23

590 21 0
                                    


- Rozwodzimy się z tatą. - siedziałam przy toaletce, testowałam nowy tusz do rzęs. Moja mama zapukała, aż dziwne, spojrzałam na nią w odbiciu, podeszła bliżej, przeczesała ręką moje włosy, uśmiechnęła się do siebie. Powiedziała to co chciała nie odrywając wzroku od swojej czynności.

- Co robicie? - zapytałam po woli, mając nadzieję że się przesłyszałam. Zapanowała cisza, spojrzała na mnie w lustrze, jej oczy były zaczerwienione, od płaczu.

- Rozwodzimy się, tata się przeprowadza, gdzieś bliżej centrum. - jej głos był jeszcze drżący po wspólnej decyzji. Czyżby przez to była taka nieznośna?

- Ale, czemu? Przecież dobrze się wam układało... - wstałam i objęłam mamę. Poczułam jak jej ręce mnie mocno oplatają.

- Nie, źle nam się układało od kilku miesięcy, gdyby to dalej się ciągnęło... nie widzę w tym sensu. - nie płakałam, byłam raczej zszokowana. Za to przyszła mi do głowy myśl, przecież mogę zamieszkać z tatą... ale... co z Michałem? Nie chcę się od niego oddalać. - wypuściłam tylko gwałtownie powietrze, zamknęłam oczy, przestałam obejmować mamę.

- No więc Natalka, myślę że zamieszkasz ze mną. - dodała, przybrała przyjazny wyraz twarzy i się uśmiechnęła, tak jakby chciała mnie tym bardziej przekonać. Ja tylko odwróciłam wzrok, usiadłam na łóżku.

- Zamieszkam. - odpowiedziałam sucho. Moja odpowiedź powinna brzmieć " oczywiście, że z tatą ", ale wiedziałam że muszę wesprzeć psychicznie bardziej mamę, i oczywiście... sąsiad. Podeszła pocałowała mnie w czubek głowy i wyszła, zamykając drzwi. Nic już mnie chyba nie zaskoczy...

Wczoraj przyszła do mnie paczka, urodzinowa dla Michała. Kupiłam mu koszulę Rickiego z Chłopaków z Baraków, czarną z płomieniami. I paczkę Cameli. Prezent czekał na moim biurku, starannie zapakowany. Oczywiście melanż musi być. Brunet napisał mi że " Jutro, 17:00, Pole Mokotowskie ". Czyli dokładniej mówiąc, dziś o 17:00, Pola Mokotowskie. Dostałam również zgodę na zabranie Edyty, ucieszyła się jak nigdy.

***

- Masz? - zapytałam gdy Edyta podeszła do mnie na przystanek. Za nami rozciągało się ogromne Pole Mokotowskie. Edyta jako w roli super zaangażowanej przyjaciółki, zachowywała się jak super szpieg. Przytuliła mnie na wstępie, i wyjęła z torebki, test ciążowy. Na sam jego widok przełknęłam gorzko ślinę.

- Tylko musimy iść do kibla, chodź. - schowałam do swojej torebki test, i Edyta pociągnęła mnie za ramię w stronę toalet. Modliłam się co kilka minut, by tylko nie wyszło to co nie powinno. Miałam dziwne przeczucia, musiałam sprawdzić. Zawsze przewracałam oczami gdy widziałam w jakiś paradokumentach dziewczyny które w wieku 17 lat robiły testy ciążowe. Obiecałam sobie, a nawet nie myślałam o tym że to będę ja. Cholernie się bałam.

Po chwili znalazłyśmy się w toalecie. Weszłam do kabiny, wyjęłam z torebki opakowanie. Zmrużyłam oczy na ten widok, przeczytałam instrukcję. Zrobiłam co musiałam.

Po tym jak zrobiliśmy to na imprezie u brata Edyty, zaczynałam mieć dziwne przeczucia. Moje myśli myślały " a co jeśli zajdę w ciąże? ", wcześniej się tak tym nie martwiłam, chociaż byłam młodsza.

- Edyta, możesz wejść. - powiedziałam szeptem i wpuściłam ją do kabiny. Czekałyśmy tak kilka minut, a mi chyba zaczynało robić się po woli słabo. Oddychałam po woli, " spokojnie, zaraz urodziny, będzie dobrze ". " Będzie dobrze ", moje myśli, wszystkie moje myśli. Byłam pewna, że upłynęła godzina, a dopiero dwie minuty. Kucnęłam i oparłam się o drzwi.

Uśmiech // MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz