- David, jadę po Xaviera. Słyszysz? – wyszeptałam do ucha śpiącego chłopaka.
Mruknął coś niezrozumiale, po czym przyciągnął mnie mocniej do siebie. Uśmiech mimowolnie wpłynął mi na usta.
Najbardziej chciałam położyć się i dalej spać. Tu było przyjemnie i ciepło, ale czas najwyższy wrócić do szarej rzeczywistości. Wydaje mi się, że David ma bardzo mocny sen, ale nie chciałam tego sprawdzać. Aby go nie obudzić, zaczęłam powoli ściągać jego rękę, która oplatała moją talię.
Lewis wyglądał jak małe dziecko, gdy spał. Grzywka opadła mu na czoło, a jego twarz wyrażała spokój. Dotknęłam jego czoła, aby sprawdzić, czy gorączka ustąpiła, ale temperatura ciała nadal wydawała mi się podwyższona, ale póki spał, mogłam jechać po Hughesa. On się nim już zajmie. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Nawet nie wiem, kiedy zasnęliśmy. Podczas oglądania serialu, zmęczenie cały czas dawało o sobie znaki. Starałam się nie zasnąć, ale oczy same mi się zamykały.
To było zbyt dużo wrażeń jak na jeden weekend. Pierwsze impreza w klubie w Los Angeles, gdzie nawet nie wiem jak, ale z Lilly skończyłyśmy w garażu wysmarowane smarem. Potem pomoc przy remoncie w domu i na koniec ten David. Już dawno nie byłam tak bezradna, jak w momencie, gdy zasłabł.
Wręcz na palcach ruszyłam do kuchni. Nalałam sobie szklankę wody i próbowałam się rozciągnąć. Jednak cały czas patrzyłam na drzwi do pokoju Willa. Jestem pewna, że były zamknięte, więc dlaczego teraz nie są?
Poczułam uścisk w żołądku ze stresu.
Nie chciałam, żeby młody Lewis wiedział, że zostałam na noc u nich. Szczególnie że sypianie z jego starszym bratem brzmiało mocno dwuznacznie, a ja nie potrzebowałam żadnych problemów. Wydawało mi się, że zaczynamy stawać się paczką znajomych. Nic nie niszczy takich grup jak niedopowiedzenia lub kłamstwa.
Skierowałam się do drzwi jego pokoju.
Mam wrażenie, że ślinę przełknęłam na tyle głośno, że słychać to w sąsiednim stanie.
Źle czułam się z tym że tak sobie spaceruje nie po swoim mieszkaniu, ale ciekawość była silniejsza. Ręką pchnęłam drzwi i zanurzyłam głowę do pomieszczenia. Panowała w nim ciemność, okno było zamknięte, łóżko pościelone, wszystko na swoim miejscu.
Tak jakby nikogo tam nie było.
Westchnęłam. Co ja sobie myślałam?
Złapałam za kluczyki czarnego BMW i ruszyłam klatką schodową na parking. David byłby wściekły, gdyby wiedział, że sama sobie daje zgodę na jazdę JEGO DROGOCENNYM SAMOCHODEM. Ale prawa jazdy nie miałam od wczoraj, więc nie musiał się przynajmniej martwić.
Nocna jazda oczyszczała wszystkie myśli. Włączyłam nawigację, aby nie zgubić się w tych uliczkach i ruszyłam na lotnisko.
Spodziewałam się, że Xavier będzie zadawać wiele pytań. Nawet przez myśli mi nie przeszło, że będzie jeszcze dzisiaj w Denver. On od zawsze był mistrzem wyczucia czasu albo gdzieś zaspał, albo przegapił godzinę, albo wchodził w najmniej odpowiednim momencie. Ani trochę nie dziwiło mnie, że nie dotarł na pierwszy samolot. To byłoby za łatwe.
###
Chłopak stał przy wejściu, bluza w odcieniu trawiastej zieleni wyróżniała się z tłumu, a on palił papierosa. Plecami opierał się o jedną ze ścian na lotnisku, miał znudzony wyraz twarzy, dopóki nie zobaczył swojego samochodu. Wyrzucił niedopałek i ruszył prosto w moją stronę.
Był lekko zgarbiony, co świadczyło o jego zmęczeniu. Często rozpoznawałam u niego zmęczenie po włosach. Kiedyś były wiecznie rozwalone na wszystkie strony albo idealnie ułożone, że żaden włosek nie mógł się wydostać. Teraz gdy miał buzz cut, mogłam stwierdzać zmęczenie jedynie po mimice twarzy. Uśmiechnął się pod nosem, gdy zobaczył mnie za kierownicą. Otworzył bagażnik, po czym wrzucił swój plecak. Zasiadł zadowolony na miejscu pasażera.
CZYTASZ
Game Changer | ZAKOŃCZONE
Teen FictionPierwsza część dylogii "Good game, well played". Fallon Wilson zaczyna życie w całkowicie nowym mieście z czystą kartą. Spaliła już wystarczająco mostów za sobą. Studencka przygoda przynosi jednak sporo niespodzianek. Jedną z nich jest chłopak, któ...