18

728 20 10
                                    


- Co tak Natalia nawet nie zapalisz? Trzymaj. - usłyszałam głos Szczepana i po chwili jego dłoń podającą mi paczkę papierosów. Było już po 21, ale chłopaki nie patrzyli jak zwykle na czas. Miałam sięgnąć po nią ale Michał przeszkodził.

- Nie, zabieraj to... już chciała mi kurwa dzisiaj znowu zemdleć, lepiej niech nie pali. - dodał wstając i wyrywając Szczepanowi paczkę Cameli. O mało się nie zaśmiałam z opiekuńczości bruneta.

- Serio? Znowu? Ale nie zemdlałaś? - zapytał Wygi, byłam już trochę zmęczona i przestałam uczestniczyć w rozmowach prowadzonych od dobrych dwóch godzin. Jednak atmosfera była dzięki nim naprawdę zarąbista i chciało się często wracać do naszych wspólnych rozmów.

- Nie... ale było blisko. - odpowiedziałam i uniosłam kąciki ust w górę żeby nie pogarszać swojego stanu.

 Siedziałam na łóżku oparta o ścianę, od czasu do czasu zaglądałam w telefon. Chłopaki siedzieli przy małym stole, który jak na swoją wielkość o dziwo zmieścił kilka talerzy ( zachciało im się gotować ) i puszki po piwach. Rozmawialiśmy i się śmialiśmy, a w tle na telewizorze włączyli Chłopaków z Baraków, których osobiście sama uwielbiam i miałam za sobą sporo odcinków. Jednak co mnie zaciekawiło tego wieczoru, to to że Michał wypił jedynie jedno piwo, a było ich tu sporo. Wygi jako że prowadził, pozwolił sobie na jedno, ale to Szczepan dzisiaj ostro balował.

- Ej, ale czy my się wydaję czy ona jest kurwa dziwnie blada? Może jesteś na coś chora Natalia że tak ciągle mdlejesz. - Szczepan chciał już chyba skończyć ten temat i zaczął wyjmować kolejny czteropak Desperados, idealnie bo jest nas czwórka, pomyślałam.

- Ale teraz się dobrze czuję, jest git... naprawdę. - machnęłam ręką by już dosłownie przestać o tym rozmawiać. Chyba jednak pójdę do lekarza... tak dla bezpieczeństwa. - Ale napić się może? - wyrwał Szczepan kierując swoje pytanie do Michała. On spojrzał na mnie, zbadał mnie wzrokiem i kiwnął głową. - Dobra, no to chlejemy. - dostałam jedną puszkę, gdy na nią spojrzałam zrobiło mi się nie dobrze, ale oczywiście wzięłam łyka, tylko jednego bo więcej nie mogłam, i nie chciałam.

- Mamy czteropak despa który się ociepla hahah. - brunet jak zawsze zaczął cytować jakieś teksty piosenek. Podejrzewam że to ta nowa, której nie chciał mi pokazać.


***

Chłopaki po następnych dwóch godzinach pojechali do swoich domów. Co się tu działo, pili, darli się, ja razem z nimi, czasami, gotowali. Ja za to odetchnęłam ponieważ zaczęłam usypiać i byłam zmęczona, chyba przez to wstawanie do szkoły. Leżałam już w łóżku, a Michał sprzątał po chłopakach marudząc że jak mogli zostawić taki syf, ja sama się zastanawiałam jak do tego doszło że on sprząta.

- Co się tak uśmiechasz? Nie widziałaś chyba jak sprzątam, to dlatego no nie? - uniosłam wzrok z nad telefonu, faktycznie uśmiechałam się do sprzątającego sąsiada.

- Po prostu... tak sobie myślę że gdybym się nie przeprowadziła to bym ciebie nie spotkała... i nie było by... nas. - dodałam odkładając telefon na szafkę nocną, a brunet wyrzucił ostatnie śmieci do kosza. Wzięłam gumkę do włosów i zrobiłam sobie nisko koka, obserwując każdy jego ruch. Zapanowała cisza, pewnie sam nad tym nie myślał. Umył ręce, zdjął bluzę a potem koszulkę i położył się obok mnie.

- Los, kochana. - dodał i objął mnie jedną ręką, tak że się zatopiłam w nim całkowicie. Sama cały czas miałam świadomość że różni nas prawie dwa lata, i było to widać. Chwycił po chwili mnie za kark i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Poczułam łzy w oczach, ponieważ zdałam sobie sprawę że gdy wrócimy, znowu nie będzie " tego wszystkiego ". Teraz zaczęły mi spływać po policzkach.

Uśmiech // MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz