Rozdział 17: Melissa

55 9 19
                                    

Westchnęłam głęboko, wygrzebując zielony groszek z jedzenia. Po tym wszystkim, co się dziś wydarzyło, nie miałam pojęcia, co w ogóle myśleć. Jeremy odwiózł mnie do domu, prawie się pocałowaliśmy, został ze mną, gdy spałam, a potem jeszcze ten całus w policzek... Lubiłam chłopaka, wydawał się w porządku, choć początkowo sądziłam, że próbował mnie odgonić wzrokiem. Nie wydawał się też chętny do zaznajomienia się, a tu proszę. Jak to się mówiło: Najciemniej pod latarnią.

Ponownie odetchnęłam. Tym razem zwróciło to uwagę rodziców, którzy wrócili pół godziny temu, przywożąc przy okazji jedzenie z chińczyka. Nie dziwiłam się, że dzisiaj czekała taka, a nie inna kolacja. W końcu po całym dniu w drodze raczej nie chciało im się kombinować z menu. Do tego wiedzieli, że z moimi umiejętnościami kulinarnymi, gdy nie znałam żadnego przepisu, mogli spotkać się z widokiem kuchni jak po pobojowisku.

— Mel, wszystko dobrze? — spytał tata.

Podniosłam na niego wzrok.

— I jak się czujesz? — dodała mama. — W końcu zwolniłaś się z lekcji.

Oblizałam wargi, po czym wzruszyłam ramionami.

— Jest okej — odpowiedziałam spokojnie i z powrotem zwróciłam uwagę na talerz.

Powoli przestawałam rozumieć zachowanie Jeremiego. Myślałam o tym cały wieczór, przenosząc się w międzyczasie do pokoju. Był dziwny, ale po bliższym zapoznaniu się z nim czułam, że to chłopak wolący się nie wychylać. Pod tym względem się przypominaliśmy. Nie lubiłam znajdować się w centrum uwagi, co zauważyłam także u Jeremiego, a jednak, gdy zobaczył moje złe samopoczucie, wyszedł przed szereg i zaproponował mi podwózkę do domu.

Gdyby tego było mało, to został razem ze mną. Pilnował, żebym się przespała i niczego sobie nie zrobiła. Miał rację, że przy mocnym osłabieniu mogło mi się coś stać, ale głos z tyłu głowy podpowiadał, że siedział nie tylko z powodu prośby nauczycielki, jak to non stop podkreślał.

Może tylko sobie to wmawiam?

Znał mnie dwa tygodnie, nie wiedział o mnie wszystkiego, więc nie mogłam oczekiwać, że, tak jak Maddy i Aria, uznawał mnie za przyjaciółkę. Nie było opcji, żeby się do mnie przywiązał, prawda?

Tego typu myśli chodziły mi po głowie od momentu, gdy Jeremy ode mnie wyszedł. Nie potrafiłam zinterpretować jego zachowania. Dlaczego taki był? Nagle z osoby biernej zamienił się w taką, która chciała się czymś zająć. W tym przypadku mną. Nie tylko mnie odwiózł do domu, ale także wniósł po schodach i pomógł zdjąć buty.

— Może tylko mi się wydaje? Niby mi się na początku przyglądał i w ogóle, ale kompletnie nie interesował się moją osobą. W samochodzie, gdy zaczął ze mną rozmawiać, miałam wrażenie, jakbym gawędziła z całkiem inną osobą. Gdy jesteśmy z resztą, trzyma się na uboczu, prawie nie zawraca sobie mną głowy, a dzisiaj?

Złapałam się za włosy.

— Wszystko mi się już miesza. Kompletnie nie wiem, co w ogóle myśleć. — Kopnęłam nogami o materac. — Gdyby tego było mało, to nadal mam w głowie pytanie doktora Bernona. Co niby miało znaczyć pytanie: Wierzysz w siły nadprzyrodzone? — zmodulowałam dodatkowo głos. — Co to ma, do diaska, wspólnego z moimi zaburzeniami? I po jakie licho mu to wiedzieć? Będzie lepiej wiedzieć, jakie leki powinien mi dać?

Podniosłam się do siadu, oparłam na prostych rękach nieco za sobą.

— On mnie chyba powinien leczyć, a nie rozmawiać ze mną o duchach. No błagam, przecież coś takiego nie istnieje. Co niby siły nadprzyrodzone mają do lunatykowania, bezsenności i paranoi... — zacięłam się. — Okej, do paranoi jeszcze rozumiem, ale do pozostałej dwójki? Nie wierzę w takie bajeczki. Poprawka, nie wierzę w nic, co nie zostało jakkolwiek udowodnione, a filmiki na YouTube często są wyreżyserowane. Zwłaszcza te o duchach i demonach. W ogóle czemu niby mają służyć takie filmy? Udowodnieniu czegoś? Dla mnie to są bzdury. Nie lepiej usiąść z książką i kubkiem herbaty albo kakao? No powiedz sama, Mistic...

ShadowsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz