Rozdział 8 ,,Powrót''

83 6 6
                                    

Przez dłuższy czas siedziałam w łazience i wylewałam łzy. Kochałam Nathana pomimo że mnie porwał. Po godzinie zastukał do drzwi

-Hej śliczna, wszystko dobrze? -uwielbiałam jego słodki głos.

-Nie! Nic nie jest dobrze! Wszystko się pieprzy-odpowiedziałam łkając.

-Nie płacz. Wszystko będzie Ok. Zobaczysz. Kiedy tylko pozbęde się tych facetow wypuszcze cię i wrócisz do domu.

-Nie chcę wracać bez ciebie!

-Ale musisz. Twoja rodzina za tobą tęskni- mówił jak by chciał mnie przekonać do wyjścia. Choć pewnie tak było. Zabolało mnie jedynie to jak powiedział że mnie wypuści i sobie wrócę do domu. Poczułam się niechciana. Wydawało mi się że on to mówi jakby chciał się mnie pozbyć.

- Nie obchodzi mnie to!- dawałam mu do zrozumienia że go kocham i mi na nim zależy. Niedawno sam wyznał mi miłość a teraz ma to w dupie.

- Wyjdź!- podniósł głos.

-Nie!

-Wyjdz! Albo Wyważe drzwi. Liczę do trzech. Po chwili usłyszałam trzask wyłamywanych  drzwi ,on naprawdę to zrobił. Podszedł do mnie i przerzucił przez ramię, położył na łóżku, kazał mi się ubierać i za 15 minut czekać na dole przy aucie. Nie pytałam dlaczego tylko zaczęłam się szykować.

      ###################

Będąc już razem z nim w aucie zapytałam zaciekawiona

- Dokąd jedziemy?

- Spłacić dług- jego wyraz twarzy przyprawiał mnie o dreszcze.

- Chodzi o tych kolesi?- dopytywałam.

-Yhym.

- Jak to spłacić dług? To znaczy że jednak mnie im oddasz?

-Nie!- uniósł się- spłace im dług  innym sensie.

-To znaczy?

-Zobaczysz. Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie.  Wkońcu dojechaliśmy do miejsca które można nazwać burdelem. W środku jakiegoś garażu dostrzegłam trzech mężczyzn. Nathan rozerwał mi bluzkę i rozmazał makijaż. Byłam na niego wściekła

- Idioto! To była moja ulubiona bluzka!

-Cicho! Mam plan.

-Plan? Zeby tylko zadzialal. Wyszłam z auta a Nathan chwycił mnie za rękę i ciągnąc w stronę garażu jak jakąś szmatę. W środku rzucił mnie pod nogi tym dupkom.Jeden z nich wziął mnie i nie wiadomo z jakiego powodu uderzył na tyle mocno że straciłam przytomność. Plan jednak nie do końca wypalił bo Nathan nie wytrzymał i chciał do mnie podbiec ale drugi kretyn zatrzymał go i przyłożył broń do głowy. W tej chwili wbiegła Rochel siekierą w ręku (ciekawe skąd ja wzięła). Rzuciła się na jednego z bandytów. Lili korzystając z okazji podkradła się do mnie i zbudziła. Nie była przy moim boku długo bo przyuważył ją Ben( miał tak na imię jeden z nich bo słyszałam jak rozmawiali ze sobą) Złapał w pasie i przybił ją do ściany. Nathan  zwinnie wyrwał broń wykręcając ręke temu kto mu nią groził. Bron wystrzeliła iii.... sami wiecie. Jednego zbira mamy z głowy. Ben widząc to stchużył i uciekł. Został jeden facet z którym Rohel sobie nie radziła. Udało jej się jedynie uciąć mu nogę (okropne co nie?) wynik był oczywisty. Mężczyzna upadł na ziemię lecz jeszcze żył a ja nie mogłam na to pozwolić za to wszystko. Na ostatkach sił podniosłam się i podeszłam do niego. Usiadłam na jego brzuchu. Nie miał nawet siły się bronić ale jego oczy  nadal przepełniały zło i gorycz. Wyjęłam nóż który miałam przy sobie na wypadek. Nie wiem co we mnie wstąpiło byłam jak w transie ,nie umiałam się opanować.

- Co robisz!?- spytała przerażona Lili -Sisi nie!

- Zamknij się! -zmierzyłam ją wzrokiem i uniosłam nóż. Podcięłam gardło pieprzonemu pedofilowi i patrzyłam z uśmiechem jak się wykrwawia. Udało się.

- Cieszę się że to już koniec- odetchnęłam tuląc się w silne ramiona Nathana.

- To wy jesteście razem?- pytała zdziewiona Rohel.

- Tak.- patrzyłam na zaskoczoną minę Nathana.

- Sisi to ty jednak zgadzasz się ze mną być?- szepnął.

- Oczywiście!- pocałowałam go namiętnie.
Koniec! Moja rączka! Haha :D Odpadła. Ok pozbieralam ją ^-^ Mam nadzieje że rozdział jest ciekawy i się podobał zostawcie mi gwiazdkę lub komentarz żelezy mi na tym i bedzie mnie to motywowalo do dalszego pisania. Przepraszam za błędy :P Dziękuję :-* KOCHAM WAS :-*!!!

Railway Fate_Kolej LosuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz