Rozdział 15

28 4 4
                                    

          Aria następnego dnia obudziła się cała rozpalona. Twarz jej była czerwona, a czoło oblane potem. Cała dygotała, a kości były obolałe. Spojrzała na zegarek, po czym wzięła telefon do ręki i zadzwoniła do szefowej, by powiadomić ją, że potrzebuję wziąć cztery dni wolnego bo jest chora. Chwilę później okryta kocem, zeszła po schodach do kuchni. Zaparzyła sobie herbatę i siedząc na kanapie, ogrzewała swe dłonie na gorącym kubku. Siedziała i spoglądała przed siebie, w tą pustą przestrzeń, której nikt nie wypełniał. Cisza wręcz zdawała się ranić. Arii odruchowo spojrzała na ciemny ekran telefonu, który w ogóle nie krył w sobie żadnych powiadomień. Uruchomiła go i włączyła playlistę z ulubionymi utworami. W tle leciała piosenka "Say Something,, , która już po chwili odsłuchu, powodowała, że do oczu dziewczyny napływały łzy.  Położyła się na kanapie i patrzyła w jeden punkt. W pewnej chwili piosenka się skończyła, a Aria ponownie złapała za telefon. Nie mogę tego tak zostawić. Nie mogę przestać o nim myśleć. Milczenie nie jest rozwiązaniem.  Pomyślała. Miała już dzwonić do Erica, gdy nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Wstała gwałtownie zrzucając koc i biegnąc do drzwi, z nadzieją, że to właśnie Eric. Otworzyła drzwi bez zastanowienia, a u ich progu nie stał Eric, lecz Diego, trzymający reklamówkę. 

-Witaj. - odparł, spoglądając na nią. - Słyszałem, że jesteś chora, dlatego postanowiłem kupić ci jakieś lekarstwa. Mogę wejść? - spytał, przekraczając próg domu. 

-Skoro już pan wszedł... - zamknęła za sobą drzwi. - Proszę wejść do kuchni po lewej. 

Mężczyzna siadł przy stole, zostawiając na jego blacie reklamówkę, którą po chwili zaczął opróżniać. 

-Tutaj tabletki na gorączkę, jakieś proszki na ogólne przeziębienie i syrop. - wymieniał, opisując każdą rzecz. 

-Dziękuję. - odpowiedziała. 

-Mów mi po imieniu. -odparł, poprawiając się na krześle. 

-Chcesz kawy, herbaty? - dziewczyna proponowała, wyciągając kubek z szafki.

Diego nagle wstał i stojąc wprost za dziewczyną, tak że jego broda znajdowała się nad jej czubkiem głowy, wyciągnął dłoń i złapał za kubek.

-Wystarczy woda. - rzekł, zabierając naczynie i podchodząc do kranu, gdzie nalał sobie wody. 

Aria się wzdrygnęła, spojrzała na mężczyznę, a potem siadła do stołu. Sancho wziął kubek z wodą i siadł obok dziewczyny. Popijając, patrzył wprost jej oczy. Ari czuła się niezręcznie, próbowała odwracać wzrok. 

-Wstydzisz się mnie? - wycedził. 

-Jeszcze nikt, nigdy tak bezczelnie mnie nie obserwował. Czuję się trochę skrępowana. -odpowiedziała, patrząc mu prosto w oczy. 

-Jesteś piękna. Lubię podziwiać piękno natury, zwłaszcza gdy ta natura jest kobietą. - mówił, uśmiechając się zalotnie. - Podobasz mi się i nie będę tego ukrywał. Jesteś kobietą, którą chcę mieć zawsze obok siebie. 

-Jesteś bardzo śmiały. - mówiąc to, dziewczyna związała włosy w koka. -Ale myślę, że nie będę mogła odwzajemnić się tym samym. -dodała. 

-Może cię przekonam do siebie. Związek nie musi być wypełniony miłością. - oznajmił, opróżniając do końca kubek. 

-W takim razie czym dla ciebie jest związek? Na czym on się opiera? - zapytała dziewczyna. 

-Arianno, dla mnie związek nie musi być z miłości. Dla mnie związek opiera się na trosce, szacunku i kontakcie fizycznym . - przesunął kubek na bok i złapał ją za dłoń. 

"Zanim Cię Ocaliłam" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz