Aria obudziła się następnego dnia po południu. Czuła się jakby wstała z zimowego snu - błogo, a zarazem dziwnie otumaniona. Wolnym krokiem wyszła z pokoju, jeszcze się przeciągając i ziewając. Nagle z łazienki, wprost na nią wyszedł Diego. Arii odskoczyła na bok.
-Widzę, że już wstałaś... wszystko w porządku? - spytał, widząc jej zaskoczenie na twarzy.
-Co się wczoraj stało? Co ty tu robisz? - pytała, marszcząc brwi.
-Wczoraj był ciężki dzień, dla nas wszystkich... Zjedliśmy coś i potem poszłaś spać. - przypominał Diego.
-Czy ja coś wczoraj piłam? Czuję się jakbym opróżniła co najmniej połowę baru. - mówiła.
-Nic mi o tym nie wiadomo. -odparł Diego.
W pewnej chwili brzuch Arii zaczął wołać o jedzenie. Diego położył dłoń na jej plecach, a potem oboje ruszyli schodami w dół, w prost do kuchni. Jednak nie weszli do niej. Aria zatrzymała się, spoglądając na walizki znajdujące się przy drzwiach.
-Co to jest? -spytała. - Czemu tu stoją walizki?
-Po śniadaniu jedziemy do mojego apartamentu. Od dziś będziesz tam mieszkać. To będzie najbezpieczniejsze rozwiązanie. -odpowiedział z przerażającą pewnością, tak że informacja o tym, że Ziemia jest okrągła, a słońce świeci tylko w dzień, wnosiła wiele niepewności, czy aby na pewno tak jest.
-Ja naprawdę nie wiem o co chodzi, ale jestem przekonana, że wczoraj nie mówiłam nic o tym. -Arii zaczęła mu się bacznie przyglądać. - Ja nigdzie nie jadę, tu jest mój dom.
-Ale ten wariat gdzieś tu się czai, może cię skrzywdzić w każdej chwili. To już postanowione, zabieram cię ze sobą. -mówił Meksykanin.
Dziewczyna po tych słowach, zaczęła się mocno zastanawiać. Czy Eric to rzeczywiście ktoś, kto mimo tych koszmarnych czynów mógł ją skrzywdzić? Chociaż z drugiej strony, skoro własny ojciec nie miał dla niej litości, to czemu ten obcy facet miał ją mieć? Aria mocno zaczęła analizować za i przeciw. Stała na korytarzu w milczeniu, a obok niej Diego z założonymi rękami, który przyglądał się jej z diaboliczną dokładnością. Po chwili dwudziestodwulatka przerwała milczenie, mówiąc:
-Nie. Ja nigdzie z tobą nie jadę. Zostanę tutaj. Jeśli chcesz, możesz załatwić mi ochronę. Byleby nie przekroczyła tego progu, ale ja z stąd się nie ruszę.
-Ario jesteś bardzo nierozsądna. Jesteś teraz jego celem, kto wie co może ci zrobić, jak już się spotkacie. Myślisz, że wyjdziesz żywa? Mylisz się.
-Ja po prostu... Ja nie pojadę z tobą, do twojego apartamentu.
-A więc to chodzi o mnie. Nie ufasz mi, więc wolisz zostać łatwą zdobyczą dla twojego byłego.
Diego idealnie wypowiedział te słowa, które Aria miała zakorzenione gdzieś głęboko w sercu. Eric ją przerażał ale myśl o byciu tak blisko Meksykanina, który jawnie jej pragnął, powodowała u niej większy lęk. Wydawało się być to dość szalone, jak na to w jakiej sytuacji dziewczyna się znajdowała.
Aria spojrzała jeszcze raz na mężczyznę i podjęła kolejną bitwę z myślami.-Albo ja się tu wprowadzę. - naciskał Meksykanin, wytrącając Arię z zamyślenia.
-Nie! -poderwała się dwudziesto dwulatka.
Diego stanął naprzeciwko niej i kładąc ręce na jej ramionach, lekko zacisnął palce, mówiąc:
-Musisz podjąć jakąś decyzję.
-Moja decyzja to zostać tutaj, ale bez ciebie. -Aria gwałtownie go odepchnęła. - Czuje się przez ciebie osaczona. Na każdym kroku chcesz mnie dotykać, być blisko mnie, to mnie przeraża.
CZYTASZ
"Zanim Cię Ocaliłam"
AcakAria to dwudziestodwuletnia młoda kobieta, która od skończenia liceum ciężko pracuje jako kelnerka, by zarobić na studia i utrzymanie rodziny. Niestety nie jest to łatwe, gdyż ojciec alkoholik stara się jej odebrać każdy ciężko zarobiony grosz. Jedn...