W pewnym momencie, nie potrafię nawet przypomnieć sobie w którym, zasnęłam. Nie uchwyciłam tego momentu, bo zorientowałam się o tym dopiero, gdy się obudziłam. LEŻĄC NA LIAMIE HENDERSONIE. Może nie bardzo dosłownie, ale mało mi do tego brakowało. Jedna z moich nóg leżała wygodnie zarzucona na nim, tak samo, jak ręką, która z nikąd znalazła się na jego koszulce.
On natomiast swoje trzymał lekko objęte wokół mojej tali, a najgorsze było to, że nie obudził się, kiedy ja to zrobiłam. Podniosłam głowę próbując zorientować się w sytuacji, aż w końcu przypomniałam sobie, co było, zanim odpłynęłam. Boże. Nie tak miało to wszystko wyglądać. Miałam zostać u niego, żeby w końcu wyjaśnić wszystko, co jest, albo czego nie ma między nami.
Chciałam się oczyścić i przestać każdego wieczoru nadmiernie myśleć nad wszystkim, co się wokół mnie dzieje. Chciałam, żeby to wszystko było prostsze, a z każdą chwilą stawało się trudniejsze. Z każdą chwilą wszystko komplikowało się jeszcze bardziej, a ja nie miałam pojęcia, jak to odkręcić.
Kiedy impuls sytuacji dotarł do mojego mózgu, zabrałam nogę z ciała Hendersona i starałam się delikatnie wyswobodzić z jego objęć. Prawie mi wyszło, ale się obudził. Wtedy jeszcze dalej byliśmy blisko siebie, choć nie potrwało to długo. Odsunęłam się patrząc, jak przeciera oczy próbując zorientować się w sytuacji.
– Chyba film nie był tak ciekawy, jak zapowiadałeś, skoro sam zasnąłeś – powiedziałam, aby uniknąć jakiegokolwiek jego komentarza.
– Byłem zmęczony, więc to nie wina filmu – odpowiedział zachrypniętym głosem.
– Akurat, nie tłumacz się.
– Nie tłumaczę. Mówię, jak jest.
Przysięgam, w tamtej chwili mogłabym go słuchać godzinami. Miał inną tonację, niż zwykle. Słychać było tą cudowną chrypkę, która naprawdę brzmiała świetnie. Nieważne, jak bardzo czasami mnie irytował, to akurat wtedy brzmiał naprawdę dobrze.
Odwróciłam od niego wzrok i rozejrzałam się wokół. W salonie było prawie ciemno, nie licząc lampki, która była zapalona w kuchni, a jej światło dochodziło aż tu, i telewizora, na którym teraz widniały kolejne części filmu do wyboru. I tak wiedziałam, że nie wybiorę żadnej z nich.
Póki nie spojrzałam na zegarek, nie miałam pojęcia, czy jest bliżej ranka, czy początku nocy. 3:24. Czyli jednak noc. Wszystko wydawało się tak spokojne, jakby czas powoli płynął, a nie po prostu leciał. Mimo, że wiedziałam, że właśnie wtedy powinnam odbyć poważną rozmowę z Hendersonem, to i tak czułam się dobrze.
Czułam przyjemny zapach, który obezwładniał każdą komórkę mojego ciała. Czułam, że jestem tu bezpieczna i że mogę być w stu procentach sobą. Słyszałam jego cichy oddech, który rozbrzmiewał w błogiej ciszy, która nawet w małym stopniu nie była niezręczna.
Oparłam głowę o zagłówek kanapy, delikatnie przekręcając się w stronę Hendersona. Widziałam błysk jego oczu i prawdopodobnie on podobnie patrzył na moje. Byłam trochę zmęczona, ale w tamtej chwili nie mogłam po prostu zasnąć. Nie byłabym w stanie. A już tymbardziej nie chciałam wracać do domu.
– Pogadamy o tym? – spytałam całkiem pewnie, po czym nasze spojrzenia na dobre się spotkały.
– O czym konkretnie?
– Nie wiem. Chyba o wszystkim.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, a ja uznałam to za sukces, bo byliśmy na dobrej drodze do wyjaśnienia. Dopiero wtedy zaczęłam się zastanawiać, co mogę mu powiedzieć, ale musiałam jakoś zacząć.