Rozdział 5

1.7K 44 13
                                    

Wróciłem do pokoju kilka minut potem i ku mojemu szczęściu obiad leżał na ziemi w miejscu gdzie wcześniej siedziałem. Nie czekając dłużej rzuciłem się wręcz na makaron w sosie serowym. Boże, nareszcie.
Po skończonym posiłku, przyszedł do mnie jakiś mężczyzna i skuł mi tylko jedna rękę po czym zabrał talerz wyczyszczony do zera.
Nie śmiałem zapytać dlaczego tylko jedną ręką i cieszyłem się, że mam więcej swobody ruchu.

Próbowałem zająć czym kolwiek myśli byle nie myśleć o sytuacji z przed chwili. Czy to oznaka, że mu uległem? Napewno nie. Zrobiłem to przecież z przymusu.
Ughhh czas się zdrzemnąć i oczyścić umysł.

Obudził mnie dotyk czyjeś ręki na moim tyłku. Szybko otwarłem oczy a przed nimi ukazał mi się dobrze zbudowany, masywny mężczyzna dobierający się do mojego pierdolonego tyłka.
Zacząłem się wydzierać, że ma mnie zostawić a w odpowiedzi dostałem złowieszczy, podły uśmiech. Dopiero po chwili zorientowałem się że jestem kompletnie nagi. Chciałem się odsunąć i zrobić cokolwiek gdy moje ruchy zablokowały liny, które unieruchamiały moje ręce i nogi. Spanikowałem. Łzy stanęły mi w oczach, już teraz nie krzycząc tylko głosem błagającym o litość zacząłem ryczeć jak dziecko. Czułem jak mężczyzna dotyka mojego nagiego tyłka i wsuwa rękę między moje pośladki. Zacisnąłem zęby szykując się na ból. Poczułem jak jego palce znalazły moje wejście i wtedy...

Obudziłem się cały zalany potem i łzami ściekającymi mi po policzkach.
Japierdole to był sen, jebany sen. Rozejrzałam się nerwowo po pokoju w którym wciąż byłem sam. Odetchnąłem z ulga i poprawiłem się z niewygodnej pozycji. Zacisnąłem palce na moich włosach i zamknąłem oczy.
Tęsknię za mamą. Nie wiem ile tu jestem z dzień? dwa? Nie mam pojęcia, nie ma tu okien ani zegarka więc trudno stwierdzić.

Siedziałem bawiąc się sznurkami od spodenek aż moje jakże interesujace zajęcie przerwały otwierające się drzwi. Stanął w nich nie kto inny jak ten zboczony drań. Podszedł i zaczął mnie oglądać jak wystawę w muzeum.

- czuję się niekomfortowo jak mnie tak oglądasz - powiedziałem zgodnie z prawdą. Mężczyzna nie zareagował i sekundę potem zaczął swoja przemowę. Mówił jak dziecko, które recytowało wierszyk wykuty na blachę. Gadał coś o dyscyplinie i o swoich warunkach.

- rozumiemy się? - zapytał na koniec swojej długiej wypowiedzi. Pff strasznie dużo wymagał. A gdzie moje prawa i moja godność!?

- ta ta czaje - spuściłem wzrok na swoje kolana z obojętną miną.
Chwila ciszy a zaraz po niej, przerażający ból.
Starszy kopnął mnie w prawe biodro a zaraz po tym, również w brzuch.
Czułem jak cały wczorajszy makaron podchodzi mi do gardła. Podniosłem szybko głowę żeby ogarnąć za co mi się oberwało kiedy czarnowłosy chwycił mnie boleśnie za szczękę, przyciskając przy tym moje policzki i podniósł jeszcze wyżej ku górze.

- wyraziłem się nie jasno czy może masz problemy ze zrozumieniem - warknął do mnie patrząc mi prosto w oczy, dopiero wtedy zauważyłem że ma ciemno zielone, duże oczy. Kurwa gdzie znowu popełniłem błąd.

- ja.. - próbowałem coś powiedzieć ale coraz bardziej zaciskające się palce na mojej szczęce mi to uniemożliwiały.

- nie jesteśmy na "ty". Jesteś pierdolonym psem a ja twoim właścicielem, twoim panem - widziałem jak na jego twarzy błąka się wredy uśmiech. - taryfa ulgowa się skończyła mój drogi. Czy teraz masz coś mi do powiedzienia? - jego uścisk lekko ustąpił co miało chyba oznaczać , że mam coś powiedzieć.

- przperaszam..

Kolejny kopniak w brzuch. Nie był on tak mocny jak tamte dwa ale i tak wydałem z siebie jęk bólu.

- wciąż nie załapałeś? Masz się do mnie zwracać na " Pan" zrozumiano? - gdy zobaczyłem, że starszy podnosi nogę odrazu odpowiedziałem.

- zrozumiano proszę pana - wręcz to wykrzyczałem chcąc uniknąć kolejnego ciosu w mój i tak już bolący brzuch.
Zobaczyłem jak jego noga znów wraca na swoje miejsce.

- oj bardzo szybko zobaczysz, że uległość i posłuszeństwo okażą się bardziej pomocne niż zgrywanie twardziela. - puścił moją szczękę a ja złapałem się za nią. - prędko nauczę cię pokory. - dodał.

Masowałem obolałą szczękę.

- naprawdę bym nie chciał sprawiać takiej pięknej istocie ból ale ostrzegam, że zrobie to bez zawahania. - zadrżałem.

- ja.. ja bardzo chcę do domu.. - nie wiem czemu powiedziałem to na głos.
Tylko pokaże, że jestem słaby! Cholera jak to cofnąć?!
Zauważyłem że mężczyzna robi kolejny krok w moja strone i myślałem że wypluję serce. Zamknąłem oczy chowając twarz w nie zakutą dłoń i czekałem na kolejną fale bólu. Ona jednak nie nastąpiła. Zamiast tego poczułem jak ktoś poklepał mnie uspokajająco po głowę.
Zabrałem rękę i spojrzałem na chłopaka.
Minęło chyba kilka minut jak tak siedziałem z nim nad głową.
Poczułem w sobie iskierkę odwagi i wykorzystałem jego chwilę
"słabości" żeby zadać pytanie.

- jak ma pan na imie?- nieoczekiwanem oczywiście odpowiedzi lecz ku mojemu zdziwieniu ją otrzymałem.

- Tetsu ale jak mówiłem masz zwracać się do mnie na "pan".

Po tym, już nikt się nie odezwał a Tetsu wyszedł po kilku minutach.

Wypuść mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz