Nie wiem, dlaczego Fallon musiała mieć tak irytująco budzik? Zakłócał moje sześć godzin snu. Z zamkniętymi oczami próbowałem go wymacać, ale był za daleko. Otworzyłem jedno oko, aby łatwiej uciszyć irytujący dzwonek. Chwyciłem za urządzenie, ale na wyświetlaczu nie pojawiła się nazwa aplikacji, tylko kontakt.
Xavier.
Westchnąłem i wyciszyłem go.
Człowieku, daj się wyspać. Miałem przekręcać się na drugi bok, ale wtedy zaświeciła mi się żaróweczka nad głową. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i nigdzie nie wypatrzyłem dziewczyny. Wczoraj do późnych godzin rozmawialiśmy, cały czas trzymałem ją w swoich objęciach, dodając jej wsparcia.
Niepokój zapanował nad moim rozumem. Okolica dla niej była obca, nie powinna się oddalać sama bez telefonu. Podniosłem się na łokciach. Walizka również stała w pokoju, podobnie jak jej kosmetyczka. Przecież nie uciekła, ale gdzie jest?
Jedne z drzwi uchyliły się, a zza nich wyłoniła się brunetka. Była ubrana w biały set dresowy, a na włosach miała zawinięty ręcznik. Zeskanowała mnie badawczym spojrzeniem. Uśmiechnąłem się do niej i padłem z powrotem na materac. Przykryłem się kołdrą po same uszy.
Skoro wszystko jest w należytym porządku, mogę oddać się w objęcia snu.
- Obudziłam cię? – zapytała skruszonym głosem.
Przyklęknęła przy walizce i zaczęła poszukiwać czegoś.
- Xavier mnie obudził, wydzwania do ciebie – wychrypiałem.
- Nie tylko do mnie! – zaśmiała się. – Od rana dzwonił do ciebie, ale zrzuciłeś telefon na ziemię.
Uwielbiałem słuchać jej dźwięcznego śmiechu, była wtedy taka urocza. Sam nie wiedziałem jak mam to określić, ale gdy tylko go słyszałem to, moje kąciki ust unosiły się. Przy niej wszystko wydawało się lepsze.
- Zmartwiony tatusiek.
- Pewnie już zadzwonił do Liv – westchnęła jakby zmartwiona.
- Jak się czujesz? – zapytałem i podniosłem się do siadu.
Lekko się wzdrygnęła, a zrezygnowany uśmiech utwierdził mnie w tym, że nie było dobrze. Nie chciała spojrzeć w moje oczy. Spuchnięta buzia nadal się odznaczała, ale dopiero teraz, gdy dokładnie się przyjrzałem w świetle dziennym, widziałem ślady rąk, które ją dusiły.
Automatycznie się zdenerwowałem. Nadal nie mogłem zrozumieć tego, jak mógł podnieść rękę na nią. Czy Olivie też bił? Nurtowało mnie to, chociaż nie żyliśmy blisko, to zajmę się tym od razu, jak wrócimy.
- Przepraszam za to...- zaczęła, ale w głowie próbowała ułożyć idealne słowa.
Wiedziałem, co miała na myśli.
- Fallon. Nie masz za co mnie przepraszać, zrobiłbym wszystko, żebyś czuła się dobrze.
- A co na to, twoja dziewczyna?
- Kto? – zaintrygowała mnie.
Jaka dziewczyna znowu? Przecież z nikim się nie spotykam dla niej.
- Ta ruda szm... Susan – poprawiła się, a ja wybuchnąłem gromkim śmiechem.
Gdy uspokoiłem oddech, postanowiłem wstać. Ubrania, w których zasnąłem, były bardzo wygniecione. Musiałem dopiero iść na poranną toaletę i ściągnąć to wszystko, zmyć z siebie cały ten stres, ból, złość, no i krew. Zimny prysznic albo gorąca kąpiel, nic pomiędzy.
CZYTASZ
Game Changer | ZAKOŃCZONE
Teen FictionPierwsza część dylogii "Good game, well played". Fallon Wilson zaczyna życie w całkowicie nowym mieście z czystą kartą. Spaliła już wystarczająco mostów za sobą. Studencka przygoda przynosi jednak sporo niespodzianek. Jedną z nich jest chłopak, któ...