⚫15⚫Tristesse et colère⚫

120 12 4
                                    

Smutek i gniew

*///*

Adrien'owi nie było łatwo przez ostatnie kilka godzin. Czuł się obserwowany na każdym kroku i doskonale wiedział, że Biedronka właśnie zaczęła wypełniać swoją misję. Na dodatek jeszcze Lila się do niego dosiadła. Nie chciał być przez nią obmacywany, to było bardzo niekomfortowe. Ten dzień był by do niczego, gdyby nie dostał wiadomości od Luki, że chce się z nim spotkać.

Na początku pomyślał, że znów będą ćwiczyć, ale tym razem niebieskowłosy chłopak chciał się z nim spotkać wieczorem na moście nad Sekwaną. Tak, więc się szykował.
Starał się dobrać odpowiednią bluzę, taką, która będzie najlepiej na nim wyglądać oraz będzie wystarczająco ciepła. Według Nino było mu dobrze we wszystkim, mógł włożyć worek po ziemniakach i nadal wyglądał by cudownie. Cóż blondyn się z nim raczej nie zgadzał. W końcu po długich przeszukiwaniach swojej wielkiej garderoby zdecydował się na kremowy, duży sweter.

- A gdzie ty się wybierasz? - natychmiast obrócił się na lodowaty ton głosu ojca. Mężczyzna wpatrywał się z przymrużonymi oczami chłopakiwi.

- Idę na spotkanie z przyjacielem. - odparł. Znał stosunek swojego taty do wychodzenia po zmroku. Uważał to za niebezpieczne niewiedzieć czemu.

- Teraz? - uniósł do góry brew.

- Tak. - starał się brzmieć pewnie. Wolał nie okazywać słabości, gdyż wiedział, że mogło by to zostać natychmiast wykorzystane.

- Z kim? - to było najważniejsze pytanie, jeśli odpowie na nie źle to nie ma opcji, że gdziekolwiek wyjdzie.

- Z Luką. - czy to była dobra odpowiedź?

- Kto to jest?

- Mój przyjaciel. - to mało konkretne, wiedział o tym. Jego ojciec nie znosił lania wody i wymijania tematu, wolał mówić wszystko wprost, nie owijając w bawełnę.

- Kto to jest, Adrien? - zabrzmiało to znacznie ostrzej. Domagał się jasnej odpowiedzi, nie był typem luźnego rodzica. Był nadopiekuńczy, przesadnie martwiący się o wszystko, w końcu jaki miał być, blondyn był jego jedynym dzieckiem, ale jednocześnie był nieobecny i chłodny.

- Starszy brat Juleki. - uległ mu. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego jaka będzie reakcja na tą informację i nie pomylił się ani trochę.

- Tej dziewczyny z twojej klasy, której nielegalnie zacumowana łódź na Sekwanie jest bardziej stabilna niż jej matka? - jego twarz nawet nie drgnęła poza uniesioną brwią. Był poważny, ukrywał wszystkie emocje jakie z pewnością nim szargały w środku. Na pewno był to w przytłaczającej ilości strach, którego nie mógł się wyzbyć już od dziesięciu lat.

- Tak. - westchnął. Nie podobało mu się to co powiedział o jego koleżance, ale co miał zrobić? Gabriel był cięty, uszczypliwy i lepiej było go nie denerwować.

- Czemu chcesz z nim iść? - nie rozumiał czemu jego syn chciał się zniżać do poziomu takich prostaków. Przecież był warty znacznie więcej!

- Bo jest moim przyjacielem.- i znów to samo. Wołał nawet nie mówić o tym czemu tak bardzo zależało mu na pójściu tam. Jego ojciec z pewnością nie był by szczęśliwy gdyby tylko dowiedział się, że jest zainteresowany tym typem z pod ciemnej gwiazdy.

- Nigdzie nie idziesz. - to było do przewidzenia.

- Ale tato, już jestem umówiony. Nie chcę teraz go wystawiać. - dobrze wiedział, że mimo jego błagalnego głosu i widocznego zmartwienia i tak nie zostanie puszczony.

- To niebezpieczne.

- Nie będziemy chodzić po niebezpiecznych dzielnicach. - zapewnił. Miał na tyle rozsądku, aby nie zapuszczać się w dzielnice pełne szemranych ludzi. Przecież nie szlajał by się po slumsach, niewiadomo gdzie, zamierzał chodzić po bezpiecznych dzielnicach i to jeszcze z osobą towarzyszącą.

Bonsoir minou | LukadrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz