-Hej, bejb.-przywitala sie Hope.
-Omg, chyba lubisz jednorozce.-Ava zachichotala patrzac na moja bluze.
-Joł, Ava ogolnie to hoduje jednorozce i syreny.-pokrecilam z rozbawienia głowa.
-Mowilam ze cos przed nami ukrywa.-zasmiala się Hope.
Ava usiadla obok mnie, a Hope na fotelu skubiac skorki.
-Coś nie tak?-spytalam, gdyż zauwazylam zestresowanie Hope.
-Właściwie to...tak.-mruknęła.-Wyjezdzam na dwa tygodnie
na szkolenia do Melbourne.
-Co?-spytała zdziwiona Ava.
-Dołączam się do pytania.
-No tak, szkolenia medyczne.-odwrocila wzrok.
-Ej, nie smutaj.-ukleklam przed nia.-Wszystko będzie oks, za dwa tygodnie wracasz, a tam zdobędziesz nowe doświadczenia i w ogóle.-uśmiechnęłam sie.
-Właśnie, nie ma się czym martwić, będziemy gadać na skype, pisac..-Ava także uklekla przed już nieco pocieszona Hope.
-Dzieki laski.-przytulila nas.
-Nie ma za co, a teraz chodźcie bo się spóźnimy.-wzięłam torbę i telefon i wyszlysmy z pokoju idąc na wyklady.
Lekcje uplynely szybko.
-Ej, pomożecie mi się spakować? Jutro już wyjezdzam.
-Ok.-by Hope nie zauważyła mojego posmutnienia gdy uslyszlam że już jutro wyjeżdża usmiechnelam sie.
Hope spakowala całkiem sporo rzeczy i odstawila walizkę w róg pokoju. Spojrzalam na zegarek była już 16, więc zaproponowalan wyjście na jakiś obiad np. Do mackdonalda.
Chętnie się zgodzily. Po chwili jechalismy już taksowka rozmawiajac o zawodach milosnych Avy.
-On na mnie nigdy nie zwróci uwagi.-oparła głowę o dłonie.
-Już zwrócił.-mrugnelam jej.
-Co?-spytała podnosząc głowę.
-Lubi cie, to widac.-odezwala się Hope.
-Really? Ale nigdy i tak nie umowi się ze mna.
-O ile zaklad że w przeciagu tych dwoch tygodni umowi się z tobą.-podałam jej reke.
-O 10000 euro.-parsknela.
-Może weź już kredyt.-zachichotalam pewna swojej wygranej.
Gdy wysiedlismy weszlysmy do budynku rozgladajac się za wolnymi miejscami których było malutko, podczas gdy Ava poszła złożyć zamowienia.
Po kilku minutach dostalysmy swoje jedzenie. Przeciagle je spozywalysmy rozmawiajac o Miley Cyrus, ktora jak się okazalo wszystkie lubimy.
Gdy byla juz 19 postanowilysmy wrócić do akademika. Wychodząc zauwazylam samochod Jaia i jego w nim zaparkowanego pod fast foodem.
-Hej.-podeszlysmy do niego.
-O, czesc dziewczyny.-wyjął sluchawki z uszu.
-Co ty tu robisz?-spytalam.
-Wiesz Liv, przyszedlem tutaj by coś zjeść.-odpowiedzial uśmiechając się sarkastycznie.
No tak, glupia ty-zbesztalam się w myslach.
-Podwiezdz was?-spytał.
-Jasne.-otworzylam przednie drzwi.
-My mamy coś do zalatwienie -Ava wskazała na siebie i Hope dyskretnie do mnie mrugajac.
-Yh.-westchnelam wsiadajac do auta.
Nie rozumiałam zachowania dziewczyn.
-Olivia.-szepnal wkładając kluczyki do stacyjki.
-Nie mów na mnie Olivia.-odszepnęłam.
Zasmial się.
-Więc Livia.
-Hm?
-Chrapiesz.-zasmial się.
-I wice versa!-pacnelam go w ramie.
Wreszcie ruszył. Między innymi nami nastala cisza, ale nie taka krepujaca, lecz taka potrzebna do oczyszczenia umysłu.
Po pewnym czasie zorientowałam się ze nie jedziemy do akademika.
-Jaidonie!
-Um, czego?-spojrzał na mnie.
-Gdzie my jedziemy?
-Zaraz się dowiesz.-usmiechnal się łobuzersko.
-Ugh.-oparlam głowę o podglowek.
-Zamknij oczy.-powiedzial zatrzymując się na jakimś parkingu w lasku.
-Zaufaj mi.-dopowiedzial.
-Umm...ok.-poddalam się zamykając oczy.
-Nie otwieraj ich, ja cię poprowadze.-szeptnal tak ze ciarki przeszly mnie całą.
Kilka razy potknelam się o jakis kamień co wywolywalo cichy śmiech bruneta. Czulam zapach swiezosci, ale sama nie wiedziałam jakiej.
-Mozesz już otworzyc.-skierował mnie w pewna stronę.
Gdy otworzylam oczy moje usta utworzyly się w literke "o". Byłam na cudownej plaży przy zachodzie słońca. Podgryzlam warge i usmiechnelam się szeroko zwrajac się ku Jaiowi.
-Wow.-jedynie tyle byłam w stanie wykrzesać z siebie.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził na brzeg. Poprosil bym zdjęła buty i skarpetki, co zrobiłam bez powtórzeń. Zamoczylismy nogi w morzu i stalismy tak w ciszy.
-Tu jest cudownie, ale...-zawachalam się.-Czemu mnie tu zabrales?
-Nie wiem, masz coś z w sobie.-popatrzyl mi gleboko w oczy.
Przytulilam się do niego.
-Badzmy przyjaciolmi, nic wiecej.-pocalowal mnie w czoło.
To mnie zabolalo. Nie, nie wkurzylo mnie to. To mnie zabolalo. W głębi duszy czułam coś do tego skurwiela.
-Jasne.-odpowiedzialam uśmiechając się (sztucznie).
-Idziemy już, zimno się robi.
-Chodzmy.
W drodze powrotnej mój "przyjaciel" puścił piosenkę Janoskians. Zaczelismy razem spiewac. Mimo to, że wspaniale się przy tym bawiliśmy raczej nie wygralibysmy "Mam talent".
Przemyslalam to wszystko. To może dobrze, że będziemy tylko przyjaciolmi. Jai jest niesamowity, ale pewnie nie udalo by nam się razem. A mieć takiego przyjaciela zawsze fajna rzecz.
Gdy dotarliśmy powiadomilam go, ze ide do Hope sie pozegnac.
Jak zwykle, bez pukania weszłam do ich pokoju.
-Hej i jak tam bylo?-Ava zabawnie zakrecila brwiami.
-Em, spoko.-usmiechnelam się.
-Hope, przyszłam się pozegnac, bejb.-przygryzlam warge.-Bede tesknic.-przytulilam już nieco wzruszona Hope.
-Ja też.-oddała przytulasa.
-Zadzwon jak tam dojedziesz.
-Zadzwonię.-puściła mnie.
-Pa Ava, Pa Hope.-pocalowalam je po "dziewczynskiemu" w policzki.
Wróciłam do pokoju o 22:13. Z Jaiem siedział Luke.
-Hej Liv.-uśmiechnął się do mnie gdy weszłam.
-Czesc Luke.-odwzajemnilam usmiech.
Poszłam do szafy z zamiarem znalezienia moich cieplutkich kapci. Jednak pomimo mojego szukania ich nie znalazlam.
-Jai.-westchnelam zrezygnowana.
-Co?
-Gdzie są moje kapcie.-wyakcentowalam każde słowo.
-Liv, geniuszu leżą na twoim lozku.-zasmial się.
Rzeczywiście tam leżały. Zasmialam się cicho biorąc je i podchodząc do szafy zabierając z niej moja pizamke w ciastka.
Poszłam wziąć odprezajaca kapiel. Po umyciu się wyszłam z łazienki, a Luke nadal gadał z Jaiem.
Usiadlam koło nich. Postanowilam nie ryzykować przegranej zakladu i powziac pewna rozmowę.
-Luke...-przeciagnelam jego imię.
-Tak...-odwzajemil.
-Yhm, um..-zajaknelam sie.-Podoba ci się Ava?-spytalam bojąc się odpowiedzi.
-Um.-podrapal się po karku.-No tak.
-Super!-podskoczylam uradowana schodząc z łóżka i wędrując do swojego.
-To tyle?-zasmial się Luke i Jai.
-Tak.-usmiechnelam się pod nosem.
Jest i dosyć długi rozdział który uwaga=napisalam na tele, oh yea! I jak podoba wam się? Mi nie, szczerze mówiąc.
Komentujcie, dajcie votes, pls to mnie bardzo motywuje :*
Jesli pod tym rozdziałem będzie 15 votes i 1 kom pisze dalej jesli nie to wiecie sami ;(
Xx x839139912972729291
ZAPRASZAM DO CZYTANIA MOJEGO KOLEJNEGO DZIEŁA "ŹLI CHŁOPCY KOCHAJĄ MOCNIEJ" tez z Jaiem, Jano :D
![](https://img.wattpad.com/cover/38327470-288-k536540.jpg)
YOU ARE READING
because you I ff Jai Brooks/ Janoskians
Rastgele"because you" opowiada o dwójce młodych ludzi, którzy wyjeżdżają do akademika by się dalej kształcić . Z czasem stają się naprawdę bliskimi przyjaciólmi. Ale czy to uczucie nie przerodzi się w coś innego? -przyjaciel -przyjaciolka -Forever? -Forever