Rozdział 17

29 2 2
                                    

        Aria obudziła się następnego dnia po południu. Czuła się jakby wstała z zimowego snu - błogo, a zarazem dziwnie otumaniona. Wolnym krokiem wyszła z pokoju, jeszcze się przeciągając i ziewając. Nagle z łazienki, wprost na nią wyszedł Diego. Arii odskoczyła na bok. 

-Widzę, że już wstałaś... wszystko w porządku? - spytał, widząc jej zaskoczenie na twarzy. 

-Co się wczoraj stało? Co ty tu robisz? - pytała, marszcząc brwi.

-Wczoraj był ciężki dzień, dla nas wszystkich... Zjedliśmy coś i potem poszłaś spać. - przypominał Diego. 

-Czy ja coś wczoraj piłam? Czuję się jakbym opróżniła co najmniej połowę baru. - mówiła. 

-Nic mi o tym nie wiadomo. -odparł Diego.

W pewnej chwili brzuch Arii zaczął wołać o jedzenie. Diego położył dłoń na jej plecach, a potem oboje ruszyli schodami w dół, w prost do kuchni. Jednak nie weszli do niej. Aria zatrzymała się, spoglądając na walizki znajdujące się przy drzwiach.

-Co to jest? -spytała. - Czemu tu stoją walizki?

-Po śniadaniu jedziemy do mojego apartamentu. Od dziś będziesz tam mieszkać. To będzie najbezpieczniejsze rozwiązanie. -odpowiedział z przerażającą pewnością, tak że informacja o tym, że Ziemia jest okrągła, a słońce świeci tylko w dzień, wnosiła wiele niepewności, czy aby na pewno tak jest.

-Ja naprawdę nie wiem o co chodzi, ale jestem przekonana, że wczoraj nie mówiłam nic o tym. -Arii zaczęła mu się bacznie przyglądać. - Ja nigdzie nie jadę, tu jest mój dom.

-Ale ten wariat gdzieś tu się czai, może cię skrzywdzić w każdej chwili. To już postanowione, zabieram cię ze sobą. -mówił Meksykanin.

Dziewczyna po tych słowach, zaczęła się mocno zastanawiać. Czy Eric to rzeczywiście ktoś, kto mimo tych koszmarnych czynów mógł ją skrzywdzić? Chociaż z drugiej strony, skoro własny ojciec nie miał dla niej litości, to czemu ten obcy facet miał ją mieć? Aria mocno zaczęła analizować za i przeciw. Stała na korytarzu w milczeniu, a obok niej Diego z założonymi rękami, który przyglądał się jej z diaboliczną dokładnością. Po chwili dwudziestodwulatka przerwała milczenie, mówiąc:

-Nie. Ja nigdzie z tobą nie jadę. Zostanę tutaj. Jeśli chcesz, możesz załatwić mi ochronę. Byleby nie przekroczyła tego progu, ale ja z stąd się nie ruszę.

-Ario jesteś bardzo nierozsądna. Jesteś teraz jego celem, kto wie co może ci zrobić, jak już się spotkacie. Myślisz, że wyjdziesz żywa? Mylisz się.

-Ja po prostu... Ja nie pojadę z tobą, do twojego apartamentu.

-A więc to chodzi o mnie. Nie ufasz mi, więc wolisz zostać łatwą zdobyczą dla twojego byłego.

Diego idealnie wypowiedział te słowa, które Aria miała zakorzenione gdzieś głęboko w sercu. Eric ją przerażał ale myśl o byciu tak blisko Meksykanina, który jawnie jej pragnął, powodowała u niej większy lęk. Wydawało się być to dość szalone, jak na to w jakiej sytuacji dziewczyna się znajdowała.
        Aria spojrzała jeszcze raz na mężczyznę i podjęła kolejną bitwę z myślami.

-Albo ja się tu wprowadzę. - naciskał Meksykanin, wytrącając Arię z zamyślenia.

-Nie! -poderwała się dwudziesto dwulatka.

Diego stanął naprzeciwko niej i kładąc ręce na jej ramionach, lekko zacisnął palce, mówiąc:

-Musisz podjąć jakąś decyzję.

-Moja decyzja to zostać tutaj, ale bez ciebie. -Aria gwałtownie go odepchnęła. - Czuje się przez ciebie osaczona. Na każdym kroku chcesz mnie dotykać, być blisko mnie, to mnie przeraża.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 07 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

"Zanim Cię Ocaliłam" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz