Róże cz.2

150 14 1
                                    

W chwili, gdy Jisung wyszedł na zewnątrz, uderzył go chłodny wietrzyk. Niebo było zasnute puszystymi chmurami, ponieważ słońce słabo świeciło. Powietrze było nieco chłodne, na tyle ciepłe, by nie zamarznąć, ale na tyle zimne, że chciałoby się być bliżej Minho. Innymi słowy; pogoda była idealna.

Obaj szli gościnną, ale odosobnioną ścieżką, której Jisung nie znał. Jisung poszedł w ślady Minho, rozglądając się po otoczeniu. Ich spacer był cichy, ale bynajmniej nie niewygodny. W rzeczywistości było to pocieszające – Jisung zawsze czuł się bezpiecznie w pobliżu Minho.

Jisung poczuł, jak coś delikatnie muska jego dłoń i spojrzał w dół, by zobaczyć tylko dłoń Minho. Chociaż jego ręka cofnęła się tak szybko, jak się pojawiła, motyle w brzuchu Jisunga nigdy nie zniknęły. Jisung spojrzał w górę, by spojrzeć na Minho, w pełni chłonąc sposób, w jaki słońce skierowało się na bok twarzy Minho, tylko podkreślając jego ładne kocie rysy i drobną twarz. Jisung zawsze wiedział, że Minho jest ładny, ale widok go w takim stanie był czymś zupełnie innym. 

Minho szybko pochwycił spojrzenie Jisunga i posłał mu mały uśmiech, który pojawił się w jego oczach. Jisung był pewien, że jego serce zrobiło salto. 

Jisung był tak... rozkojarzony, że nawet nie pomyślał, żeby zapytać, dokąd się wybierają.

"Gdzie mnie zabierasz?" – zapytał, przerywając ciszę. Zniżył głos i zwalczył rumieniec, jakby nie został przyłapany na gapieniu się na Minho. 

„To miejsce, do którego często przychodziłem, żeby oderwać myśli od różnych spraw. Nigdy wcześniej z nikim tu nie byłem... ale zawsze myślałam o zabraniu cię tutaj. Minho odpowiedział niewyraźnie. 

Jisung poczuł, jak jego uśmiech się poszerza, wiedząc, że Minho troszczył się o niego na tyle, by zabrać go w miejsce tak wyjątkowe dla niego, o którym nikt inny nie wiedział. Odpowiedź Minho dała Jisungowi wystarczająco dużo informacji, by być usatysfakcjonowanym, ale nie wystarczających, by wciąż się zastanawiać.

Na szczęście nie musiał się długo zastanawiać.

Nagle Minho zatrzymał się, dając znać Jisungowi, że przybyli. Jisung zatrzymał się, by rozejrzeć się dookoła, zachwycony tym, dokąd zabrał go Minho.

„To jest takie piękne”, wydyszał Jisung, w pełni chłonąc ten widok.

Był to ogród z bujną, zieloną trawą, wysokimi i niskimi krzakami. Nad sceną przelatywały ćwierkające ptaki, a co najważniejsze; róże . Setki z nich rozrzucone po rozległym ogrodzie w mnóstwie kolorów i rozmiarów.

Z uśmieszkiem, Minho zachichotał z przerażenia Jisunga, wyrywając go z oszołomienia.

"Cieszę się że ci się podoba; Miałem nadzieję, że nie uznasz tej niespodzianki za kiepską... 

Jisung odwrócił się do Minho z natychmiastowym niedowierzaniem. Myślał, że to kiepskie?

"Żartujesz!? Szczerze mówiąc, nie ma lepszego sposobu na spędzenie popołudnia niż w ogrodzie pełnym róż. Może z wyjątkiem alergii.

Minho roześmiał się ponownie, ale tym razem z pokazanymi wszystkimi zębami, w rzadkim, prawdziwym uśmiechu, którego Jisung ledwo miał przyjemność być świadkiem. Jisung wiedział, że ta wycieczka miała na celu zapomnienie o wszystkich problemach (co działało), ale w tym momencie Jisung zrobiłby wszystko, gdyby oznaczało to ponowne zobaczenie uśmiechniętego Minho.

Przez kilka następnych godzin obaj chłopcy spacerowali po ogrodzie, podziwiając widoki, wskazując różnokolorowe róże i, co najważniejsze, po prostu ciesząc się swoją obecnością. Nie było nikogo poza garstką ludzi rozsianych po całym ogrodzie. Nikt nie był na tyle blisko, by go rozpoznać, a wszyscy byli dość rozkojarzeni widokiem róż, by i tak zwrócić uwagę na Jisunga. 

OUTED | Minsung | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz