Rozdział 9

22 4 4
                                    

Było już piętnaście minut po dwudziestej drugiej. Aria wraz z Ericiem wyglądali przez okna domu Steve'a, osoby która zostawiła wiadomość. Według liściku mieli się spotkać o dwudziestej drugiej, jednak do tej pory nikt się nie pojawił.
- Jak myślisz, o jaką prawdę może chodzić? - zapytała Aria, opierając się o ścianę z zaplecionymi rękoma na klatce piersiowej.
Eric nie odpowiedział. Stał do dziewczyny plecami, zapatrzony w coś za oknem. Podeszła do niego i stojąc obok, spojrzała przed siebie.
- Co jest? - spytała.
Oboje zapatrzyli się w dom pani Calighan - sąsiadki Steve'a, u której w oknie światło gasło, a potem znów świeciło.
- Czy to nie wygląda na sygnał SOS? - zastanowiła się Aria.
- No tak, to jest ten sygnał. - stwierdził Eric.
- Czyli coś się dzieje. Eric chodźmy tam. - zerwała się dziewczyna i pokierowała w stronę wyjścia.
Mężczyzna podbiegł i złapał ją za rękę.
- Ty nigdzie nie pójdziesz. Zostań tutaj, ja to sprawdzę.
Dziewczyna kiwnęła głową i wróciła do okna, by z stamtąd obserwować sytuację. Eric wybiegł z domu Steve'a i natychmiast zapukał do pani Calighan. Jednak nikt nie otworzył. Światło w jej oknie wróciło do normy. Mężczyzna zaczął się rozglądać na boki, ale nie zauważył nic podejrzanego. Jednak nie odstępował. Zaczął dzwonić do drzwi i wołać. W końcu, po dłuższej chwili, drzwi zostały otwarte. U progu stanęła pani Calighan. W tym samym momencie Aria wypatrzyła, że jakiś mężczyzna wbiegł do pokoju na piętrze. Dziewczyna natychmiast wysłała wiadomość do Erica, z nadzieją że zaraz ją zobaczy.
- Wszystko w porządku? - spytał mężczyzna.
Pani Calighan jedynie kiwnęła głową.
- Mogę na chwilę wejść? - zapytał.
- Proszę. - uchyliła drzwi, wpuszczając go do środka.
Ari nerwowo spoglądała na okno pokoju w którym przebywał podejrzany facet. W pewnej chwili wyciągnął on broń. Dziewczyna widząc to, spanikowała i zadzwoniła do szeryfa.
- Jestem blisko, będę za pół minuty. - odparł Ben, rozłączając się.
Tymczasem Eric rozglądał się po domu sąsiadki. Nikogo nie dostrzegł, ale widział że coś było nie tak. Starsza kobieta była roztrzęsiona i nerwowa. Na jej twarzy rysował się strach. Wyglądała tak, jak gdyby chciała wzrokiem coś powiedzieć, powiedzieć, że jest w niebezpieczeństwie. Eric jednak domyślił się, ale nie kwapił się by iść rozejrzeć się po domu. Wyciągnął telefon i zobaczył wiadomości od Ari. On jest na górze, proszę cię uważaj. Ma broń. Wezwałam szeryfa. Zaraz tu będzie.  Mężczyzna schował telefon i nachylił się do kobiety.
- Gdzie to jest? - wyszeptał.
Pani Calighan nie mówiąc nic, spojrzała na półkę obok wyjścia, na której leżała duża szara koperta. Eric podszedł i schował ją pod kurtkę.
- Dobrze to nie będę pani przeszkadzał. Myślałem, że coś nie tak. - mówił na cały głos, jakby chciał, by facet na piętrze, to wszystko słyszał. - Dobranoc. Życzę miłej nocy.

W tej samej chwili gdy Eric wychodząc, przekroczył próg drzwi, zajechał radiowóz na sygnale. Szeryf Ben wyciągając broń, wkroczył do domu. Aria widząc stróża prawa, natychmiast opuściła dom Steve'a i pobiegła do Erica, który stał przed budynkiem wraz z panią Calighan. Stali i czekali. Po piętnastu minutach wrócił Ben.
- Czysto. Nikogo tam nie ma. Ari jesteś pewna, że kogoś widziałaś? - facet spytał lekceważąco.
- Tak. Przysięgam. Sprawdził pan dokładnie? - odparła dziewczyna.
- Ari, szeryf wie co robi. Skoro mówi, że nie ma nikogo, to znaczy, że nie ma. - Eric objął dziewczynę w biodrach.
- Przecież mi sie nie przewidziało. Wiem, co widziałam. - poirytowana odepchnęła go.
Chwilę później zaczęła spoglądać dookoła siebie. Po chwili pobiegła na tył domu i tam zauważyła otwarte okno na piętrze, z pokoju w którym przebywał ten nieznajomy.
- Widzicie? Musiał uciec tędy, kiedy zobaczył radiowóz. - stwierdziła dziewczyna.
- Dobrze dla świętego spokoju, zadzwonię po Petera i Lucasa i sprawdzimy teren. - powiedział Ben. - Wy już możecie wracać do domu. Ja  i moi chłopcy zajmiemy się tym. A pani, pani Calighan proszę się zamknąć i wrazie czego dzwonić.
Kobieta ze łzami w oczach i obgryzając paznokcie, wróciła do domu.
- A w ogóle co o tej porze robiliście tutaj? - spytał Ben.
- Steve przepisał mi ten dom, więc chciałam tu w końcu przyjść, ale trochę się bałam sama, więc wzięłam Erica. - odpowiedziała Ari.
- Czyli randeczka w opuszczonym domu. Odważnie. - zaśmiał się mężczyzna. - Eric pewnie zawiedziony, że znów wam coś przerwało. Ale do kilku razy sztuka.
- No coś w tym rodzaju. - rzekł Eric. - To my już w takim razie pójdziemy.
- No trzymajcie się gołąbeczki. - mówiąc to, szeryf wyciągnął telefon i zadwonił po swoich ludzi.
Ari i Eric zostawiając za sobą, tą dziwną sytuację, wsiedli do samochodu i odjechali.

"Zanim Cię Ocaliłam" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz