Harry Potter i Wałek Hogwartu

263 26 12
                                    

Tego dnia chłód był naprawdę niemiłosierny. Wszystko pokryte białym, grubym puchem pięknie ozdabiało hogwarckie mury. Cóż to by był oczywiście za dzień, gdyby się nic nie zdarzyło. Życie w Hogwarcie jest naprawdę trudne. Tutaj bowiem liczą się odpowiednie umiejętności przetrwania. Jeżeli owych nie posiadasz, no to... Raczej dużo będę się rozpisywać na ten temat. A niby jest to dom każdego i najbezpieczniejsze miejsce na świecie... Można by się z tym kłócić

Albus Dumbledore po spożyciu zbyt dużej ilości swoich ulubionych dropsów cytrynowych popadł w 'sezonową depresję', która prędzej czy później kończyła się, a potem znowu za jakiś czas wracała. Tym razem, jednak było zupełnie inaczej, ponieważ nasz dyrektor postanowił zrobić mały remont w swoim zacnym gabinecie. Rozpoczął od wynoszenia wszystkich półek, szafek, książek, magazynów o jakichś paniach czy też obrazów. Niestety, nie zmieściło się to pod pokojem, toteż wyjebał po prostu wszystko na korytarz.

Uczniowie przyglądali się tylko bacznie temu całemu widowisku. Wiedzieli jednak, że kiedy dyrektorowi zaczyna siadać na umysł, to lepiej zacząć uciekać tam gdzie pieprz rośnie... I to jak najszybciej. Broń Merlinie przed skonfrontowaniem dzisiejszego dnia Albusa. A jak ktoś wyjdzie żywy, to chwała jemu.

Nasz Hogwarcki mistrz eliksirów jednak dzisiaj nie miał szczęścia do tego. Akurat spieszyło się mu do jego komnat, więc postanowił wybrać najszybszą trasę, która niestety prowadziła obok gabinetu dyrektora. Stwierdził, że co mu tam. Przecież dziś z pewnością nic się nie stanie.

A jego zdziwienie było naprawdę warte kilkunastu galeonów, kiedy zobaczył usypaną stertę rzeczy ważnych i ważniejszych Albusa Dumbledora porozstawianych na korytarzu. Już miał zawracać, kiedy jednak starzec zauważył go i zaczął machać w jego stronę.

Severus mógł się teraz tylko modlić. Modlić, aby przetrwać. Westchnął głęboko i próbował się uspokoić jakoś.

-Dzień dobry, Severusie! - krzyczał do niego gryfon.

"Matko, czemu ja tu jeszcze pracuje?" Myślał sobie, idąc w kierunku dyrektora.

-Dyrektorze, co, na Merlina, tu się zadziało?! - zapytał z przerażeniem.

-Ach, mój drogi chłopcze... Postanowiłem, że zrobię dzisiaj mały remont.

Mały?...

-Widzisz - kontynuował dalej, patrząc się na swoje własności - myślę, że mój gabinet jest strasznie ponury. Postanawiam tu i teraz zmienić go co nieco. Taki ładny dzień i szkoda go marnować, wiesz?

-Ale Albusie...

-Oczywiście mam rozumieć, że jesteś tu, aby mi pomóc? Doskonale! Więc przesuń to wszystko jakoś, aby zrobić przejście.

-Wiesz, nie wydaje mi się, abym był tu jakkolwiek potrzebny - zmarszczył brwi. - Myślę, że dasz sobie doskonale radę sam.

-Zasmucasz mnie, Severusie. Przecież to oczywiste, że jesteś tu potrzebny. Skoczyłbyś mi po farbę jeszcze? Najlepiej pomarańczowa - zaczął przesuwać szafę.

-Do jasnej cholery, skąd ja mam ci wziąć teraz farbę pomarańczową?! Nie posiadam takiej. Ale wiem, że Minerva ma różową.

-Hmm... Myślę, że może być. Ale w takim razie, chce jeszcze zieloną - rozłożył dywan na środku korytarza.

-Zieloną to ostatnio Potter jadł, więc idź do niego.

-Czemu? To twój uczeń.

-A twój podopieczny, jak mniemam?

Niespodziewanie, Minerva wyłoniła się zza zakrętu. Kobieta widząc rozwalone rzeczy po korytarzu postanowiła zbadać dokładniej te sytuację. Czyżby nowe meble przyszły do Hogwartu? Co prawda, przydałoby się jej kilka nowych. Na przykład takie szafki, które są już na skraju żywotu. Albo kwiatki. Tylko, żeby te akurat nie umierały.

Harry Potter i cała prawda o Hogwarcie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz