Max siedziała przy kuchennym stole. Grzebała widelcem w jakimś tanim, chińskim makaronie. Jakoś niespecjalnie miała ochotę na jakiekolwiek jedzenie. Czuła się zdecydowanie lepiej po opowiedzeniu wszystkiego Lucas'owi. Chłopak nie był zły, że nie dowiedział się pierwszy - właściwie nawet na to nie zwrócił uwagi, cieszył się, że dziewczyna zdecydowała się mu powiedzieć. Rudowłosa była wdzięczna niebiosom za niego. Lepiej nie mogła trafić. Podczas mówienia chłopak trzymał ją za rękę. Mogła przerwać w każdym momencie, a Lucas nie byłby zły. Traktował ją cudownie.
Nie zasługujesz na to, Maxime.
Dlaczego miałby się zajmować TOBĄ? W głębi cię nienawidzi. Wpadłaś w pułapkę."To znowu on. Głos" - pomyślała dziewczyna.
Teraz już nie uciekniesz. Tak samo było z...
Głos kontynuował, ale Max udawała, że go nie słyszy, a on z każdą sekundą słabł. Jakby automatycznie apetyt jej wrócił i zaczęła jeść chiński makaron.
*****
- Dzięki, Will, za wszystko! - pożegnała się Nastka. Przyjaciel właśnie opuszczał jej dom. Była szczęśliwa, że postanowił o tym opowiedzieć właśnie jej.
Hopper jeszcze nie wrócił, ale dziewczynie to wcale nie przeszkadzało. Tylko się uśmiechnęła. "Nareszcie jest szczęśliwy z Joyce" - pomyślała. Zasługiwał na to.
W święta Bożego Narodzenia, rozmawiali zupełnie szczerze. Jane podzieliła się różnymi, oczywiście nie wszystkimi, wspomnieniami z laboratorium, a Jim opowiedział jej o swojej przeszłości. O jego córce, która nieszczęśliwie zmarła. Na samą myśl o małej dziewczynce, w oku Jedenastki zakręciła się łza. Teraz już rozumiała, że niebieska gumka do włosów, którą dostała od mężczyzny nie była zwyczajna - należała do jego zmarłej córki.
Jane poszła do swojego pokoju. Nie miała co robić, więc za świetny pomysł uznała znalezienie Jedynki. "Dlaczego nie?" - pomyślała. Była w świetnym nastroju, dlatego również miała nadzieję, iż znajdzie Henry'ego.
Jedenastka wzięła czarny materiał, który zawsze w pogotowiu miała w nocnej szafce, i szczelnie obwiązała go wokół twarzy tak, aby nic nie widziała. Gdy to już zrobiła, skupiła się na Jedynce. Na jego twarzy, jego sylwetce. Po krótkiej chwili znajdowała się w czarnej otchłani.
"Coraz szybciej mi to idzie" - pomyślała z dumą. "Chyba Hopper miał rację". Jednak nie był to czas na rozmyślania. Brunetka poszła przed siebie, w celu znalezienia mężczyzny.
Nie musiała długo szukać. Praktycznie od razu zauważyła sylwetkę poszukiwanego, który stał nieruchomo, zupełnie jakby na coś czekał. "Los mi dzisiaj wyjątkowo sprzyja" - mimowolnie dzięki tej myśli się uśmiechnęła. Miała nadzieję, iż z odległości, w jakiej się znajdowała, Henry jej nie zauważy. Myliła się.
- Czułem, że mnie szukałaś, Jedenastko - rzekł niskim głosem, który spowodował u dziewczyny ciarki na plecach.
- Ja... - zaniemówiła. Chciała coś powiedzieć, ale jej gardło najwidoczniej nie było chętne współpracować. Dlatego tylko stała i patrzyła na oczy mężczyzny, który podszedł do Jane.
- Nie jesteś w stanie nic zrobić, wiesz o tym. Za niedługo koszmar się skończy. A nie, przepraszam, dopiero zacznie - uśmiechnął się. Ciało dziewczyny zastygło. Nie mogła się ruszyć. Chciała wyjść ze swojego umysłu, ale nie mogła.
- Chciałabyś ode mnie uciec, nieprawdaż? Nie, nie zrobisz tego, dopóki ja nie będę chciał, abyś poszła. Jesteś zawieszona w swoim własnym umyśle. Zabawne, czyż nie? Jedenastka, czy Jane? Jak wolisz, żeby się do ciebie zwracać? - Po tych słowach podszedł jeszcze bliżej do dziewczyny, że w pewnym momencie Nastka zaczęła się obawiać o dzielącą ich odległość.
CZYTASZ
~★~The Black Abyss~★~
FanfictionGdy Jedenastka wraz z Byers'ami jest zmuszona przeprowadzić się z Californi do Hawkins przez pewną katastrofę nie jest szczególnie szczęśliwa. Fakt zobaczenia jej przyjaciół i chłopaka ją cieszy, ale nie wie, czy będzie w stanie tam wrócić ze względ...