wybory

134 8 4
                                    

Jedzenie. Picie. Praca. Spanie.

To był stały, ciągły i wieczny obowiązek, w który powoli przekształciło się życie Jisunga… Jednak było to również jedyne poczucie spójności, które zakotwiczało go w rzeczywistości; jedyne poczucie porządku, którego desperacko się trzymał. 

Praca była brutalna, ale Han nie zawahał się przebić przez nią jak buldożer. 

Idea odpoczynku nie była już pojęciem rozpoznawanym przez Jisunga. Nie było czegoś takiego jak „przerwa” i z pewnością nie było czegoś takiego jak „dzień wolny” — Han uważał, że ma wystarczająco dużo „ dni wolnych ”, by wystarczyło mu na całe życie. 

Odpoczynek nigdzie by go nie zaprowadził. 

Jeśli naprawdę troszczył się o swoją grupę, o swoje miejsce w branży – o wszystko, nad czym kiedykolwiek pracował – to nie mógł sobie pozwolić na lenistwo. Tylko ciężka praca, czysta determinacja i rzednący zdrowy rozsądek miały szansę uratować jego szybko rozpadającą się karierę. 

W miarę upływu dni każdy trening, występ, live, wywiad i sesja zdjęciowa szybko zamieniały się w pomieszany wir działań, których Jisung nie mógł zrozumieć. Nie trwało długo, zanim przestał liczyć dni lub pilnować harmonogramów. Prawie nie mógł odróżnić poprzedniego dnia od dnia, który miał przed sobą – jednak po chwili zaczął zdawać sobie sprawę, że nic z tego tak naprawdę nie miało znaczenia. 

W końcu prawie nigdy nie miało.

Stres, spojrzenia, presja, niepokój — nie miało znaczenia , co robił, gdzie to robił ani nawet dlaczego to robił — zawsze były to te same słabe i brzydkie uczucia, które odciągały go od sukcesu . 

Więc Jisung przypuszczał, że lepiej będzie, jeśli po prostu to wszystko zignoruje… I do pewnego stopnia to zadziałało. 

Czyste skupienie się na swojej pracy i ignorowanie wszystkich ciężkich uczuć narastających w jego klatce piersiowej mogło mu w tej chwili pomóc – jednak w zamian odbierało radość z robienia tego, co kochał najbardziej. 

Jisung nie zastanawiał się już, na jaki kolor jego fryzjerzy będą farbować mu włosy w następnej kolejności, nie znajdował już radości w tym, w jakim stroju i dodatkach występowałby na scenie, nie przewidywał już, który wielki billboard oblepi ich twarze, nie już nie czuł podekscytowania, gdy zgadywał, jaką elegancką restaurację wybiorą jego członkowie, aby uczcić ich ciężką pracę. 

Nie mógł sobie pozwolić na marnowanie czasu na docenianie małych rzeczy. Nie mógł sobie pozwolić na kochanie swojej pracy tak jak kiedyś. Nie mógł sobie pozwolić na skupienie się na czymkolwiek, co nie było jego własnym  przetrwaniem.

Mimo to nie był jedynym, którego całkowicie ogarnął pęd pracy. Cała grupa była przepracowana, przytłoczona i całkowicie przeciążona pracą. 

Sezon powrotów nigdy nie był łatwy i z pewnością odcisnął swoje piętno na grupie… Jednak ilość pracy, jaką firma im rzuciła, nie mogła być po prostu porównana do przeciętnego „okresu promocyjnego”. To było coś więcej. To było coś większego.

Nikt o tym nie mówił, ale wszyscy wiedzieli, że to nadchodzi.

Ich obecność w mediach radziła sobie lepiej niż kiedykolwiek — a ich popularność osiągnęła szczyty i wznowiono promocje… to tylko kwestia czasu, zanim ich firma ogłosi coś wielkiego.

Jednak Jisung nie był zbyt pewien, czy jest gotowy, aby dowiedzieć się, co.

Wyciągając drżącą rękę w kierunku drzwi przed nim, Han wziął głęboki oddech i przygotował się mentalnie na niepewność, która czaiła się po drugiej stronie.

OUTED | Minsung | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz