Chce ktoś do mnie przyjść? Nikogo nie ma, odbiór.

Po chwili Mike odpowiedział:

- Zaraz Nastka do mnie przychodzi, więc my niestety odpadamy.

- Za pięć minut jadę z Dustin'em, moimi rodzicami i Ericą do dziadków - odezwał się Lucas.

Will już miał odłożyć Walkie-talkie, gdy usłyszał głos:

- Ja mogę.

To była Max.

- Dobra, to przyjdź za niedługo.

- Już wychodzę, bez odbioru.

Chłopak położył się na łóżku. Chyba nigdy nie odbył spotkania sam na sam z Max. Nie mieli za bardzo okazji porozmawiać o tym, co się stało w Starcourt i później. Po chwili usłyszał dzwonek do drzwi.

- Już idę! - krzyknął.

Gdy otworzył drzwi, zobaczył w nich rudowłosą dziewczynę.

- Cześć - przywitała się.

- Hej - rzucił. - Wejdź.

Przyjaciele poszli do pokoju chłopaka i usiedli na łóżku. Chwilkę siedzieli w ciszy, lecz nagle Max spytała:

- Jak się mieszkało z Nastką?

- Dobrze - odpowiedział.

- Cieszysz się, że jesteś w Hawkins?

- Raczej tak, wszyscy jesteście teraz przy mnie. Trudno było bez was wszystkich.

Ponownie zapanowała cisza.

- Możemy poważnie porozmawiać? - powiedzieli jednocześnie.

- Ale wyczucie czasu - mruknęła Max.

- Zaczynając... Przykro mi z powodu Billy'ego.

- D-dzięki - powiedziała dziewczyna drżącym tonem. - Dalej mnie dręczy głos sumienia.

- Jaki głos? - spytał.

- Niski, przerażający. Nazywam go właśnie "głos sumienia". Zawsze mi mówi, że mogłam ratować brata. A ja za to zawsze myślę, że ma rację.

- To nie jest zwyczajny głos - powiedział cicho Will.

- To do kogo on należy, w takim razie?

- Do istoty z nie tego świata. Z Drugiej Strony.

***********

Mike znowu pocałował Jedenastkę. Gdy się od siebie odkleili, powiedział:

- Nareszcie wszystko wraca do normy. My się spotykamy, tak jak wcześniej. A nawet Will i Max się spotkali.

- Moim zdaniem, pogawędka dobrze im zrobi.

- Dlaczego tak sądzisz moja mądra pani?

- Max przeżywa śmierć Billy'ego, Will'a też dalej potwory dręczą. Może nawzajem sobie pomogą, chociaż trochę. A jak było?

- Gdzie? - zdziwił się Mike.

- Nie udawaj niewiniątka. Nie jesteśmy głupie. Po opuszczeniu domu Max gdzieś poszliście. Słucham. Ze szczegółami.

- Dobra, byliśmy u mnie w domu na noc. Chcieliśmy sobie zrobić nockę we czwórkę, jak za dawnych czasów. Nawet zagraliśmy w D&D. A jak było u Max?

- Ciekawie, że tak powiem - powiedziała Nastka żartobliwie.

- A tak naprawdę to źle. Odkryłyśmy, straszne rzeczy, ale do tego trzeba specjalne spotkanie grupowe. Chcę wam to wytłumaczyć razem, a nie opowiadać jedną historię pięć razy.

- Zaczyna się robić trochę strasznie - zauważył Mike. - Myślisz... Myślisz, że to przez wasz przyjazd? Nie chcę nic mówić, ale... Obydwoje jesteście w jakiś sposób z tym połączeni.

- Tak sądzisz? - posmutniała.

- Nie dam ci nigdzie odejść - obiecał Mike i przytulił swoją dziewczynę.

********

- Czyli słyszałeś ten głos po Drugiej Stronie? - upewniała się Max.

- Tak, na sto procent.

- Czyli nie dręczy mnie sumienie, tylko...

- ...Jakieś zło, które wykorzystuje twoje smutki i koszmary - dokończył.

- Jasny Gwint. Jakie to jest głupie. Dlaczego akurat my?

- Chciałbym wiedzieć - szepnął Will. - Nawet bardzo...

********

Hejjj!!!

Dajcie znać, czy na tym etapie cringe was obejmuje, bo jeśli tak, to zastanowię się czy nie cofnę publikacji XD

Uwagi?

Błędy?

Komentarz?

Autorka<33

~★~The Black Abyss~★~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz