Rozdział 17

1.7K 70 7
                                    

Byłam jak tykająca bomba. Wściekła, rozżalona i zazdrosna. Czy łudziłam się, że taki chłopak jak David Lewis mógłby postrzegać mnie inaczej, niż jako zabawkę?

Tak, łudziłam się i to bardzo.

Dużo rozmawiałam z Olivią, wspierała mnie. Twierdziła, że może to, tylko koleżanka. Przecież on nie miał tutaj koleżanek, o żadnej nigdy nie mówił. Z drugiej strony, dlaczego miał mi mówić? Może powinnam zapytać Xaviera o to? Nie no, co on sobie pomyśli.

Głupia Fallon, po co dałaś się zauroczyć w tych jego pięknych niebieskich oczach i szczerym uśmiechu.

Już nie wysyłał mi tak wielu wiadomości, jak do spotkania na boisku. Nawet nie proponował spotkań, mimo że wcześniej bardzo mu na tym zależało. Troszkę bolało, że już nie stawiał mnie tak wysoko w hierarchii znajomych, ale miał dziewczynę.

Ten tydzień zapowiada się jako pasmo niepowodzeń.

Zaspałam, przez co wyszłam mocno spóźniona na uczelnię. Olivia budziła mnie dwa razy, ale kazałam jej iść. Niech, chociaż ona będzie na czas. Wykładowca, z którym miałyśmy zajęcia, nie toleruje spóźnień. Przez chwilę nawet nie chciałam iść, ale nie mogłam tak opuszczać tego konkretnego wykładu.

Czekał mnie dzisiaj jeszcze egzamin z ekonomii. Zaczynałam obawiać się, że mogę go oblać. Jakąś wiedzę miałam, ale czy to wystarczy, żeby dostać tróję?

Chciałam już biec, gdy zawibrował mój telefon. Liczyłam, że to Liv z wiadomością, że nie mamy tych zajęć. Spojrzałam na wyświetlacz i przygryzłam dolną wargę. Odezwała się dawno nieużywana przez nas grupa ZARZĄD.

Xavier: Ktoś coś wieczór? Mecz fajny leci, moglibyśmy obejrzeć, zjeść jakieś dobre jedzenie.

Olivia: Świetny pomysł, przyda się odcięcie od egzaminów i nauki.

Tak to cudowny pomysł, żeby jechać do ich mieszkania. Może będzie Susi, pewnie przesiaduje tam dzień w dzień. Może wspólnie sobie gotują z Davidem, on w końcu uwielbiał to. Ona przytula go od tyłu, kiedy on robi im wspólne śniadanie. Wzdrygnęłam się i jednocześnie zirytowałam się na samo wyobrażenie tego.

Olivia: @Fallon, gdzie jesteś? Wykład trwa.

Xavier: Cooo? Panna nie spóźniam się, jeszcze nie dotarła na zajęcia? Co to się wydarzyło?

Cameron: Nie gadaj, że zaspała. Ona ma przecież dziesięć budzików.

Zabije ich.

Panna nie spóźniam się.

Odezwał się ten, co nie zdążył na samolot. Xavier Hughes i jego cudowne docinki z rana. Chyba będę musiała mu przypomnieć, pewną panienkę zrobię ci loda z klubu w Los Angeles. Był wtedy tak uroczo czerwony, bo nie miał pojęcia, co się dzieje, a Victor śmiał się do końca imprezy z niego.

Martin: @Xavier my trening mamy dziś.

Wyłączyłam telefon i tylnym wejściem wkradłam się na aulę. Zauważyłam blond kucyka Liv i skierowałam się obok niej. Dziewczyna w jednej ręce trzymała batonika proteinowego, a w drugiej telefon i coś na nim przeglądała, kompletnie niezainteresowana tym, co działo się wokół. Dobrze, że zajęła mi miejsce.

Martin, który dzisiaj miał na sobie białą koszulkę polo, popijał czarną kawę. Ciekawe, kiedy się obleje nią, to była jego tradycja, gdy miał coś białego na sobie. Udawał, że słucha naszego wykładowcy, ale tak naprawdę w jednym uchu miał słuchawkę i delikatnie kiwał głową do taktu muzyki.

Game Changer | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz