6. Gwiazdy nocą

2.4K 109 94
                                    

Droga autem minęła zaskakująco szybko i o dziwo bez żadnych kłótni. Nie w całkowitej i niezręcznej ciszy, bo co jakiś czas coś mówiliśmy, ale było spokojnie.

- McDrive czy wchodzimy do środka? - spytał Henderson kiedy podjechaliśmy pod budynek.

- Nie skakałabym z okna po to, żeby zjeść w samochodzie.

W takim wypadku nawet nie opłacałoby mi się wychodzić z domu.

- Racja, jeszcze ujebiesz mi samochód - odparł na co teatralnie wywróciłam oczami. Zdecydowanie miałam ochotę to zrobić.

Bez skomentowania jego słów wysiadłam lekko trzaskając drzwiami, żeby go wkurzyć, ale nie na tyle, żeby się przypruł.

Na omo w środku było jakieś dziesięć osób, z czego w sumie się cieszyłam, bo nie miałam ochoty na przebywanie w większej grupie ludzi. Nawet, gdyby byli obcy.

- Wybierz jakiś stolik - rzucił kierując się do kasy.

- A jedzenie? - spytałam zdezorientowana, ale oddalił się zanim zdążyłby odpowiedzieć. Byłam pewna, że mnie usłyszał.

Po chwili zastanowienia stwierdziłam, że nie będę się z nim wykłócać. Zwłaszcza, że widziałam, jak coś zamawia.

Zajęłam miejsce w samym rogu sali, na kanapie, która wyglądała najwygodniej. Wyjęłam z kieszeni telefon i zaczęłam przeglądać losowe posty na instagramie. A trwało to na tyle długo, że nawet to mnie znudziło. Gdzie się do cholery podział Henderson?

Wielkim minusem wybranego przeze mnie miejsca było to, że nie widziałam z niego kasy, przy której jeszcze kilka minut wcześniej stał. A może nawet kilkanaście? Bardzo możliwe, zwłaszcza, że czas dłużył mi się w nieskończoność.

Byłam o krok od wstania z miejsca, kiedy w końcu wyłonił się zza rogu. Z dwoma, ogromnymi tackami wyłożonymi jedzeniem, w rękach. Nie kryłam szoku, zwłaszcza, kiedy postawił je na stoliku.

Wrapy, nugetsy, frytki, różne picia, hamburgery, dosłownie wszystko. Wszystko tam leżało.

- Postradałeś zmysły? - uniosłam brwi patrząc, jak dalej nade mną stoi. - Wyglądam ci na osobę, która to wszystko zje?

- To jeszcze nie wszystko - odparł wzruszając ramionami. - Drugą połowę zaraz nam przyniosą.

Usiadł na przeciwko mnie, a po chwili podeszła jakaś pani z obsługi z drugą porcją, niemal tak wielką, jak pierwsza. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz mnie tak zatkało. Zabrakło mi słów i zupełnie nie wiedziałam, co powiedzieć. A mówili, czytaj więcej książek.

Henderson nawet nie próbował mnie wyrwać z mojego niedowierzania, bo już po chwili wziął pierwszą frytkę nawiązując ze mną kontakt wzrokowy. Widziałam, że bawi go moja mina. Wyglądał, jakby ostatnimi resztkami silnej woli powstrzymał się przed zaśmianiem.

- Nie wiedziałem, co będziesz chciała, więc wziąłem wszystko - powiedział w końcu.

- Wszystko? - uniosłam brwi otwierając oczy jeszcze szerzej.

- Wszystko. Kasjerka patrzyła się na mnie, jak na idiotę.

- Bo nim jesteś. Jak nie wiedziałeś, co chcę, to było się kurwa spytać.

Nie wiem, czy byłam bardziej zdezorientowana, czy wkurwiona. Co z nim było nie tak? Nikt normalny nie zrobił by czegoś takiego, a pierdolony Henderson wykupił całego McDonalda, bo nie wiedział, co chcę zjeść.

See you soonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz