Rozdział 4

1.9K 42 24
                                    

Nie pamiętam kiedy zasnąłem. Wiem, że było mi okropnie niewygodnie.
Obudził mnie dźwięk otwierających się drzwi w których, jak się okazało, stał jakiś wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Miał brązowe krótkie włosy a ubrany był w luźne dżinsy i wyciągniętą ze spodni koszulą. Podszedł do mnie.

- spróbuj jakiejkolwiek ucieczki a założę ci smycz - wycedził patrząc mi w oczy. Miał paskudnie zimne, niebieskie oczy.

Odkuł mnie i kazał mi wstać co z radością uczyniłem gdyż chciałem wyprostować nogi. Szatyn poszedł przodem i wyszedł z pomieszczenia a ja zaraz za nim. Zatrzymał się i zamknął za mną drzwi.
Szliśmy przez długie korytarze omijając masę drzwi które, jak wcześniej zauważyłem, były ponumerowane. Moj pokój miał numer 52.
W końcu mężczyzna kazał mi się zatrzymać przed drzwiami bez żadnego numeru ani napisu.
Otworzył je i kazał mi wejść.
Pokój okazał się łazienką, i to dość sporą. Gdy znalazłem się w środku odwróciłem się do drzwi.

- umyj się, bardzo dokładnie, ciuchy i ręcznik masz na umywalce. - po tych słowach zamknął drzwi a ja zostałem sam.

Wziąłem dłuuugi prysznic, wytarłem się i ubrałem w ciuchy które tak jak mnie uprzedzonob - znalazłem na umywalce. Były to krótkie materiałowe spodenki i zwykła biała koszulka.
Spojrzałem na siebie w lustrze. Słowo "tresura" wypowiedziane wcześniej przez mężczyznę wczoraj, wciąż krążyło mi po głowie. Spodziewałem się najgorszego. Jedno wiem, nie ma mowy, że dam się urobić tak szybko.
Moje rozmyślania przerwał ten sam facet który mnie tutaj przyprowadził.
Stanął w drzwiach i poprosił mnie bym wyszedł. Gdy znów szliśmy korytarzem stwierdziłem, że może dzięki nimu dowiem się czegoś jeszcze.

- mm.. przepraszam, gdzie ja właściwie trafiłem? - zapytałem lecz gdy w odpowiedzi dostałem kolejną porcję ciszy zadałem inne, nurtujące mnie od wczoraj pytanie - o co chodzi z tresurą?

Gdy myślałem, że znów w odpowiedzi dostanę ciszę, usłyszałem jak szatyn zaczyna zdanie.

- będą cię tresować na potulną
dziwkę - powiedział to tak jakby mi powiedział co dzisiaj zjadł na obiad.
Momentalnie wspiąłem wszystkie mięśnie a serce zaczęło szybciej bić.

- jestem facetem - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.

- i co z tego? Tutaj liczy się tylko kasa i interesy.Nie wiem dlaczego tutaj jesteś ale na starcie moge ci powiedzieć, że jak chcesz przetrwać to rób co mówią.

No jeszcze kurwa czego? Teraz wiedziałem, że muszę sie stąd jak najszybciej wydostać. Przez głowę przeszła mi myśl by zacząć teraz uciekać lecz tak szybko jak się tam dostała tak szybko zniknęła. Uświadomiłem sobie odrazu, że nie wiem gdzie wyjście. A jeśli sie zgubię, znajdą mnie i będę miał przejebane?
Zamiast tego spytałem.

- można stąd jakoś się wydostać?

W odpowiedzi znów dostałem głuchą ciszę. Nosz japierdole. Przestałem podejmować próby dopytania się go o coś więcej.
Dopiero po chwili uświadomiłem sobie że nie idę do mojej " piwnicy" w której wcześniej siedziałem. Zauważyłem to po numerkach na drzwiach. Otóż po wyjściu z łazienki numerki powinny maleć aż do 52 a one rosły. Po krótkiej chwili zatrzymaliśmy się pod pokojem z numerem 83. Po otwarciu drzwi ukazał mi się mały i przytulny pokój.
Typ kazał mi poczekać aż ktos do mnie przyjdze, a sam zniknął zamykając za soba drzwi.

W pokoju było jedno duże łóżko na co najmniej 4 osoby, szafa postawiona w rogu pokoju, obok łóżka była mała szafka nocna oraz komoda naprzeciwko drzwi. Usiadłem na łóżku. Nie wiedziałem co myśleć ani co robić gdyż nie byłem pewien czego się spodziewać. Nie musiałem długo czekać aż w drzwiach pojawił się ten sam czarnowłosy facet co wczoraj.
Siedziałem i gapiłem się na niego bez słowa wciąż mając w głowę słowa które powiedział do mnie typ z korytarza.
Mężczyzna podszedł do mnie i jedym szybkim ruchem popchnął do tyłu. Teraz leżałem na łóżku a moje nogi zwisały luźno z jego końca. Odrazu chciałem się podnieść i najlepiej wstać lecz drogę zagrodził mi chłopak, który teraz nachylał się nademna opierając się rękami, które usadowił po obu stronach mojej głowy. Serce mi stanęło.

- złaź ze mnie - położyłem mu ręce na klacie próbując go odepchnąć. Ten jednak trzymał się twardo i nie chciał ustąpić. - złaź powiedziałem!

Co on sobie myśli? Że się go boje? To jest wszystko popierdolone.

Chwilę potem poczułem jego rękę na swoim kroczu.
Oooo nie kurwa. Zacząłem się szarpać i miotać aż w końcu uciekłem spod niego i odsunąłem się na sam krańec łóżka.

- myślałem, że wczoraj wyraziłem się jasno i dzisiaj pójdzie bez zbędnych scen - warknął do mnie.

- jakoś nie wspomniałeś że chcesz mnie wyruchać!.. - spojrzałem na niego.

- dobrze jeżeli chcesz, możemy poczekać do jutra skoro dalej nie oswoiłeś się z tą myślą - wstał i poprawił ubranie. - lecz mam nadzieję, że rozumiesz że w takim wypadku obiad również cie ominie.

Odrazu calusieńka złość ze mnie wyparowała. Byłem naprawdę bardzo głodny, dosłownie czułem jak mój żołądek powoli trawi sam siebie.
Gdy zobaczyłem jak czarnowłosy chce opuścić pomieszczenie odrazu zareagowałem.

- um.. ja - przerwałem ale odrazu dokończyłem widząc że chłopak się zatrzymał. - ja jestem naprawdę bardzo głodny..

Odwrócił się w moja strone z podłym uśmiechem na twarzy.

- ahh tak? a ja bardzo chcę byś ze mną współpracował. Kasa sama się nie zarobi.

Nie wiedziałem co mam zrobić. Nic nie chciało mi przejść przez gardło.

- spróbujemy jeszcze raz? - zapytał a ja milczałem długo lecz w końcu przytaknąłem. Na twarz czarnowłosego wkradł się jeszcze większy uśmiech, za to na mojej twarzy można było dostrzec strach i zdenerwowanie. No może w pewnym stopniu panike. Nie chciałem się dawać macać jakiemuś napalonemu zboczeńcówi ale myśl że mam spędzić kolejne kilka godzin bez jedzenia przeraża mnie jeszcze bardziej.

- jak masz na imie?- zapytał i znów do mnie podszedł.

- Shin - odpowiedziałem cicho.
Wziął mnie pod pachy, uniósł i położył na środku łóżka.

Znów ułożył sie w podobnej pozycji a jego ręka niemal odrazu powędrowała na moje krocze.
Zacisnąłem zęby.
Pocierał ręką o materiał spodenek drażniąc mnie tym samym. Odwróciłem głowę w bok i zamknąłem oczy. Poczułem jak ściąga mi spodenki a zaraz potem również i bokserki. Wziął do ręki mojego kutasa i powoli nią ruszał. Zagryzłem wargę, otwarłem oczy i spojrzałem w dół. Nie wiedząc kiedy ten drań sprawił, że mój kolega stał na baczność już lekko wilgotny i gotowy do akcji.
Japierdole. Miałem pierdoloną erekcję wywołaną przez tego zboczonego fiuta. Wpatrywałem się w jego rękę która z czasem zaczęła przyspieszać sprawiając mi przyjemność. Wydałem z siebie niekontrolowany cichy jęk a zaraz po nim kolejny. Zacisnąłem rękę na pościeli czując, że jestem coraz bliżej spełnienia.
Mężczyzna po czasie wyłapał jakie ruchy sprawiają mi największą przyjemność i teraz ruszał się tylko tak, jak lubie najbardziej.
Kolejny niekontrolowany jęk wypadł z moich ust. Moj oddech stał się cięższy. Byłem na końcówce.
Chlopak juz długo nie musiał czekać bo po chwili oblała mnie fala rozkoszy. Poczułem jak wszystkie mięśnie się spinają a mnie przepełnia przyjemny dreszcz. Spuściłem się na jego rękę brudząc przy tym trochę swoja koszulke.

Dyszałem dochodząc do siebie po orgazmie. Poczułem jak ręką znika z mojego penisa a chłopak siada trochę dalej. Korzystając z okazji odrazu podciągnąłem bokserki i spodenki nie zważając na nie wytartą sperme z mojego członka.
Czarnowłosy wycierał swoją rękę o chusteczkę.

- myślę, że dzisiaj możemy na tym przystanąć - wymamrotał dalej wycierając moje nasienie z palców. - jutro pójdziemy dalej - podniósł się i wyrzucił chusteczkę do kosza obok stolika - ale ostrzegam, jutro nie będzie taryfy ulgowej ani odpuszczania, jeżeli będziesz stawiał opór będzie kara.

Znów to słówo. Podniosłem się do siadu i spojrzałem na niego.

- a.. co z obiadem? - zapytałem cicho z nadzieją, że w końcu będę miał coś w ustach.

- oczywiście, obiad dostaniesz za parę minut do swojego pokoju - nie odwracając się już, wyszedł zostawiając mnie i mój mętlik w głowę sam na sam.

Wypuść mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz