Coś się zaczyna i coś się kończy. Taka kolej rzeczy, niestety. Przerwa świąteczna w szkole czarodziejstwa i magii nie mogła trwać wiecznie. Dwa tygodnie zleciały dosyć szybko, a uczniowie znów pojawili się na Hogwarckich korytarzach. Zarówno jak i nauczyciele.
Może poza Albusem Dumbledorem, który nie przybył z niewiadomo jakiej przyczyny...
O nim jednak nie powinno się dyskutować. Starzec powierzył Severusowi swojego szczura, a Minervie kazał siebie zastąpić na jakiś okres. Kobieta na początku nie chciała się zgodzić i domagała się wyjaśnień tego całego farszu, ale nie miała innego wyjścia i musiała ulec jego prośbom (lub groźbom). Wiedziała, że dogadanie się z nim graniczy niemalże z cudem. Chociaż, po powrocie do szkoły, żałowała głęboko swojej decyzji, bo nie sądziła, że aż takich problemów będzie się musiała podejmować. I to było jeszcze gorsze, niż tynk sypiący się ze ścian.
-Ron, wiesz może gdzie jest czarnuch? - zagadał Harry swojego kumpla na korytarzu.
-Kto? - zdziwiła się Hermiona.
Potter stwierdził, że nie może tak przy wszystkich rozmawiać o Severusie wraz z Ronem, używając jego imienia, nazwiska, albo innych przydomków, jakie wymyślili uczniowie. Wymyślił więc mu doprawdy 'skromne' przezwisko, o które nikt by raczej nie podejrzewał Snape'a.
-Ach... Mój nowy chomik - szatyn wymyślił szybką wymówkę.
-Masz chomika?
-Tak. I z tego co wiem - popatrzył się spode łba na rudzielca - on miał go pilnować.
-W komnatach patrzyłeś? - zapytał Weasley.
-Tak! I nie ma go - skrzyżował ramiona.
-A w salach?
-Też nie ma.
-Może poszukaj na korytarzu? - zaproponowała Granger. - I miej nadzieję, żeby nikt go nie zgniótł. Taki mały chomik to może być wszędzie, wiesz?
-Szukałem! Nie ma nigdzie. A czy on mały, to bym nie powiedział - zaśmiał się na myśl, co by było, jakby Severus tu właśnie stał i to słyszał.
-Co masz na myśli? - zdziwiła się.
-Dosyć duży okaz tego chomika - wyjaśnił rozbawiony Ron.
-Ech, mniejsza. Znajdzie się na pewno.
-Myślisz? - Weasley zwrócił się do Harrego.
-Taa, zawsze gdzieś ucieka a potem nagle wyłazi jak zmora...
***
Severus stał przy kuchence, mieszając dosyć różowe ciasto na babeczki w dużej porcelanowej misie. Gdyby nie fakt, że czarny pan mu to zlecił i musi przetestować przepis, to by tu go teraz nie było. Na szczęście dziś skończył swoje zajęcia wcześniej, więc mógł szybciej (niestety) zabrać się za to.
Spasiony rudy szczur latał mu pod nogami, jakby dostał jakiegoś kopa w dupe, albo jaja mu się paliły... Co jakiś czas Snape próbował go uciszyć, lub chociaż uspokoić, jednak to było na marne.
-Halo? - usłyszał nagle czyiś głos. - Halo! Ktoś tu jest może?
Na ten dźwięk przeszły go ciarki. Jakim cudem ktoś tu wszedł?... Znał ten głos doskonale i wiedział, że rozpęta się jeszcze gorsze piekło niż ze szczurem.
-Na miłość pana! Snape! - krzyknęła kobieta, podbiegając do niego.
-Słodki Merlinie, dlaczego ja... - wymamrotał pod nosem.

CZYTASZ
Harry Potter i cała prawda o Hogwarcie
HumorHogwart - szkoła magii i czarodziejstwa. Jednak, jakie jeszcze mroczne tajemnice może skrywać? UWAGA ❗❗Czytasz na własną odpowiedzialność! Może to grozić... Zgonem. W opowiadaniu może się pojawiać jeszcze ship snarry. Nie lubisz - nie czytaj. Opow...