Tik, tak, tik, tak...
Ponownie jak kiedyś odliczałam sekundy. Tym jednak razem nie do momentu załączenia się alarmu, który miałby mnie wybudzić. Teraz czekałam, aż w końcu nadejdzie sen. Miałam dość ciągłego tykania, choć dzięki niemu się dowiedziałam, że całe dwadzieścia cztery godziny mierzyły ponad osiemdziesiąt sześć tysięcy trzysta dziewięćdziesiąt sekund – o ile, oczywiście, się gdzieś w międzyczasie nie pomyliłam. Powoli się gubiłam we własnych myślach. Tydzień bez snu robił swoje, jeśli chodziło o najprostsze rozmyślania. Samo ruszenie się wymagało do tego chęci, a obecnie, będąc tak zmęczoną, że nie robiłam nic innego, niż leżenie na łóżku i słuchanie głośnej muzyki, nie miałam ochoty na nic innego. Zapętlona piosenka zespołu Starset wyryła mi się wystarczająco w pamięci, przez co teraz podśpiewywałam ją non stop:
— Can you tell me what is real? Cause I've lost my way again. Can you tell me how to feel? Cause I don't feel anything...
Nie miałam żadnego pojęcia, co w ogóle ze sobą zrobić. Całymi dniami albo leżałam w łóżku, albo oglądałam rysunek, który stworzył dla mnie Jeremy.
Ewentualnie robiłam obie rzeczy jednocześnie.
— Melissa!
Odwróciłam głowę do drzwi. Aktualnie znajdowałam się w poprzek posłania, temu też zobaczyłam, jak przez drzwi wchodziła mama. Westchnęła, widząc, że ponownie znajdowałam się na łóżku, a na brzuchu znajdował się kawałek papieru. Założyła ręce na biodrach, pokręciła głową, po czym podeszła do otwartego laptopa i go zamknęła, tym samym zatrzymując ciągły repertuar zespołu rockowego.
— Przyjdź na dół — powiedziała, by ruszyć z powrotem za drzwi.
Westchnęłam.
Nie chciałam się podnosić. To oznaczało wysiłek, a jego chciałam jak najbardziej ograniczyć. Robiąc to, miałam większe szanse, że nie zasnę zbyt szybko. Podniosłam się z cichym jęknięciem. Rysunek zsunął się na pościel. Złapałam za krawędź kartki. Wszelkie widoczne linie były delikatne, cienie i odbłyski dokładnie przemyślane oraz ulokowane tak, aby nie wyglądały na przerysowane.
Do głowy od razu powróciło wspomnienie, jak złapałam Jeremiego za rękę, gdy spytałam o jego matkę. Miał ciepłe i duże ręce. Prawda, widziałam na nich nieco wystających żył, które oznaczały przepracowanie, ale nigdy bym nie pomyślała, że to przez wybijanie demonów...
Zacisnęłam powieki.
Przypomniałam sobie, jak mnie wtedy złapał. Potem, pomógł mi zdjąć buty i założył włosy za ucho. I jeszcze tamto, gdy prawie... Zacisnęłam wargi. Wszystko robił tak delikatnie... Jak osoba zabijająca obce mi stworzenia mogła robić to wszystko z taką... Czułością? Nie wiedziałam nawet, jak to nazwać. Pierwszy raz spotkałam się z czymś, czego kompletnie nie potrafiłam zrozumieć. Wypisałam wszystkie za i przeciw, dlaczego mogliby się ukrywać i w końcu doszłam do wniosku, że ludzie by tego po prostu nie rozumieli... Ja sama nie miałam pojęcia, co w ogóle o tym myśleć. To powinien być powód, aby wreszcie wrócić do szkoły, jednak co robiłam? Dalej ich unikałam i czemu?
Nie wiem...
Wcześniej się ich bałam, jednak teraz, po praktycznie tygodniu bez żadnego odzewu z mojej strony, było mi wstyd. Dziewczyny uważałam za dobre koleżanki, chłopaków za dobrych kolegów, a teraz ich zbywałam, jakbym próbowała całkowicie zakończyć relację. Jeszcze wtedy tamten telefon, gdy włączyłam urządzenie, bo mama miała do mnie dzwonić, czy niczego nie chciałam ze sklepu. Ponownie wpadłam wtedy w panikę, a słysząc głos Maddy, po prostu pękłam. Powiedziałam im coś, czego nie chciałam, ale instynkt samozachowawczy wziął górę. Pomimo tamtych słów, które wypowiedziałam, nadal się próbowali skontaktować. Wszyscy wysyłali notatki, żebym nie miała tyłów, a ja jak się zachowywałam?
CZYTASZ
Shadows
FantasíaTom 1 Shadows Melissa miała około pięciu lat, kiedy to się stało pierwszy raz. Gdy w środku nocy się podniosła i zaczęła iść przed siebie, całkowicie nieświadoma, że gdziekolwiek szła. Niemal codziennie przez dwanaście lat, budziła się w tym samym m...