spotkanie cz.1

125 19 0
                                    

Czas wydawał się być wolniejszy niż zwykle.

To było tak, jakby sama rzeczywistość zwolniła. A jednocześnie wydawało się, że czas ucieka zbyt szybko. Za dużo działo się na raz, a jednocześnie nie działo się nic.

To była sprzeczność, którą Jisung starał się zrozumieć.

Zamiast tego Jisung zignorował to uczucie i bezczynnie wpakował się do samochodu wraz z resztą członków.

Han milczał przez całą drogę.

Jazda samochodem była niezwykle spokojna i cicha. Zwykły śmiech grupy, kłótnie i figlarne wybryki zostały zastąpione ponurymi twarzami, niepokojem i ciszą. Członkowie musieli bać się odezwać, wiedząc, że tak ważne spotkanie jest tuż za rogiem.

Przez całą przejażdżkę Jisung często czuł na sobie spojrzenia innych, a niezaprzeczalna troska wskazywała mu drogę. Jednak nie wykonali żadnych kroków, aby spróbować z nim porozmawiać. Członkowie musieli zachować pełen szacunku dystans od niego w świetle tego, jak nieprzystępnie musiał wyglądać w tym momencie. A może tylko dlatego, że sami członkowie byli zbyt zaniepokojeni, by w ogóle coś powiedzieć.

Jakikolwiek był powód, Jisung nie zwracał na to uwagi. Był zbyt zajęty blokowaniem wszystkiego, by zauważyć nagłą cichą zmianę w atmosferze.

Ciche obawy wymieniane między członkami stanowiły najgłośniejszą rozmowę w samochodzie. Ale nawet ich cichą pogawędkę Jisungowi udało się zablokować.

Po raz pierwszy w życiu mógł śmiało powiedzieć, że nie ma nic na głowie.

Martwił się tak bardzo przez ostatnie kilka tygodni, że prawie czuł pustkę. Kiedyś wierzył, że cudem byłoby żyć bez jego ciągłego zmartwienia, ale pustka nicości, która go obecnie pochłaniała, była jakoś gorsza.

Po prostu nie miał już o czym myśleć.

W chwili, gdy opuściłby dzisiejsze spotkanie, zostałby wyrzucony z firmy. Ale to było w porządku. Nauczyłby się sobie z tym radzić.

Zrezygnuje ze swoich marzeń i aspiracji. Będzie żył w cieniu, dopóki jego imię nie zostanie w końcu zapomniane. Znalazłby inny sposób zarabiania na życie. Do diabła, mógłby się nawet poddać i pracować dla swojej rodziny, gdyby nie miał innego wyjścia.

Tak byłoby lepiej dla wszystkich.

Nagłe zatrzymanie hamulców furgonetki wyrwało Jisunga z oszołomienia, gdy poświęcił chwilę na dokładne rozeznanie się w otoczeniu.

W furgonetce, po jego lewej stronie, siedzieli Seungmin, Jeongin i Felix; wszyscy trzej o równie ponurych twarzach, jakby najmniejszy podmuch wiatru mógł ich przewrócić. Po jego prawej stronie siedzieli Chan i Changbin. Obaj wyglądali na niewzruszonych, jednak zdradzała ich mała zmarszczka, która wyryła się na ich twarzach.

W kącie za to siedział Hyunjin. Chłopak trzymał spuszczoną głowę, cicho zamykając się w sobie, bawiąc się rękami i mając nieczytelny wyraz twarzy, który sprawiał, że Han czuł się skołowany. Hyunjin nadal nie chciał spojrzeć mu w oczy. Jednak Jisung stwierdził, że w tym momencie Hyunjin odmówiłby spojrzenia komukolwiek w oczy... Zamiast tego trzymał odległe, odległe spojrzenie, które było aż nazbyt znajome dla Hana.

Jisung sam się zdziwił, gdy znajome uczucie ścisnęło mu serce. Po tym wszystkim, co się stało... czy nadal martwił się o Hyunjina?

Chociaż może nie powinno to być takim szokiem.

Przed tą całą zmieniającą życie i kończącą karierę męką, Jisung i Hyunjin byli prawie nierozłączni.

Byli kolegami z drużyny. Oni byli przyjaciółmi. Byli rodziną.

OUTED | Minsung | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz