Chyba każdy z nas zasługuje na miłość? Nawet, jakby miał nierówno pod sufitem, nie był najpiękniejszy a zwłaszcza nie miał tych młodzieńczych lat... Tak. Właśnie tu jest mowa o nie jakim Albusie Dumbledorze. Starzec jest po uszy zakochany w swoich dropsach. Pewnie zapytacie czemu? Tego, niestety, nikt nie wie. Czy te cukiereczki, które według Severusa są poniekąd narkotykami, są aż tak czarujące? O ich magicznym działaniu podobno dowie się tylko ten, kto ich spróbuje... Ale za każdym razem, kiedy Albus częstował jakiegoś ucznia dropsem, on dziwnym trafem lądował na kiblu. Nie ma opcji, że wszystko jest z nimi w porządku!
Dumbledore właśnie próbował wydostać się ze swojego gabinetu z workiem 20kg swoich ulubionych cukierków, które kupił za wypłatę Minervy. Biedna kobieta... Ci ludzie doprawdy nie mają wstydu. Gryfon stojąc przy schodach od swojego gabinetu zastanawiał się, jak ma po nich zejść, żeby i on, i worek przetrwał. Zarzucił dropsy na ramię, ale pod ich ciężarem zgiął się tylko do tyłu z głośnym chrupnięciem. Jeszcze brakuje, żeby się tu połamał! Czyli worek na ramieniu odpada.
Postanowił podjąć kolejną metodę. Wziął miłość swego życia w obie ręce i próbował kroczek po kroczku zejść po schodach. Nie zauważył jednak jednego stopnia i poleciał do przodu odbijając się od ścian i podłoża, wypuszczając przy okazji dropsy. Poturbowany worek stoczył się na korytarz Hogwartu, a on swoim ciężarem go przygniótł. Merlinie, jak coś się stało z tymi dropsami, to będzie to już koniec świata!
Albus szybko wstał i zaczął oglądać dokładnie worek w celu upewnienia się, czy aby na pewno wszystko z nim w porządku. Na szczęście, nic na tym nie ucierpiało. A tak by się mogło wydawać, bo gdy podniósł dropsy, to ujrzał wielką dziurę w podłodze. Minerva przecież naprawi, no nie?... Machnął ręką i próbował znowu wygodnie ustabilizować wór. Postanowił jeszcze raz spróbować go przełożyć przez ramię. Przez chwilę się zachwiał, ale udało mu się nareszcie stanąć na prostych nogach. Zaczął przemierzać korytarz, mijając przerażonych tym widokiem uczniów. Jak chwilę temu te korytarze tętniły życiem, tak teraz wszyscy, jakby spłoszeni, uciekli.
Hmm... Chyba lepiej dla Albusa? Mniej dzieciorów, z którymi się trzeba użerać. Teraz jednak pozostawało lepsze pytanie. Dokąd pójdzie? Albo może inaczej - dokąd oni pójdą? Zabierać kogoś na randkę, mimo, że nie jest nic przygotowane? Wstyd. I hańba! Już Draco lepiej planuje swój czas poświęcony zbieraniu jabłek. W pewnym momencie przed oczami przebiegła mu znajoma sylwetka. Albo mu się tylko zdawało. Nie, na pewno nie. Przyspieszył tępo i zaczął szukać zbiega.
-Albusie! - krzyczy z tyłu zziajana Pomona. - Albusie, błagam cię, na miłość Merlina! Nie pędź... - popatrzyła na wór, który niósł dyrektor. - Och... A po co ci ten worek?
-Dzień dobry, Pomono! - przywitał ją radośnie starzec. - Piękny dziś dzień mamy, nieprawdaż? Ach, widzisz... Moje ukochane miały dziś ochotę na randkę.
-Ukochane? - "Ten worek jest dla jego ukochanych? Ile on ma tych kochanek? A co jeżeli w tym worku są zwłoki jego kochanek?!" pomyślała kobieta.
-Tak. Moje ukochane dropsy. O czym innym pomyślałaś? - zaśmiał się.
-Oczywiście, że o niczym! O czym innym mogłabym myśleć? To przecież wiadome, dyrektorze, że chodziło ci o dropsy - "Jednak zły alarm. A już myślałam, że znowu będzie kolejna historia do opowiadania w pokoju nauczycielskim..."
-Cieszę się, że się rozumiemy - posłał jej ciepły uśmiech. - A teraz będę się zbierać, gdyż moje niunie się niecierpliwią.
-Ale dyrektorze, mam ważne...
-Rozumiem, że nie masz żadnych pytań?
-Właśnie w tej sprawie...
-Doskonale. W takim razie, do zobaczenia wkrótce, Pomono - zaczął znowu iść szybkim tempem.

CZYTASZ
Harry Potter i cała prawda o Hogwarcie
ComédieHogwart - szkoła magii i czarodziejstwa. Jednak, jakie jeszcze mroczne tajemnice może skrywać? UWAGA ❗❗Czytasz na własną odpowiedzialność! Może to grozić... Zgonem. W opowiadaniu może się pojawiać jeszcze ship snarry. Nie lubisz - nie czytaj. Opow...