Dla upewnienia się zaglądam w lusterko, jedynie by zobaczyć, że faktycznie trochę dalej za nami jedzie czarny mercedes.
Staram się nie panikować. Przecież nie ma pewności, że to on.
- To pewnie tylko burżujostwo jedzie do Warszawy. - mówię Elizie by zaspokoić, nie jej, a moje nerwy.
Kontem oka zauważam, że patrzy na mnie niepewnie. Jej spojrzenie mogło by mi wywiercić dziurę w skroni.
Postanawiam, że trochę przyspieszę i zobaczę jak auto za nami zareaguje. Zmieniam bieg na szóstkę i naciskam niewiele mocniej gaz. Eliza znowu odwraca na mnie wzrok.
- Po co przyspieszasz? Przecież to "tylko burżujostwo jadące do Warszawy".
Przewracam oczami.
- Upewniam się.
Z powrotem zerkam na lusterko i ku mojemu zdziwieniu, odległość między naszym samochodem a tamtym wcale się nie zmniejszyła.
Wdech i wydech. To jeszcze o niczym nie świad-
- Ono jest jakoś bliżej, czy mi się wydaje?
Boże, Eliza. Ty to wiesz kiedy coś powiedzieć.
Z niechęcią, a jednocześnie lekkim przerażeniem jeszcze raz spoglądam na lusterko. No i faktycznie. Czarny mercedes aktualnie siedzi nam na dupie.
Wdeeech i wyyydech.
- Nie wydaje ci się... ale to jeszcze nic nie znaczy.
Eliza unosi jedną brew. Jej twarz ma teraz komiczny wyraz, ale to nie czas na śmianie się z takich rzeczy.
- Dziewczyno, nie wiem jakich jeszcze dowodów potrzebujesz, aby się przekonać, że... - urywa na chwilę, jakby dopiero zdała sobie sprawę z tego co chciała właśnie powiedzieć. - że.. mamy ogon.
Gdy usłyszałam to z jej ust, przeszedł mnie wielki, nieprzyjemny dreszcz.
Ale... trzeba coś z tym zrobić.
Zaciskam ręce mocniej na kierownicy i gwałtownie przyciskam gaz. Nasze ciała lecą do tyłu, mocno wbijając się w siedzenia. Zaglądam na licznik. Sto czterdzieści na godzinę. Pomimo tego, że jedziemy autostradą i nie powinnam się tym przejmować, to czuję gulę w gardle. Nigdy nie jechałam tak szybko.
- Jestem z ciebie dumna Laura, że wreszcie jedziesz szybciej niż pięćdziesiąt na godzinę. - mówi to aż przesadnie wyraźnym sarkazmem.
- Ale jesteś zabawna El.
Kontem oka zauważam jedynie, że się uśmiecha.
Nagle wzrok przerzucam z Elizy, na lusterko po mojej lewej, oczekując, że zobaczę mercedesa daleko w oddali. Jednak zamiast widzieć go na horyzoncie, zauważam, że nadal siedzi mi na dupie. W pewnym momencie zmienia pas na lewy i zaczyna lekko przyspieszać by się z nami wyrównać.
- Boże, Laura co on kurwa robi?!
- A skąd mam to wiedzieć! Pojebany jakiś!
Z przerażeniem obserwuję jak samochód się z nami wyrównuje. Co chwilę przerzucam wzrok to na drogę, to na mercedesa. Gdy na chwilę, przyglądam się pojazdowi dłużej, zamieram. Za kierownicą i w miejscu pasażera siedzą dwaj wielcy faceci w garniakach.
- Eliza.. mamy przejebane.
- O co chodzi?
Słyszę wyraźne przerażenie w jej głosie.
- To są ludzie tego psychola.
Nic nie odpowiada, ale nie musi. Wiem co sobie teraz myśli. To samo co ja. " Jesteśmy w dupie."
Zauważam, że okna z tyłu pojazdu są mocno przyciemniane. Tak mocno, że gdy teraz jest już ciemno, to wyglądają jakby ich tam nawet nie było.
W pewnym momencie okno zaczyna się uchylać, a za nim siedzi .. o n . Yakovich, cały na czarno z lampką szampana w jednej ręce, a z telefonem w drugiej. Uśmiecha się do mnie jakbym przed chwilą powiedziała jakiś zabawny żart... a nie zwiała z jego domu.
- Przypatrz się El. To jest człowiek, który mnie porwał.
Nie widzę twarzy Elizy, ale mogę ją sobie wyobrazić. Pewnie ma teraz wytrzeszcz jak nigdy.
- Weź wjedź w ten pierdolony samochód!
Stukam się dłonią w czoło.
- Pomyśl przez chwilę. Jeżeli uderzyłabym teraz w niego, to wszyscy byśmy wylądowali na cmentarzu. Przy takiej prędkości nie wyjdziemy z tego cało.
Z powrotem zerkam na Yakovicha. Macha do mnie telefonem, na którym jest wykonywane... połączenie?
I w tym właśnie momencie zaczyna dzwonić mi telefon.
- Dobra sytuacja prezentuje się tak: odbierzesz teraz ten telefon, włączysz na głośno mówiący, a ja sobie z nim porozmawiam. Tylko jak matkę kocham, masz nie pisnąć ani słowa.
Szybko przytakuje po czym sięga po telefon. Kontem oka zauważam jak odbiera i od razu włącza na głośno mówiący.
Przez krótką chwilę, która była dla mnie wiecznością, była cisza.
I nagle słyszę ten głos.
- Miło cię znowu widzieć, kochanie.
CZYTASZ
Gra na czas
RomanceJak do tego doszło, że Laura - zwyczajna dziewczyna - została zaangażowana z mafią , na której czele stoi niestety przystojny, błękitno oki mężczyzna? Zawsze szerokim łukiem unikała takich facetów, jednak tym razem ciężko będzie jej się wydobyć z ob...