⚫12⚫Musique coulant de la Seine⚫

133 12 0
                                    

Muzyka płynąca znad Sekwany

*///*

To było pierwsze spotkanie Adrien'a i Luki. Atmosfera była przyjemna, spokojna. Gdyby w domu, a raczej na barce, była Anarka to z pewnością było by inaczej. Kobieta od zawsze tętniła życiem, a jej chaotyczny styl bycia zawsze dawał o sobie znać, gdy tylko była w pobliżu. 

Blondyn siedział na łóżku. Po jego postawie było widać, iż pracował jako model, był wyprostowany, taki nawyk. Czekał na gospodarza, który szukał w schowku keyboardu.

Z tego co pamiętał pokój rodzeństwa był zawsze zabałaganiony, wszędzie leżały jakieś szpargały, a to lakiery do paznokci zajmowały połowę toaletki, a to  skarpetki czy rękawiczki Juleki walały się po podłodze. Teraz jednak znaczna część tych rzeczy zniknęła, pojawiło się za to mnóstwo pudełek po butach. Czyli ktoś tu się przeprowadzał a sądząc po tym, która strona pokoju została opustoszała to była to prawdopodobnie dziewczyna.

- Adrien! - usłyszał głos Luki stłumiony przez drzwi. - Czy mógłbyś mi otworzyć!? - spytał.

- Oczywiście. - natychmiast podniósł się z miejsca.

Otworzył i ujrzał chłopaka dźwigającego keyboard. Odsunął się, aby go przepuścić. 

- Dzięki. - sapnął, gdy odstawił instrument na podłogę. - Przepraszam, że jest tu takie zamieszanie z pudełkami. - uśmiechnął się delikatnie w przepraszającym geście. Domyślał się, że ktoś taki jak Adrien nie jest przyzwyczajony do takiego chaosu.

Zakładał, że pewnie miał w swoim życiu wszystko dokładnie uporządkowane. Nie mylił się.

- Nie masz za co przepraszać. - odwzajemnił uśmiech.

- Juleka teraz zajmie pokój mojej mamy i przenosi wszystkie swoje rzeczy. - zaczął rozstawiać instrument. - Dziwnie będzie teraz mieszkać samemu w pokoju. - przez całe swoje życie dzielił go z siostrą, był już przyzwyczajony do tego, że zawsze się tam ktoś kręci, do porozrzucanych nie swoich rzeczy, do długich nocnych rozmów. Mimo, iż będzie mu tego trochę brakować rozumiał ją. Była dorastającą dziewczyną, potrzebowała swojej przestrzeni i większej prywatności.

- Dla mnie było by dziwnie dzielić z kimś mój pokój. - teraz jego uśmiech był nieco niezręczny. Może nie powinien był tego mówić? Czy znowu wyszedł na egoistycznego gówniarza rozpieszczonego przez bogatego tatusia? O boże...

- Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia. - odparł. Spokój z jakim mówił podpowiedział Adrien'owi, iż nie popełnił błędu. - Skoro całe życie mieszkałeś sam to nie ma w tym nic dziwnego. - postawił keyboard na nogach. - Założę się, że minie kilka dni i już się przyzwyczaję. - Chwycił kabel i ruszył na poszukiwanie kontaktu, który natychmiast znalazł pod toaletką Juleki.

Blondyn pokiwał głową ze zrozumieniem. Podszedł do pianinka i instynktownie ułożył na nim palce w odpowiedni sposób do gry. Natychmiast przypomniały mu w godziny mozolnych treningów, które musiały być w stu procentach perfekcyjne. Najmniejsza pomyłka skutkowała zaczynaniem utworu od nowa. Rozczarowany głos jego ojca w jego głowie sprawił, że skrzywił się natychmiastowo.

- Wszystko bobrze? - niebieskowłosy spojrzał zmartwiony na drugiego. Wyglądał jakby odpłynął w ciemne zakamarki swojego umysłu.

- Tak. - odparł natychmiastowo, pośpiesznie podnosząc wzrok znad klawiszy na twarz swojego przyjaciela. - Zamyśliłem się po prostu. - oh czemu znów było mu głupio. Czy on nie mógł się po prostu skupić? Delikatny róż oblał jego policzki.

- Jeśli coś się dzieje, możesz mi zawsze o tym powiedzieć. - zapewnił spokojnie. Chciał już położyć swoją dłoń na jego ramieniu, jednak powstrzymał się. Nie miał pojęcia czy było by to mile widziane, czy nie zestresował by tym blondyna, wolał dać mu przestrzeń.

Bonsoir minou | LukadrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz