17

736 24 8
                                    

Dojechaliśmy na miejsce po około godzinie. Nasze ubrania i wszystko było jeszcze mokre. Większość czasu przespałam, Michał również ze mną. Dopiero gdy byliśmy prawie przy miejscu, zdałam sobie sprawę że jadę z chłopakiem nad wodę, spać... bez zgody i wiedzy mojej mamy, ale byłam z tego powodu szczęśliwa, kto by nie był?

- Ja pierdole, no nareszcie. - brunet przeciągnął się ze zmęczenia. Ja też po nie długiej przejażdżce nie byłam wypoczęta. Bus zniknął po chwili za zakrętem a przed nami rozciągało się ogromne jezioro, po lewej stronie natomiast stała duża ilość łódek. Przy jeziorze nie było nikogo, co mnie trochę ucieszyło.

Michał jak to sformułował, " domki są tam dalej ", więc poszliśmy w tłum roślin. Miałam co do tego wątpliwości że są tam jakiekolwiek domki, ale trzymałam się przy nadziei. Szliśmy pomiędzy drzewami, które były jeszcze pięknie oświetlane przez słońce, ale za to było już zimno, ponieważ była jesień. Brunet wyjął paczkę " cameli " i zaciągnął się używką, ja za to odmówiłam. Po chwili jednak objął mnie prawą ręką, ponieważ chyba zauważył że jest mi zimno, i moja bluza nic nie dawała, szczególnie że była mokra. A ja tylko wtuliłam się jeszcze bardziej.

Faktycznie, skręciliśmy następnie w trochę większą uliczkę, i po wyjściu z niej widniało kilka domków, ułożonych specjalnie przy wodzie z oddzielnymi pomostami. Na widok tego wszystkiego miałam wyrzuty sumienia że nawet nie zapłaciłam chociażby 1/4 ceny. Wszystko to prezentowało się jak z jakiegoś filmu.

- Podoba się? - zadał pytanie gdy weszliśmy do środka jednego z domków. Ściany były w kolorze białym, a sufit i podłoga była z ciemnego drewna. Było... łóżko małżeńskie, zawiesiłam na chwilę na nim wzrok. Po prawej stronie była skromniejsza łazienka, i jedno duże okno na widok na jezioro. Kilka nie potrzebnych mebli też się znalazło, ale cały domek był tak naprawdę przytulnym, ciasnym ale własnym kwadratem. - Szczepan i Wygi wbiją tu o 20. - dodał na co ja się jeszcze bardziej ucieszyłam.

- Zajebiście tu jest. - odpowiedziałam podekscytowana na maksa. Wreszcie mogłam poczuć się wolna. Podeszłam do Michała i oddałam mu dziękujący za wszystko pocałunek. On jednak szykował się na coś większego i po chwili uniósł mnie nie odrywając się od moich ust i położył z gracją na łóżku. Powtórka z imprezy? Nie mogliśmy przestać a mi brakowało już oddechu. Mogłabym przysiąc że zaczynało mi się robić od nowa słabo.

- Michał? - wyszeptałam gdy przeszedł na moją szyję. Wszystko to było tak delikatne i piękne z jego strony. Nie chciałam przerywać, ale musiałam.

- mh?

- Źle się czuję. - dodałam ledwo o siłach. Tak, było mi słabo... Michał od razu na moje stwierdzenie przestał i spojrzał mi w oczy, normalnie to ja gdybym zobaczyła pająka.

- Co się dzieję? - usiadł obok, na co ja się podniosłam. Z każdym dniem czułam się coraz słabsza, miałam nadzieję że to tylko jakieś przejściowe. Brunet zbadał mnie wzrokiem, i przybrał naprawdę poważną minę, jakiej u niego nigdy nie widziałam.

- Słabo mi. - odpowiedziałam łapiąc się za głowę, zamknęłam na chwilę oczy, ale poczułam jak chwyta mnie za obie ręce i kieruję w stronę wyjścia. Usiedliśmy na małych schodkach tuż przy wejściu do domku.

- Natalia... już raz mi zemdlałaś, teraz też? - zapytał obejmując mnie ręką, wtuliłam się w niego ciężko oddychając, jednak z każdą sekundą było już trochę lepiej.

- Nie wiem, po prostu jestem chyba słaba, może jakaś choroba mnie bierze... już jest dobrze. - odpowiedziałam będąc zła na siebie, za to że przerwałam. Poczułam jego głowę opierającą się o moją. Tak wiele bym dała żeby tak było na zawsze.

Uśmiech // MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz