Rozdział 34

1.4K 61 5
                                    

Fallon

Nawet nie wiem, kiedy zleciała mi połowa semestru. Jeszcze nie dawno graliśmy w koszykówkę w Barcelonie, a od tego czasu minął ponad miesiąc.

Zaliczenia, projekty, egzaminy i kolokwia – ostatnim czasem, tylko to mnie interesowało. To ten okres na studiach, gdzie nagle każdy wykładowca upominał się o jakieś zadania.

Cappuccino stało się moim najlepszym przyjacielem, gdy o drugiej w nocy robiłam projekty na marketing.

Od natłoku zadań i obowiązków pękała mi głowa. Nie mogłam ruszyć się poza akademik, bo ciągle musiałam się uczyć. Cierpiał na tym mój związek z Davidem. Widywaliśmy się maksymalnie dwa, może trzy razy w tygodniu.

Nawet u nich w mieszkaniu cały czas musiałam się uczyć. To było takie dołujące.

Chłopak za miesiąc miał urodziny. Nie miałam nawet pomysłu, co mogę mu kupić. Ten człowiek miał wszystko, naprawdę. Chciałam zorganizować u niego imprezę niespodziankę, ale nie wyobrażałam sobie, jakby miał nie dostać żadnej pamiątki. W końcu raz w życiu ma się dwadzieścia trzy lata.

Mój staruszek.

Oczywiście będę się z niego śmiać, że jest stary. A on, jak to on będzie mi dogryzał, że jestem uroczą smarkulą.

Miałam dzisiaj wyjątkowo dobry humor, więc nawet chciałam zrobić obiad dla mnie i Liv. Mimo że mieszkałyśmy pod jednym dachem, widywałam ją naprawdę rzadko. Nigdy jakoś szczególnie nie zależało jej na studiach. Z reguły uczyła się krótko, a projekty oddawała na ostatnią chwilę.

Teraz każdy wolny wieczór spędzała z Xavierem na nielegalnych wyścigach organizowanych gdzieś w mieście. Rzekomo Hughes zaczął startować, a co najdziwniejsze – wygrywać. Podobno niektórzy już go rozpoznawali.

Niepokojące odgłosy oderwały mnie od gotowania zupy.

- Liv? Wszystko w porządku? – zapytałam, pukając do łazienkowych drzwi.

Odkąd pamiętam, ona nigdy nie rzygała... Nawet jak przesadzałyśmy z alkoholem w liceum. Blondyna zawsze miała „mocny żołądek".

- Fallon, coś poszło nie tak – oznajmiła.

Otworzyła powoli drzwi. Była bardzo blada i miała spuchnięte od płaczu oczy.

Czy to znowu wina Xaviera?

- Nie rozumiem – wyznałam.

Byłam skołowana. Nie skarżyła się na żadne dolegliwości. Często widywała się z chłopakiem, poznawała nowe osoby na wyścigach. Ostatnio opowiadała o dwóch przemiłych dziewczynach – Angeli i Larze.

Zawsze bała się lekarzy, a pewnie łapał ją wirus i panikowała.

Wzięła głęboki oddech, a później spojrzała mi w oczy. Była przerażona, poznałam to od razu.

- Chyba jestem w ciąży

Te słowa mnie po prostu zmiażdżyły. Świat zatrzymał się, a oddech ugrzązł w moim gardle. Ta informacja w ogóle do mnie nie docierała. Na pewno się przesłyszałam.

- Mówisz poważnie? – zapytałam zszokowana.

Ona jedynie skinęła głową, przygryzając dolną wargę. Powoli osunęła się po drzwiach, a jej płacz odbijał się od ścian naszego mieszkania.

Olivia Wood i Xavier Hughes zostaną rodzicami.

Kiwałam głową z niedowierzaniem. Nie wiem, czy chciała to dziecko, czy też nie, ale byłam przekonana, że zrujnuje jej dotychczasowe życie. Uklęknęłam przy niej, aby spojrzeć jej w oczy. Ten przerażony wzrok zapamiętam chyba do końca moich dni. Przytuliłam blondynkę do siebie, gładząc jej ramię.

Game Changer | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz