Rozdział 10.

2.5K 89 18
                                    

Pov Will.

Było ciężko. Nie mi, a Lisie.

Ta mała istotka na wieść o śmierci mamy i ojczyma załamała się, nawet po upływie lekko ponad tygodnia, nie opuszczała swojego pokoju.
Było mi jej żal, w tak krótkim czasie przeszła tyle... Najgorsze było to, że Vince ostatnio pracował o wiele więcej, praktycznie nie wychodził z gabinetu, co za tym idzie – nie wiedział o stanie swojej córki. Dziś jest szczególny dzień, idziemy razem na kolację w restauracji.
Mówiąc ranem, mam na myśli mnie, moje rodzeństwo i Lisę.
Zapukałem delikatnie do jej drzwi, nie odpowiedziała. Chciałem otworzyć drzwi, jednak były zamknięte od środka.
Zaczynałem się jeszcze bardziej martwić, zapukałem jeszcze raz, ten był znacznie głośniejszy niż poprzedni. Gdy, że dziewczynka przekręciła kluczyk, gwałtownie odtworzyłem drzwi.
Stała tam zaspana, dalej ubrana w piżamę w pandy Lisa. Zdezorientowana przecierała oczka, w tej chwili wyglądała jak małe dziecko, którym z mojej perspektywy była.
Zamrugała parę razy i spojrzała na mnie pytająco.

–Liso, nigdy więcej nie zamykaj drzwi od swojego pokoju na klucz.–mówiłem do niej surowym głosem.– A co gdybyś zemdlała? Pomyśl trochę! – mój głos nie był już spokojny, a podchodził pod krzyk.
Dziewczyna usilnie starała się powstrzymać łzy, a jej wzrok skierowany w moją stronę wyrażał strach.

–Prze-epraszam– wyjąkała, zdziwiło mnie, że tak źle zareagowała na mój podniesionym głos. Zrobiłem krok w jej stronę, ale ona się cofnęła. Jej dłonie trzęsły się, a oddech był płytki i nierówny.  Szybko się opanowała, zaczęła spokojniej oddychać, a dłonie zacisnęła w pięści.

–Za godzinę jedziemy do restauracji.–zacząłem miękkim tonem.
Będę musiał powiedzieć Vincentowi o jej zachowaniach.– Bądź gotowa.– Po wypowiedzeniu tych słów, udałem się do siebie, że y się przygotować.

Pov Lisa.

Byłam zadowolona, że udało mi się zapanować nad sobą. W innym razie dostałabym ataku paniki. Poszłam do łazienki z kompletem czystej bielizny, wzięłam szybki prysznic i udałam się na poszukiwania odpowiedniej sukienki.
Najpierw ubrałam czarną , obcisłą sukienkę na ramiączkach. Miała ona niewielkie rozcięcie na nodze i dosięgała mi do połowy uda.

Ubrania już w sukienkę zeszłam na dół, był tam już Dylan, a obok niego bliźniacy.
Cała trójka spojrzała na mnie, po chwili odezwał się Shane.

–Ta jest za krótka, przebierz się – cała reszta mu przytaknęła, a ja poszłam zmienić sukienkę.

W międzyczasie spojrzałam na zegarek, zostało mi około 30 minut.
Przeszukiwałam szafę, aż nagle natrafiłam na przepiękną sukienkę.
Była biała do ziemi, a na nodze znów było rozcięcie.

Ubrałam ją i zeszłam. Spodziewałam się pozytywnej reakcji, bo sukienka była elegancka i bardzo ładna. No cóż... Przeliczyłam się.  Tym razem Dylan powiedział „Ta zbyt dużo odkrywa“.
Więc znowu poszłam się przebrać.
Znalazłam bordową sukienkę, była na długi rękaw, nie miała żadnego rozcięcia, a jedynie odkryte ramiona.

Tym razem, byłam już pewna, że jej nie odrzucą. Założyłam ją na siebie i z uśmiechem na twarzy zeszłam na dół. Jak się okazało i tym razem się myliłam.

–Nie masz czegoś, co nie jest tak wycięte?– odezwał się Tony. To wszystko było już nie na moje nerwy. Zamiast grzecznie znów iść się przebrać, odezwałam się .

–To może pójdę do jakiejś zakonnicy i poproszę ją żeby pożyczyła mi swój habit?– spojrzenia chłopaków wyrażały zdziwienie. Pewnie nie sądzili, że się odezwę.

–W sumie tak by było lepiej – odezwał się Shane, a cała reszta mu przytaknęła. No tak „zakonnica Lisa” brzmi super. I co wołaliby na mnie „siostra Emanuela"?

Nie wytrzymałam i poszłam się znowu przebrać. Skoro są tacy, to więcej nie zobaczą mnie w sukience. Z szafy wygrzebałam komplet. Składał się on z: brązowo-beżowy spodni garniturowych, tego samego koloru marynarki i białej bluzki.

Wzięłam jeszcze brązową torebkę i byłam gotowa. Ubrałam jeszcze najzwyklejsze czarne buty na obcasie, a następnie wyszłam na dół. Byli tam już wszyscy, a chłopacy (Tony, Dylan i Shane)
Patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Ja, tata, Will i Hailie jechaliśmy jednym samochodem, a reszta drugim.

_______________________________________
647 słów

Hejka, udało mi się napisać następny rozdział. Bardzo dziękuję za tak dużo wyświetleń oraz ponad 100 głosów.
Jesteście wielcy ❤️
Miłego dnia/wieczoru/nocy ❤️❤️❤️

||Jak wychował mnie deszcz|| Rodzina Monet|| KOREKTA||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz