Mroczne spotkania czarnych gagatków z gangu popaprańców

36 5 0
                                    

Drzwi do domu niespodziewanie otworzyły się, a do środka wkroczył czarnowłosy mężczyzna. Żmudnym ruchem zaczął rozpinać od góry swoją szatę. Skierował się od razu w stronę schodów i ociężale zmierzał w stronę swojej sypialni. Nie zważając na to, że nie ściągnął obuwia, czy też był cały przemoczony od deszczu zmieszanego ze śniegiem, zrzucił swoją pelerynę na podłogę i padł na łóżko.

Nie ma opcji, że się gdziekolwiek wybiera. Może chwilę się prześpi i potem zastanowi się, co dalej planuje. Chyba, że ktoś raczy mu w tym przeszkodzić. Zapewne tak będzie, bo już mógł usłyszeć ciche kroki na klatce schodowej. Dobry Merlinie, miej nas pod swoją opieką. Wymamrotał jakieś przekleństwa pod nosem i szykował się już na piekło.

-Gdzie byłeś? - zapytał chłopak, wchodząc do sypialni.

Ten nie odpowiedział mu niestety.

-O matko... - westchnął. - Dobrze się czujesz? Wszystko w porządku? - podszedł do łóżka i usiadł na nim.

-Mhm - mruknął, przyciskając twarz do poduszki.

-To... Powiesz mi w końcu, gdzie ty byłeś?

-Zdecydowanie nie - podniósł głos.

-Merlinie, co ci szkodzi? Zawału dziś przez ciebie dostałem! - położył się obok niego. - Czy ty wiesz co przeżywałem, kiedy obudziłem się rano o 13, a ciebie nigdzie nie było?!

-Niesamowite - zerknął na niego z kpiną.

-Nie rób sobie jaj ze mnie, Severusie! To nie są żarty.

-Jasne, jasne - naciągnął na siebie koc.

-Może chociaż buty byś zdjął?

-Później.

-Później! A kiedy będzie dla ciebie to później?

-Wtedy, kiedy się prześpię.

-Czyli jutro. O, zapewne, 15?

-Dokładnie tak. A może i nawet nieco potem? A teraz wyjdź mi stąd, bo chcę spokoju. I drzwi zamknij.

-I co jeszcze? Może po dupie mam cię całować?

-Mhm, może się zastanowię nad tym później.

Harry usiadł gwałtownie i wpatrywał się na niego z niedowierzaniem.

-Okropny jesteś. Nie ruszam się nigdzie stąd, dopóki się nie dowiem, dokąd spierdoliłeś!

-A ja ci już mówiłem, że ci nie mam zamiaru się tłumaczyć! - krzyknął.

-Nie wkurwiaj mnie nawet - zabrał mu poduszkę spod głowy.

-Potter, do jasnej cholery! Co ty sobie myślisz?!

-A ty co sobie myślisz, idąc gdzieś i nic nie mówiąc nawet o tym?!

-Przecież ci mówiłem!

-A ja jestem święty! Kiedy niby mi mówiłeś?!

-Dziś w nocy!

-Zatem oświeć mnie, bo ja nie mam pojęcia.

-Weź idź mi po jakiś mocny alkohol, bo chyba nie zaznam dziś spokoju. A patrząc na mój stan, to najchętniej bym cię wziął i wypierdolił przez to okno. I mam wrażenie, że to zaraz zrobię.

***

Nie wiadomo która to była godzina, ale Severusa obudziło jakieś bzyczenie. Buczenie? Brzdękanie? Merlin wie, co to było. I modlił się, aby to nie był żaden niespodziewany gość. Zsunął z siebie Pottera, który jakimś cudem przygniótł jego ciało i dobył swojej różdżki.

Harry Potter i cała prawda o Hogwarcie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz