Rozdział 32

1.5K 64 3
                                    

Fallon

Barcelona była przepiękna. Przechadzaliśmy się jej uliczkami i chłonęliśmy każdy szczegół jak gąbki. Nie widziałam jeszcze takiego miejsca i wcale nie dziwiłam się, że Lilly wybrała studia akurat tutaj. Co prawda lot i wszystkie komplikacje z nim związane były okropne. A Cameron ostrzegał, że łatwo nie będzie.

Na całe szczęście Martin, absolutny mistrz szukania okazji lotniczych, ogarnął dla nas najkorzystniejszą ofertę. Przynajmniej nie pozabijaliśmy się w samolocie.

Xavier z Olivią toczyli niemą wojnę. Chłopak był na nią strasznie zły, ale nie przyjmował w ogóle jej wersji wydarzeń. Widział, tylko zdjęcie i w nie po prostu uwierzył. Wood pokazywała, że ma to gdzieś, że kompletnie nie interesuje jej co Hughes myśli, jednak słyszałam jej płacz, gdy wyszedł z naszego mieszkania po powrocie. Niestety byłam świadkiem całej tej wielkiej awantury, której nie do końca rozumiałam. Dziewczyna nie chciała z nikim rozmawiać o tym i trzymała to w sobie.

William i David znów byli nierozłączni, cieszyło mnie to. Uwielbiałam chwilę, gdy przychodziłam do nich i panował spokój. Zero oceniających i nieprzyjemnych spojrzeń, przyjemne rozmowy, jakieś żarciki, które rozumieli, tylko oni dwaj, a nawet zdarzało się, że wspólnie jadaliśmy kolację.

Całe wydarzenie, które miało odbyć się w Barcelonie, w willi Torresów ekscytowało mnie. Cameron prosił Olivię o pomoc, miała z nim zatańczyć na rozpoczęcie balu. Ćwiczyli praktycznie cały czas, aż do dnia opuszczenia akademika. Wood miała wiele obaw, ale nie mogła zrezygnować w ostatniej chwili. Nie chciała go zawieźć.

- Gdzie jest Cameron? – zapytał Martin.

- Kazał nam tu czekać – wymamrotała Liv.

- Nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteśmy – zachwycał się David.

Mimo że nigdy się nie chwalił, to uwielbiał podróżować. Lubił poznawać nowe kultury, smaki i podziwiać otoczenie. Wspominał, że właśnie tak wyobraża sobie przyszłe życie – podróże, rodzina i praca, która w niczym nie przeszkadza.

Mocno trzymał mnie za rękę i pilnował naszej wspólnej walizki. Niestety żadne z nas nie miało dwóch małych, więc zapakowaliśmy się do jednej, ale największej z wszystkich.

- Ja nie mogę uwierzyć w to, że muszę pilnować tu młodszej siostry – westchnął Xavier.

Okulary przeciwsłoneczne przysłaniały jego oczy, ale jestem pewna, że musiał nimi przewrócić.

- Powinieneś się cieszyć, tyle cię nie widziała – dodałam.

Sofia Hughes była niezapowiedzianym gościem na naszej wycieczce. Miała sesje gdzieś w okolicy Barcelony i odwołali jej lot do domu. Gdy Xavier usłyszał o tym od rodziców, od razu zaczął narzekać, że nie będzie się nią zajmował, jednak Torres uznał, że im więcej osób, tym lepiej.

Znałam ją od najmłodszych lat, zawsze ambitna i uśmiechnięta. Bardzo cieszył mnie jej sukces w modelingu. Każdy z naszej okolicy o tym wiedział. Wszyscy narzekali, że chociaż jedno dziecko Hughesów się udało.

- Ona zjawi się już na miejscu? Czy teraz będziemy jej szukać? – dopytał Will.

- Mam nadzieje, że na miejscu. Nie będę nigdzie tego smarkacza szukał – westchnął Hughes.

Zaśmialiśmy się na jego określenie i ruszyliśmy do Camerona, który wołał nas do taksówek.

Jako że Xavier na każdym kroku pokazywał swoją złość na Olivie, zapakowaliśmy się z nią i Cameronem do samochodu. Pozostali byli zmuszeni wybrać drugie auto i podążać za nami.

Game Changer | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz