Minął tydzień. Równy tydzień temu, pożegnałam się z Michałem. Ostatni raz go wtedy widziałam. Kilka dni przepłakałam. Kilka dni byłam zmartwiona swoim stanem. Byłam u lekarza, z mamą, jestem po prostu osłabiona, muszę brać więcej witamin. Chociaż były pogłosy lekarskie, że może być to białaczka, ale na szczęście jestem zdrowa.
Chodziłam do szkoły, dziewczyny jak zwykle koloryzowały mój świat, ale nic nie mówiłam o Michale. Jedynie zadały pytanie czy to w piątek było na serio, " tak było na serio, Profesor mnie prosiła ". Postanowiłam że kiedyś im powiem, o mnie i Michale. Nie chciałam ich okłamywać, ale też nie chciałam streszczać tego wszystkiego.
Siedziałam w domu, w sobotni wieczór. Poczułam się bardziej samotna niż kiedykolwiek. Mama wróciła, o niczym nie wie. Ale same wspomnienia z imprezy, naszego... teraz już podwójnego pierwszego razu, czy z nad Zegrza, budzą we mnie fale łez. Były to jedne z najlepszych dni mojego życia. Chociaż od kilku dni mam mieszane uczucia, jesteśmy niby razem, a często żyjemy na odległość, nawet nie wiem gdzie jest i co teraz robi.
Leżałam na łóżku wpatrzona w sufit, zaglądałam od czasu do czasu w okno Michała, było ciemno, od wczoraj. Byłam trochę przejęta że nawet nie napisał jebanej wiadomości, ale pomyślałam, że to znowu będzie tydzień bez niego, może w poniedziałek go spotkam.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. I krzyk mamy, " Ja otworzę. ". Szybko zerwałam się na równe nogi i stanęłam u progu swoich drzwi, musiałam podsłuchiwać, rzadko kto do nas przychodzi wieczorem.
- Dzień dobry, jest Natalia? - gdy usłyszałam swoje imię, myślałam że się przesłyszałam. To nie był głos Michała, to był głos Szczepana. Serce zaczęło mi mocniej bić, byłam również przestraszona tym że moja MAMA otworzyła mu drzwi.
- A niech mnie, to ty wtedy z tej imprezy, a... nie nie ma Natalii. - zmarszczyłam brwi i powiedziałam coś pod nosem z emocji. Zbiegłam szybko ze schodów prawie się nie zabijając i pobiegłam do drzwi.
- A nie, jednak jestem. - obeszłam mamę wścibskim wzrokiem i wyszłam przed dom, zamykając przed nią drzwi. Faktycznie był to Szczepan, tylko dziwnie zmartwiony. Uniósł lekko kąciki ust gdy się pojawiłam.
- Co tam? - zapytałam promieniejąc od środka że widzę kogoś innego niż rodziców w dzisiejszy dzień. Za to Szczepan przybrał nagle smutny wyraz twarzy i spuścił głowę w dół, jakby chciał uniknąć mojego wzroku. - Wszystko okej? - zapytałam sama gdy zapadła chwilowa cisza, nie widziałam jeszcze zmartwionego Szczepana.
- Tak... wszystko git, a czy ty jesteś zdrowa? ... Michał chciałby wiedzieć. - głos mu drżał i pojawiły mu się łzy w oczach, czy ja dobrze widzę? Szczepan płacze? Zapanowała znowu cisza, musiałam przemyśleć to co powiedział, Michał chciałby wiedzieć? O co kurwa chodzi?
- Co się stało z Michałem? - zapytałam po woli, nie chciałam myśleć o najgorszym, ale właśnie to wszystko tak wyglądało. Miałam nadzieję że jestem w jakimś transie, i z niego zaraz wyjdę.
- Jego starzy zabronili się z tobą widywać... i prawie kurwa przedawkował, leży w szpitalu. - podniósł wreszcie wzrok na mnie, widziałam że jest mu trudno to powiedzieć. Nie skupiłam się na tym że jego rodzice zabronili mu się ze mną widywać, pomyślałam tylko że to robota moich starych. Skupiłam się na tym że " prawie kurwa przedawkował, leży w szpitalu ".
- Ja pierdole, kiedy? Czemu ja nic nie wiem? Chciał się zabić? - złapałam się za włosy, chyba z przypływu emocji. Musiałam oprzeć się o drzwi wejściowe. Szczepan unikał kontaktu wzrokowego ze mną, nie chciał tego mówić.
CZYTASZ
Uśmiech // Mata
Fanfiction- Cały czas nie wierzę że to koniec. - powiedział nagle za mną. Słyszałam smutek w jego głosie. Odetchnęłam i odwróciłam się. - Też tak masz? - zapytał i zaciągnął się. - Też tak mam... ale wiesz że nie możemy być razem. - odpowiedziałam, sama zasta...