Rozdział 3

479 14 0
                                    


     - Co?... Co masz przez to na myśli? Skąd znasz Michała?

     Zaczyna się cicho śmiać, a wraz z nim grono tych facetów. Cała ta sytuacja wygląda niepokojąco. 

     - Skąd  j a  znam Michała? Zadałaś złe pytanie Laura. Powinnaś była zapytać skąd  M i c h a ł  zna mnie. 

     Wstaje z krzesła i zaczyna podchodzić w moją stronę. Widzę go teraz wyraźniej i... Boże... jaki on jest przystojny! Co tu się dzieje?! Dlaczego to zawsze ci najgorsi faceci mają takie piękne twarze?.. 

     Przyłapuję się na gapieniu na niego. Laura.. opanuj się... on cię porwał, a ty teraz myślisz o tym jaki jest przystojny! Ale no niby trzeba mu przyznać, że do twarzy mu w garniturze. Pomimo tego, że ma blond włosy to czarny jest definitywnie jego kolorem. Nie! Skoncentruj się na tym, że facet przed chwilą wyjechał ci z Michałem. 

    - Widzisz kochanie, twój Michałek nie jest wcale takim aniołkiem za jakiego się podaje. 

    Wymawia to z tak szerokim uśmiechem, że aż boję się o jego mięśnie twarzy. Ewidentnie nie uśmiecha się za często. Po za tym o co mu chodzi, że Michał nie jest aniołem? Całe te jego gadanie zaczyna mnie denerwować. 

     - Człowieku o co ci do jasnej cholery chodzi!? Powiedz mi co tu się dzieje w tej chwili! Porwałeś mnie, a jedyne o czym mówisz to o Michale. Zakochałeś się w nim czy co? I teraz mnie zabijesz bo co? Jestem jego dziewczyną?

     Wygląda na zmieszanego. Jakby nie wiedział co na to odpowiedzieć. Fakt, może trochę przesadziłam z tą miłością, ale no nie można mnie za to winić. 

     Przez chwile nie odpowiada. Sięga po krzesło, stawia je bliżej mnie i na nim siada. Dzieli nas teraz jedynie jeden metr. Z jakąś głupią powagą wpatruję się w moją twarz, jakby czegoś w niej szukał. Po chwili się uśmiecha. 

     - Ty to masz wyobraźnie. - mówi wyraźnie rozbawiony. - Niestety nie mogę przyznać ci racji. 

     Nagle uśmiech spada mu z twarzy. Widząc jego poważną minę czuję jak żołądek mi się ściska. Jego spojrzenie wygląda jakby mógł mnie zaraz zabić. Co jednak nie powinno być zadziwiające. Przez te jego sztuczne rozbawienie musiałam opuścić gardę i zapomnieć w jak poważnej znajduję się sytuacji. 

     - Twój chłoptaś wisi nam sporą sumkę pieniędzy, lecz trochę długo zajmuje mu jej spłacanie. Doszedłem do wniosku, że zrobimy to po staroświecku. Jesteś naszą gwarancją kochanie. Gdy dowie się, że tutaj jesteś to może olśni go, że grzecznie spłaca się pożyczki. 

     Pustka. Tak można opisać aktualny stan mojego umysłu. 

     Nic z tego nie rozumiem. Mam tyle pytań. Jedno jednak przebija się nad wszystkie...Jak długo będę musiała tu zostać?.. Co jak to jest tak wysoka kwota, że zdobędzie ją dopiero za miesiąc.. albo dłużej?!  Nie. Nie przesadzajmy. Na pewno ktoś zgłosi moje zniknięcie. 

     - No to już sobie sprawę wyjaśniliśmy. Mam nadzieję, że podoba ci się ten przytulny pokoik bo to będzie twoje nowe lokum. Ja i moi ludzie już wychodzimy. Za kilka minut Rej przyniesie ci materac i jakieś jedzenie. 

     No ten człowiek nie mówi poważnie. Po chwili wstaje z krzesła i daje znak innym, że wychodzą. Podnoszę się z podłogi i stoję z nim teraz twarzą w twarz. Przynajmniej staram się. Siedząc na podłodze nie zorientowałam się, że ten facet jest ode mnie prawie o głowę wyższy. Musi mieć jakieś 190cm wzrostu. Staram się ukryć lekki szok na twarzy i zostać przy swoim. 

     - A łazienka? 

     Patrzy na mnie o odrobinę za długo. 

     - Będziesz wypuszczana trzy razy dziennie. Rej pokaże ci gdzie jest. 

     Tyle. Po tym tajemniczy blondas wyszedł wraz ze swoją grupką terminatorów. Siedzę teraz oparta o ścianę. Wpatrując się w drugą identyczną ścianę. I w podłogę, która też się niczym nie różni. Staram się nie płakać, ale ciężko mi to idzie. Świat robi się rozmazany i czuję jak pierwsza para łez spływa mi po policzkach. 

     ...Jak długo tu  n a p r a w d ę   będę?

     

     

Gra na czasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz