Rozdział 8

25 5 3
                                    

                To był pierwszy dzień pracy Ari. O dziwo praca w hotelowej restauracji, nie należała do męczących. Obowiązkiem Ari było przyniesie zamówienia i odebranie płatności. Na każdym stoliku był wbudowany dotykowy monitor, na którym goście zaznaczali wybrane potrawy z menu i przesyłali wprost do kuchni. Więc dzięki tej technologii, nie wymagano od kelnerek zbierania zamówień.

Klientów nie było zbyt wielu, bo nie każdego było stać na posiłki w tak drogim i gustownym miejscu. Większość z nich to byli ludzie w średnim wieku na wysokim szczeblu, przyjezdni lub ludzie o znajomościach.  Dlatego też, kelnerki miały więcej wolnego czasu, który spędzały w pokoju służbowym. Miejsce to, nie przypominało w niczym marnego zaplecza w barze Steve'a. Było przestronne, mieszczące na całą szerokość ściany dużą skórzaną sofę, przed którą stał stolik o blacie z mieniących się, kolorowych kryształków i nóżek z czarnego metalu. Pracownice w pomieszczeniu tym, miały ekspres do kawy,  mini bufet, garderobę, eleganckie szafki w których mogły mieć ubrania na zmianę oraz nieduże lustro, fotel i blat przy którym mogły poprawić makijaż, czy włosy.

- Dziękujemy za przybycie, zapraszamy ponownie. - powiedziała Aria z szerokim uśmiechem, przyjmując zapłatę od ostatniego klienta.
- Również dziękuję, z pewnością tu wrócę.  - starszy mężczyzna puścił dziewczynie oczko, a potem wręczył jej złotą kartę.
Aria przyjęła ją, po czym udała się do pokoju służbowego. Dziewczyny z pierwszej zmiany zaczęły się już przebierać. Nagle weszła Isabell, która podeszła do Ari.
- Arianno jak po pierwszym dniu w pracy?
- Bardzo dobrze. - odpowiedziała, rozpuszczając włosy.
- To cudownie. - kobieta przyklasnęła w dłonie.
- Przepraszam... - Aria zatrzymała szefową. - Dostałam trzy złote karty, co one oznaczają?
- O. Naprawdę? - zdziwiła się Isabell. - Jeśli goście ci to dają, to po pracy oddawaj je mnie. To jest taka ocena dla naszych pracowników. Nie wszyscy jednak zawsze oceniają nasze usługi. Złota to jest ta najlepsza, najwyższa.
Isabell zabrała złote karty i wyszła. Tymczasem Aria poszła ściągnąć bordowy uniform i przebrać się w coś wygodniejszego. Kiedy wyszła z garderoby, poczuła zawstydzenie. Podczas gdy Aria miała czarne bojówki i oliwkowy top, jej koleżanki z pracy wyglądały, jakby szły na jakąś imprezę. Sukienki różnego kroju, spódniczki i szpilki. Dziewczyna poprawiła kosmyk włosów i pokierowała w stronę wyjścia.
- Aria a ty jakie masz plany po pracy? - zagadała jedna z nich.
-Lili, błagam cię. Ari jakby miała, to by było widać. - druga zmierzyła ją wzrokiem.
- Idę się przejść. To wszystko. - odpowiedziała zażenowana Aria.
- Nie masz żadnego faceta? - zdziwiła się Lili.
- Nie. - rzekła po dłuższej przerwie, tak jakby przeszedł jej przez myśl Eric.
- Musisz kogoś poznać póki jesteś młoda. Potem to ciężko. - stwierdziła ta najmądrzejsza z kelnerek, czyli Monica. - Złap faceta, póki twoje ciało jeszcze tak zajebiście wygląda.
- Dzięki za radę. - odparła Aria z krzty ironią w głosie. - Do zobaczenia, do jutra.
Dziewczyna założyła nieduży skórzany plecak i opuściła hotel Rosemoon.

W drodze powrotnej dostała wiadomość od Erica:
Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku. Wybacz, że nie odzywam się. Postaram się szybciej wrócić. Wtedy się spotkamy.
Dziewczyna lekko się uśmiechnęła i przysiadła na tej ławeczce, co zawsze. 
Ubrała słuchawki i relaksując się, spoglądała na park w którym to, poraz pierwszy spotkała Erica. W pewnej chwili przeszło jej przez myśl, co, gdyby odpuściła marzenia o studiach w Homewood. Czy były one jej największym pragnieniem, czy może miały być ucieczką od potwora, którym był jej ojciec? Paul był przewieziony i sądzony w innym mieście - przynajmniej tak myślała, mamę miała miasto dalej, do tego dostała świetną pracę, która dawała jej duże pieniądze no i w Magnolia Springs miała Erica, który podczas tych ostatnich wydarzeń, stał się jej bliski. Może gdyby została, Eric i Aria mieliby wspólną przyszłość, kolejny rozdział życia jako jedność, jako para...
Niestety myśli te, przerwał warkot silnika. Aria ściągnęła słuchawki i spojrzała na szeryfa Bena, który zatrzymał się przed nią.
- Jak tam w nowej pracy? - zapytał, wychylając się przez szybę w radiowozie.
- Świetnie. - odpowiedziała z zaskoczeniem, że informacje tak szybko się rozprzestrzeniają.
- Twój ojciec będzie miał za niedługo rozprawę, do tego czasu nie będziesz się z nim mogła zobaczyć. Potem jak trafi do więzienia, to zostaną tylko listy. Jak chcesz, to mogę je dla ciebie transportować. W tym więzieniu, co będzie osadzony, mam znajomych. To wrazie czego, przyjdź do mnie. - mówił z wielkim przekonaniem, tak jakby to była czysta prawda. - Jakbyś jednak chciała go zobaczyć, to powiadom mnie. Napiszemy prośbę o widzenia.
Dziewczyna jedynie kiwnęła głową, po czym wstała, pożegnała się i odeszła w stronę domu. Ben mierzył ją wzrokiem, póki nie zniknęła za zakrętem. Dopiero potem odpalił auto i odjechał. 

"Zanim Cię Ocaliłam" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz